Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jedyna taka szkoła w województwie podlaskim. Na lekcji możesz leżeć w łóżku

Urszula Ludwiczak [email protected]
Jest taka szkoła, gdzie nie ma dzwonków, gdzie podczas lekcji można leżeć w łóżku, a nauczyciele chodzą w białych kitlach. To jedyna taka szkoła w województwie podlaskim.

Godzina 13 w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku to czas, gdy na oddziały wkraczają nauczyciele. Są w białych fartuchach, mają laptopy, książki i papierowe dzienniki.

Ale mali pacjenci nie kryją się przed nimi po kątach. Wręcz przeciwnie, dla wielu kilka godzin nauki dziennie to miła odmiana w monotonni szpitalnego życia. A przede wszystkim kontynuowanie nauki daje im przekonanie, że wkrótce wyzdrowieją i wrócą do domu i do swoich kolegów

- Nauka jest też formą terapii, lepiej jak dziecko zajmie się tym, co jest dla niego naturalne, czyli nauką i zabawą, niż ma siedzieć i patrzeć w sufit i koncentrować się na chorobie czy tym, że nie ma mamy - mówi Barbara Halicka, wicedyrektor i nauczyciel języka angielskiego Zespołu Szkół nr 15 przy UDSK w Białymstoku, popularnie zwanego szkołą szpitalną.

Osiem tysięcy uczniów rocznie

- Zespół Szkół nr 15 to obecnie jedyna szkoła w Białymstoku i regionie, której uczniami są mali pacjenci oddziałów pediatrycznych wszystkich białostockich szpitali - mówi Ryszard Zimnoch, dyrektor placówki. - Od 50 lat uczymy, wychowujemy i pomagamy wrócić do zdrowia.

W skład ZS nr 15 wchodzą przedszkole, Szkoła Podstawowa nr 40, Publiczne Gimnazjum nr 28 i XVIII LO, działające na terenie trzech białostockich szpitali: Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego, Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego i Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.

Do niedawna nauczyciele odwiedzali też pacjentów oddziału psychiatrii dziecięcej w Choroszczy (ale oddział przestał istnieć). W roku szkolnym 2010/11 ZS objął opieką dydaktyczną i wychowawczą aż 8087 osób. W szkole pracuje 54 nauczycieli, każdy nie tylko dba o dydaktykę, ale też o proces wychowawczy i opiekuńczy nad uczniem.

Ten jest inny niż w zwykłej szkole, dlatego i nauczyciele patrzą na podopiecznych z perspektywy ich szpitalnego łóżka. Nie zawsze jest łatwo, zwłaszcza, gdy uczniem jest pacjent po chemioterapii czy ciężkim wypadku. W tej szkole to właśnie stan zdrowia dziecka w głównej mierze decyduje o tym, jak wygląda jego nauka.

Nie ma WF-u i plastyki

- Szkoła zaczyna się u nas o godz. 13, gdy kończą się zabiegi i badania - mówi Barbara Halicka. - Ale i tak zawsze trzeba liczyć się z tym, że lekcje mogą być przełożone czy przerwane z różnych powodów. W zajęciach mogą też uczestniczyć rodzice.

Dzieci uczą się w klasach łączonych, w podstawówce jest podział na klasy I-III i IV-VI, gimnazjaliści i licealiści mają zajęcia wspólne, niezależnie od klasy, do której chodzą.

- Czasem zdarza się, że w grupie są np. sami czwartoklasiści, ale zazwyczaj uczniowie są zróżnicowani - mówi pani wicedyrektor. - To wymaga doskonałej znajomości przedmiotu od nauczyciela, ogromnego doświadczenia i odpowiedniego podejścia do każdego z uczniów. Ale takie indywidualne podejście do każdego dziecka to nasza główna cecha. Zawsze na początku uczeń jest diagnozowany, oceniane są jego potrzeby i zdolności, a potem dostosowujemy do tego program nauczania.

Uczniowie mają plan rozpisany na każdy dzień. Każda lekcja trwa 45 minut, nie ma dzwonków na przerwę, ale to nie znaczy, że przerw nie ma. W szkole szpitalnej są też zajęcia z wszystkich przedmiotów poza WF-em, muzyką i plastyką.
- Wystawiane przez naszych nauczycieli oceny są przekazywane do szkół macierzystych naszych uczniów i wpisywane do tamtych dzienników. Na tej podstawie dzieci otrzymują potem świadectwa.

Walczymy z przekonaniem, że nasze oceny są zawyżane. To nieprawda, każdy z naszych uczniów na pewno umie na tę ocenę, którą ma wstawioną w dzienniku. To dowód jego wysiłku i wiedzy. Zawsze staramy się też mobilizować dzieci do podnoszenia poprzeczki, chociaż nigdy ponad granice ich możliwości. Dzięki temu, że dzieci uczą się w małych grupach, nauczyciel nie musi robić kartkówek czy sprawdzianów ani odpytywać z poprzedniej lekcji. Naszym uczniom odpada więc ten stres. Ale prace domowe, także na przepustki do domu, są zadawane i sprawdzane!

W Klinice Onkologii, którą odwiedziliśmy w minioną środę, właśnie trwała lekcja przyrody. Brało w niej udział dwoje szóstoklasistów: Ewa i Mateusz i czwartoklasista Kuba. Mateusz w szpitalu z przerwami jest od stycznia. Tu przerabiał materiał piątej klasy, a teraz bez problemu pokonuje klasę szóstą.
Nauczyciele nie mogą się go nachwalić - jest wyjątkowo zdolnym i inteligentnym chłopakiem. Jego poziom z języka angielskiego oceniany jest na III klasę gimnazjum. Kuba też świetnie się uczy, w tym semestrze ma już z przyrody dwie piątki i jedną szóstkę, bierze udział w dodatkowych konkursach. Ewa w szpitalu jest od tygodnia, dopiero oswaja się z nauką na oddziale.

Chociaż Kuba i Mateusz lubią szpitalną szkołę, obaj przyznają, że lepsza jest ta tradycyjna. I woleliby być teraz z kolegami z klasy. - No i tam są w sklepiku chipsy, a tu reżim... - przyznaje Mateusz.
W Klinice Okulistyki uczniowie zmieniają się bardzo często. Dzisiaj jest tu m.in. drugoklasista Mateusz. Ale choć jego pobyt będzie krótki, bardzo chciał się uczyć. Teraz przygotowuje z nauczycielką zakładkę. Mama w tym czasie mogła pójść na kawę.

Łatwiej wrócić do dawnego życia

- Nasza praca jest trudna, ale daje dużo satysfakcji, bo widać efekty, zwłaszcza jak udaje się dzieciaka wyprowadzić na prostą - przyznaje dyrektor Halicka. - Szkoła w szpitalu ma głęboki sens. Dziecko musi mieć przekonanie, że panuje nad tym, co się dzieje, że teraz choruje, ale potem wróci do domu, klasy, swojego środowiska. To forma walki z choroba. Uczymy, że po chorobie jest normalne, zwykłe życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna