To może skończyć się tragedią. Most się kołysze. Na razie nic nie da się z tym zrobić

Do tego czasu gmina ma przedstawić ekspertyzę wykonaną przez biegłego. Na razie wiadomo tylko tyle, że samorząd naruszył przepisy, bo nie zgłosił inwestycji do starostwa.

Pola niektórych mieszkańców wsi Posejny podzieliła Marycha. Rolnicy mogą na nie dojechać przez Pomorze, albo Sejny.

- Najkrótsza i najlepsza droga prowadziła przez rzekę - mówi Grzegorz Zubowicz, sołtys wsi. - Problem w tym, że nie ma tam porządnego mostu.

Kilka lat temu gmina wykonała drewnianą kładkę, która połamała się. Dwa miesiące temu zrobiła więc kolejną i ustawiła przed nią zakaz wjazdupojazdów, które ważą więcej niż 3,5 tony.

- Rolnicy muszą jeździć ze zbożem dookoła, nadkładając kilka kilometrów - denerwuje się Zubowicz. - A ta kładka, nie wiem dla kogo potrzebna. Nawet samochodem strach tędy jechać, ponieważ wszystko się "kołysze". Obawiamy się, że ta konstrukcja zagraża naszemu bezpieczeństwu.

Ludzie poprosili o ocenę stanu technicznego inspektora nadzoru budowlanego. A ten zobowiązał gminę do przedstawienia stosownej ekspertyzy.

- Jeżeli okaże się, że konstrukcja wykonana jest źle, to gmina będzie musiała ją wzmocnić - informuje Irena Łupińska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Sejnach.

Zdaniem sołtysa, najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa betonowego mostu. I o ujęcie tej inwestycji na nadchodzący rok Zubowicz poprosił wójta. Jan Skindzier twierdzi, że na takie przedsięwzięcie nie ma pieniędzy. Potrzeba bowiem około pół miliona złotych.