Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"To jakiś absurd. Urzędniczka jedzie na zakupy, nikt jej nie zastępuje"

(hel)
sxc.hu
Trzeba czekać, albo przyjechać jeszcze raz.

Urzędnicy z krasnopolskiej gminy mogą w czasie pracy załatwiać prywatne sprawy. Mają na to pięć godzin w miesiącu. Taką decyzję podjął w minionym roku wójt.

- Różne instytucje pracują w takich samych godzinach, jak my. Tymczasem wszyscy, także nasi pracownicy, mają od czasu do czasu coś pilnego do załatwienia - informuje Anna Witkowska, sekretarz gminy. - Stąd wzięła się inicjatywa, aby ustalić limit godzin na wyjścia. To chyba nic złego, tym bardziej, że urzędnicy raczej nie wykorzystują wszystkich "wyjściówek". Opuszczają stanowisko pracy tylko wtedy, gdy jest to faktycznie niezbędne.

Komentarz:

Trwonią nasze pieniądze.
Samorządy narzekają na brak pieniędzy, tną listy planowanych przedsięwzięć. Tymczasem lekką ręką wypłacają pensje urzędnikom, których... nie ma w pracy. I na dodatek, nie widzą w tym nic złego. Widać uważają, że to petent jest dla urzędnika, a nie odwrotnie. To mieszkaniec gminy powinien być wdzięczny pracownikowi urzędu za to, że ten raczył pochylić się nad jego sprawą. Mógł przecież pojechać na zakupy. W takich sytuacjach trudno nie zgodzić się z radnym, że samorządowcy marnotrawią publiczne pieniądze. Publiczne, czyli mieszkańców.

Kilka dni temu pisaliśmy, że pracownicy sejneńskiego starostwa mają 4 godziny wolne w ciągu miesiąca. Mogą w tym czasie robić zakupy, albo gotować w domu obiady. Nikt ich z tego nie rozlicza.
- W mojej ocenie jest to marnotrawienie publicznych pieniędzy - uważa Zygmunt Kowalski, radny powiatu. - Nieobecności trzeba rozliczać i kwoty potrącać z pensji.

Po tej publikacji otrzymaliśmy informację, że w Krasnopolu wolnego jest jeszcze więcej. Urzędnicy mają aż pięć godzin w miesiącu, których nie muszą odpracowywać. Nieobecność nie jest też rozliczana przy wypłacie.

- Człowiek przychodzi do urzędu, aby załatwić sprawę i okazuje się, że urzędniczki nie będzie przez dwie, czy trzy godziny - narzeka nasz Czytelnik. - Na dodatek, nie ma komu jej zastąpić. Trzeba czekać, albo przyjechać jeszcze raz. To jakiś absurd!

Zdaniem rozmówcy, wójt powinien raczej zmienić godziny urzędowania, a nie dawać czas wolny.
- Jeden dzień w tygodniu urząd gminy mógłby pracować w godzinach późniejszych i wszyscy byliby zadowoleni - dodaje mieszkaniec gminy.

Interwencję w sprawie wolnych godzin zamierza podjąć radny Kowalewski.
- Wprawdzie nie mam wpływu na decyzje gminy, ale przynajmniej sprawdzę, czy takie zarządzenia są zgodne z prawem - zapowiada działacz samorządowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna