Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nas przeraża!

Julia Szypulska [email protected]
Barbara Skindzier nie wyobraża sobie, by szpital w Suwałkach został zamknięty. Uważa, że gdyby jej synka Kacpra (w głębi) trzeba było wieźć do innego miasta, mógłby nie przeżyć.
Barbara Skindzier nie wyobraża sobie, by szpital w Suwałkach został zamknięty. Uważa, że gdyby jej synka Kacpra (w głębi) trzeba było wieźć do innego miasta, mógłby nie przeżyć. J.Szypulska
Suwałki. Pacjenci suwalskiego szpitala są przerażeni, za kilka dni mogą być ewakuowani. - Co się teraz stanie z moją córką, która wymaga ciągłej opieki - zastanawia się Stanisława Walewska, matka 17-latki chorej na zanik mięśni.

Nowych nie przyjmują
Wszyscy pacjenci, którzy nie zostaną wypisani do października, będą przewożeni do szpitali w Sejnach, Augustowie, Olecku albo do odległego o ponad 100 km Białegostoku. Wtedy mija termin wypowiedzeń złożonych przez lekarzy, którzy nie doszli do porozumienia z dyrekcją w sprawie płac. A to oznacza koniec suwalskiego szpitala. Władze placówki wraz z zarządem województwa podjęły więc decyzję o ewakuacji oddziałów.
- Wszyscy ordynatorzy otrzymali wytyczne w tej sprawie - informuje Edward Mostowski, dyrektor SPSzW w Suwałkach. - Nie przyjmujemy już nowych pacjentów. A ci, których stan na to pozwala, będą wypisywani do końca miesiąca.
Na razie nie wiadomo, od których oddziałów rozpocznie się ewakuacja. Dyrekcja zapewnia jednak, że zorganizowana będzie tak, by pacjenci na tym nie ucierpieli.
Liczą się minuty
- Ale to chyba niemożliwe - uważa Stanisława Walewska, czuwająca u boku córki chorej na zanik mięśni. - Choć żądania lekarzy są słuszne, cała sytuacja i tak odbije się na pacjentach. Mieszkam w okolicy Suwałk i wiedząc, że szpital jest na miejscu, czułam się bezpiecznie. Kiedy stan córki się pogarszał, można było ją tu szybko zawieźć. W takich sytuacjach odległość do szpitala ma ogromne znaczenie.
Podobnie uważa suwalczanka Barbara Skindzier.
- Gdyby mój synek poczekał 10 minut dłużej, to by nie przeżył - mówi matka 5-letniego Kacpra, chorego na zapalenie krtani. - Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, by trzeba go było wieźć kilkadziesiąt kilometrów, np. do Augustowa.
Kobieta ma też wątpliwości, czy w najbliższych szpitalach jest tyle miejsc, by przyjąć wszystkich "suwalskich" pacjentów. Wielu z nich z pewnością będzie musiało szukać pomocy aż w Białymstoku. A to oznacza dodatkowe koszty dojazdu.
Ewakuacja oddziałów wiąże się też z tym, że pracę straci pozostała część personelu szpitala, w tym ponad 400 pielęgniarek. Dyrekcja placówki przyznaje, że jeśli nic się nie zmieni, lada dzień otrzymają wypowiedzenia.
- Teraz pozostało nam już tylko złożyć się na kłódkę i powiesić ją na drzwiach budynku - nie kryje żalu Wiesława Giczewska, przewodnicząca Zakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Suwałkach. - Nie zrobiono nic, aby temu zapobiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna