Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jest ciężki biznes. Zobacz niesamowitą galerię zdjęć z jeleniej fermy

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Udomowione jelenie mają na Mazurach Garbatych idealne warunki do życia. Okolica jest piękna, ale niewiele tu romantyzmu – jelenie są hodowlanymi zwierzętami mięsnymi.
Udomowione jelenie mają na Mazurach Garbatych idealne warunki do życia. Okolica jest piękna, ale niewiele tu romantyzmu – jelenie są hodowlanymi zwierzętami mięsnymi. fot. K. Radzajewski
Gołdap: Delikatna jelenina może podbić rynek zdrowej żywności. Jest jeszcze jednak za droga. Największy hodowca jeleni w Europie ma problem ze sprzedażą.
Sceria, jak z Kanady albo dzikiego zachodu. Dumne byki strzegą wstepu do swojego królestwa. Są pozbawione porozy, bo podczas rykowiska stają sie agresywne.

Ferma jeleni na Mazurach Garbatych

Ferma w Rudziach k. Gołdapi to zwyczajna hodowla zwierząt, tylko niezwyczajne są zgrabne istoty za siatką. Jerzy Wilczewski z miejscowości Białousy k. Białegostoku sprowadził cztery lata temu na Podlasie i Mazury udomowione jelenie.

Teraz jest to największa ferma tych zwierząt w Europie. Większe są tylko w Nowej Zelandii.

Ferma jeleni

Jerzy Wilczewski był znany wcześniej z innej działalności rolniczej. Jest właścicielem 330-hektarowej plantacji borówki amerykańskiej.

Gospodaruje on na swojej ziemi i na włościach po upadłych PGR-ach.
- Rudzie to był też PGR. Nic innego w tym górzystym terenie z łąkami nie można było wymyślić, tylko hodowlę zwierząt. Zobaczyłem w Szkocji stada jeleni, w niemal identycznym pejzażu. Sprowadziłem kilkanaście, a potem tysiąc, z nadzieją na koniunkturę w hodowli - mówi właściciel 350 hektarów wzgórz pod Gołdapią.

Trafić na fermę nie jest łatwo, ponieważ kręte drogi rozchodzą się na rozstajach bez drogowskazów. Wilczewski ma jednak inny środek transportu - własny śmigłowiec. Łatwiej jest mu kierować rozległym majątkiem z góry, bo część z 2500 hektarów jego posiadłości jest w Rudziach, a reszta w Słojach i w Białousach.

- Hodowla półdzikich zwierząt to nie produkcja gwoździ, te stworzenia to istoty wymagające stałej opieki - zaznacza hodowca.

Delikates z Mazur Garbatych

Pan Jerzy nie uważa się za eksperta, bardziej za eksperymentatora. Nie ma bowiem w Polsce znaczącej konkurencji. Uczy się też tylko na własnych błędach.

Może dostarczyć co roku na stoły smakoszy około 300 ton jeleniny. Jest to jednak jeszcze luksusowy produkt, cena za kilogram sięga 80 złotych. Ale hodowca tylko marzy o takiej zapłacie, bo w kryzysie trudno znaleźć nabywców. Szuka ich na zachodzie Europy, ale tam już są inni producenci.
Nowocześnie urządzona ferma jest chroniona 33 kilometrami ogrodzenia ze stalowej siatki. Późną jesienią pracownicy przeprowadzają stada z pastwisk do mniejszych zagród. Jelenie pozostaną w nich aż do wczesnej wiosny.

- Spędzamy teraz stada po 300 sztuk do tzw. odłowni, gdzie odbywa się przegląd jeleniej populacji. Są to zabiegi weterynaryjne i sprawdzanie kondycji zwierząt - tłumaczy Bartłomiej Dmuchowski, zarządca gospodarstwa.

- Gdyby je wypuścić do lasu, nie przeżyłyby bez ludzkiej pomocy. To już praktycznie udomowione zwierzęta. Proces oswajania jeleni trwa od 30 lat - dodaje pan Bartek.

Jelenina fermowa może spełnić oczekiwania smakoszy ceniących zdrową żywność. Mięso zawiera mniej tłuszczu niż pierś kurczaka i pięć razy mniej niż wołowina. Jest niskokaloryczne i posiada niewielką ilość cholesterolu.

Więcej o fermie jeleni na Mazurach Garbatych - w piątkowym magazynie "Współczesnej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna