Na wystawie można było podziwiać wilczarze. Psy tej rasy są jednymi z największych. Są smukłe, ale muskularne. Poza tym - niezwykle cierpliwe, zwłaszcza wobec dzieci.
Pokaz prawdziwych psich piękności odbył się w minioną niedzielę w Białymstoku. Przyjechały dziesiątki zwierząt - z Polski, Rosji czy Czech. Były labradory, charty, wilczury, sznaucery i pinczery - to tylko niektóre z ras. A wraz z nimi przyjechali dumni właściciele. Przed pokazem ostatnie poprawki. Tu trzeba trochę przyczesać, tu polakierować - wszystko po to, by pies jak najlepiej się prezentował. Żeby zwierzę uzyskało status championa musi zdobyć trzy medale na wystawach krajowych i jeden na międzynarodowych. To dla właścicieli oznacza sporo pracy i zaangażowania.
Zwierzę agresywne nie ma szans
- Psa na wystawę trzeba trenować - mówi Justyna Frąckiewicz z Wąsosza koło Grajewa, właścicielka 7-miesięcznej labradorki. - Zwierzę musi umieć przybrać odpowiednią pozycję, reagować na rozkazy i być przyzwyczajonym do dotyku obcych osób. Musi na przykład pozwolić jurorowi zajrzeć sobie w zęby. Zwierze nie może też być agresywne.
Jej pupilka to Duma, Herbu Rawicz FCI. Pochodzenie ma elitarne, a na swoim koncie pierwszy sukces - III miejsce na międzynarodowej wystawie psów w kategorii "baby".
- Wtedy była jeszcze bardzo młoda, ale uzyskała najwyższą ocenę - określono ją jako wybitnie obiecującą - opowiada właścicielka czekoladowej labradorki i czule obejmuje psa. - Teraz startujemy w kategorii "szczenięta". Pies jest jeszcze młody, więc na razie traktujemy to wszystko jako zabawę.
Tak samo do tego podchodzi Duma. Tyle psów w otoczeniu to dla niej prawdziwy raj. Z radością merda do wszystkich ogonem i wyrywa się do zabawy.
- Labrador nie jest psem dla każdego - zastrzega pani Justyna. - Lubi ruch, dlatego najlepiej mu będzie wśród ludzi aktywnych, lubiących wypoczynek na świeżym powietrzu. W ciągu dnia potrzebuje się wyszaleć. Jeśli będzie miał ku temu okazję i zostanie prawidłowo wychowany, nie będzie sprawiał kłopotów - szczekał bez powodu czy niszczył rzeczy pozostawiony sam w domu.
Kolumienki na łapach
Jak zgodnie przyznają właściciele rasowych psów, do psa trzeba mieć serce, opieka nad nimi i wożenie na wystawy muszą być pasją.
- Na tym się nie zarobi - nie ma wątpliwości Janina Zimmer z Warszawy, właścicielka Crocksa, sznaucera miniaturki. - A raczej trzeba dokładać. Przecież wystawy odbywają się w rożnych miejscach w kraju, gdzie trzeba dojechać, znaleźć zakwaterowanie. Kosztuje także utrzymanie zwierzęcia.
Trzeba mu kupić odpowiednie pożywienie czy akcesoria. Niektóre rasy wymagają także wizyt u fryzjera.
- Przynajmniej raz na dwa miesiące Crocksa trzeba ostrzyc - mówi pani Janina. - W przypadku sznaucerów nie jest to takie proste, bo niewielu psich fryzjerów zna się na strzyżeniu tej rasy. Sierść przy łapach musi być ostrzyżona w kształt kolumienki. Trzeba to zrobić bardzo dokładnie tak, żeby każdy włos był tej samej długości.
Sznaucer musi mieć też przystrzyżoną sierść przy uszach.
- Ta rasa nadaje się bardziej dla rodziny niż osoby samotnej, bo trzeba z nim tyle spacerować, że jedna osoba nie da rady - śmieje się właścicielka Crocksa.
Wystawy są jak choroba
Specjalnych zabiegów fryzjerskich nie trzeba natomiast wykonywać przy flatcoated retriever. Konieczne jest natomiast ćwiczenie postawy, która jest wymagana na wystawach.
- Pies powinien mieć tylne łapy wystawione do tyłu, a szyję wyciągniętą do przodu - wyjaśnia Ewa Skorupska z Warszawy, której Tango właśnie zdobył medal na wystawie. - To wymaga codziennych ćwiczeń chociaż po kilka minut. Zwierzę musi też być pewne siebie, odważne.
Właściciele psów rasowych, którzy biorą udział w wystawach w większości się znają.
- Jesteśmy jedną dużą rodziną - śmieje się Ewa Borkiewicz z Rzeszowa, której hobby zaczęło się jeszcze w latach 70-tych. - O, tam na przykład siedzą Czesi, z którymi co i raz się spotykamy - pokazuje. Spotkamy się, pogadamy, wymienimy doświadczeniami.
Pani Ewa do Białegostoku przyjechała z dwoma owczarkami australijskimi. Wyróżniają się spośród innych zwierząt, bo nie mają ogonów.
- Jedne się rodzą z ogonami, inne nie - mówi. - Według norm określonych przez związek kynologiczny wzorzec psa tej rasy nie ma ogona.
W Białymstoku debiutuje jej 4-miesięczny podopieczny Frugo.
- Pewnie, że medal to satysfakcja - mówi mieszkanka Rzeszowa.
Ale nie tylko o to chodzi.
- Jeżdżenie na wystawy to chyba choroba - śmieje się Ewa Borkiewicz. - Pieniędzy przecież z tego nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?