MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie naukowiec namawia nas do szczepienia, tylko komik. Dr Wiesław Baryła: Nie składałbym jeszcze pojęcia „autorytet” do grobu

Ryszarda Wojciechowska
Wideo
od 16 lat
Nie składałbym jeszcze pojęcia „autorytet” do grobu – mówi psycholog społeczny dr Wiesław Baryła. – Świat, w którym żyjemy, stał się niezwykle skomplikowany. Potrzebujemy więc osób, których osobiście nie znamy, ale których wiedzy, umiejętnościom i intencjom ufamy.
  • Psycholog społeczny dr Wiesław Baryła mówi o autorytetach, które są nam potrzebne jak nigdy dotychczas.
  • Dlaczego to nie naukowiec namawia nas do szczepienia, tylko komik?
  • „Ludzie mają skłonność do podążania za dwoma rodzajami osób z autorytetem: za ekspertami i za członkami elity społecznej”
  • Dlaczego rośnie za to w siłę myślenie magiczne i życzeniowe?
  • Gdzie szukać autorytetów?
  • „Tak jak Pazura niewiele osób zachęci do szczepienia, tak Górniak niewiele zniechęci”, czyli jak przekonać ludzi?

***

Zdaje się, że autorytet jest już pojęciem archaicznym. Dzisiaj liczy się głównie „fejm”, czyli ktoś sławny, popularny. I to takie osoby „robią”, mówiąc kolokwialnie, za autorytety.

Nie składałbym jeszcze pojęcia „autorytet” do grobu. To współcześnie bardzo ważny koncept, bo jak nigdy dotychczas potrzebne są nam osoby, które własnym talentem i ciężką pracą zdobywają biegłość w rozwiązywaniu problemów, które wszystkich nas trapią.

Nikt we współczesnym świecie nie wie wszystkiego. Z reguły nie znamy osób, do których możemy się bezpośrednio zwracać o ekspertyzy w wielu ważnych dla nas sprawach. A świat, w którym żyjemy, stał się niezwykle skomplikowany. Potrzebujemy więc osób, których osobiście nie znamy, ale których wiedzy, umiejętnościom i intencjom ufamy.

Zawsze szukaliśmy autorytetów, kogoś kto nam wskaże, jak żyć i co robić.

To prawda, niepewność jest zmorą trapiącą ludzi od zawsze. A gdzie jest potrzeba, tam pojawia się produkt lub usługa, która obiecuje ją zaspokoić. W starożytnej Grecji, na przykład, ówcześni możni zwracali się po radę do wyroczni delfickiej, której – jak byśmy to dziś nazwali – ekipa łączyła rozległą wiedzę o świecie ze znajomością ludzkiej psychiki, co zapewniło wyroczni trwający ponad tysiąc lat wpływ na politykę i religię świata starożytnego.

A czy dziś Internet nie zamienia się trochę w taką wyrocznię delficką? Czy to nie tam szuka się odpowiedzi na wiele ważnych pytań?

Internet nie jest Pytią, brakuje mu jej dojrzałości. Internet taki, jakim go dziś znamy, z możliwością wyszukiwania odpowiedzi na pytania, nie skończył jeszcze trzydziestu lat. A w tym czasie wyewoluował w narzędzie, które pozwala znaleźć odpowiedź na niemal każde, nurtujące ludzi pytanie. Problem polega na tym, że na każde pytanie sieć oferuje wiele – często sprzecznych – odpowiedzi, o bardzo zróżnicowanej wiarygodności. Przeciętny użytkownik się w nich gubi.

Pytałam o te autorytety, bo okazuje się, że twarzą rządowego spotu, namawiającego do szczepienia się, jest aktor komediowy Cezary Pazura.

A ja dodam, że młodych Polaków do szczepienia się namawia inny aktor – Maciej Musiał.

O co w tym chodzi?

Ludzie mają skłonność do podążania za dwoma rodzajami osób z autorytetem: za ekspertami i za członkami elity społecznej.

Eksperci znają się na rzeczy, zaś elity lubią udawać, że zdobyły swój prestiż i status dzięki własnej wiedzy i umiejętnościom oraz kierowaniu się wskazówkami innych ekspertów. Jednak tak naprawdę, to członkowie elity zdobywają swoją pozycję dzięki atutom, które mają niewiele wspólnego z kompetencjami; dzięki swoim pieniądzom, wyglądowi, urokowi osobistemu, zdolności wysławiania się lub stanowisku w hierarchii władzy. Członkowie elity opływają w prestiż, a nie w wiedzę i często zajmują stanowiska sprzeczne z najlepszą wiedzą ekspercką, szczególnie w kwestiach o silnym zabarwieniu moralnym.

Najwyraźniej decydenci postawili na modelowanie zachowań społecznych przez członków elity. Na pierwszy rzut oka ma to sens. Naśladownictwo jest zachowaniem wszystkich inteligentnych istot. Wszyscy podglądamy innych i jeśli odnoszą sukces, to podkradamy im pomysły i kopiujemy ich styl.

Aby modelowanie było skuteczne, osoba, na którą wywierany jest wpływ, musi mieć motywację i chcieć powtórzyć zachowanie modela. W przypadku podążania za elitami motywująca jest perspektywa uzyskania choćby odrobiny prestiżu, którym one się cieszą.

Kłopot polega na tym, że zaszczepienie się nie jest aktualnie – na szczęście – niezwykłym osiągnięciem, nie daje wspomnianego wcześniej „fejmu”.

Nikomu nie da się zaimponować paszportem szczepionkowym. Wręcz przeciwnie, obnoszenie się z niechęcią do szczepienia się wzbudza zainteresowanie własną osobą. A w naszych narcystycznych czasach dla wielu osób bycie obiektem zainteresowania innych jest wyznacznikiem dobrostanu psychicznego. Szczepienie się nie daje „fejmu”. Modelowanie nie nadaje się do zachęcania ludzi do szczepienia się.

A co by się lepiej nadało?

Tradycyjna perswazja, atrakcyjnie i przystępnie przedstawione silne argumenty za szczepieniem się. Przedstawione przez osobę, która zna się na tym, do czego namawia, jest ekspertem od szczepionek, zdrowia publicznego, epidemiologiem. Oczywiście, prawdziwym ekspertem, a nie aktorem udającym doktora lub profesora.

Ale najwyraźniej decydenci z Ministerstwa Zdrowia oraz zatrudnione przez nich agencje reklamowe nie wierzą w siłę argumentów i prawdziwych autorytetów. Wiążę tę niewiarę z dwiema kwestiami: z panoszącym się w kręgach aktualnej władzy przekonaniem, że lud jest ciemny, oraz z niechęcią rządzących do dzielenia się swoją władzą z ekspertami. Poza wąskim kręgiem swoich ekspertów „od wszystkiego”, aktualna władza nie ma zaufania do ekspertów.

Dla władzy, a za nią, dla jej wyborców, nie ma nikogo, z czyim zdaniem się liczą. Nie ma dla nich autorytetów, w każdym razie żyjących autorytetów, takich, z którymi można by żywo pospierać się na argumenty, a nie na opinie i epitety. Bez rzeczowej debaty autorytety nie mają szansy udowodnić swojej wartości i dlatego w świadomości społecznej nie funkcjonują.

Ale wcześniej mieliśmy prawdziwe autorytety.

Miarą sukcesu dla autorytetu jest liczba oczu i uszu, które się jemu lub jej przyglądają i nasłuchują. Liczba osób, które jemu lub jej ufają i opierają swoje decyzje o jego lub jej rekomendacje. To się nie zmienia, tak było kiedyś i tak jest teraz.

To co się zmieniło?

To, że to podążanie za autorytetami zmieniło się w niemal ślepe naśladownictwo. Naśladowanie kogoś, komu udał się biznes, zrobienie podobnego biznesu ma oczywiście sens. Podpatrywanie cudzych pomysłów na przebój ma sens. Ale wyjeżdżanie w to samo miejsce, w które wyjeżdża naśladowana osoba, jest już tylko czystą magią sympatyczną. Wiarą w to, że, prowadząc podobne życie jak osoba naśladowana, tak samo się ubierając, czy spędzając czas, zbliżymy się w jakikolwiek sposób do osiągnięcia tego samego sukcesu, który osiągnął nasz idol czy współczesny autorytet.

Wolność jest zbyt cenna, aby trwonić ją na puste naśladownictwo. W ten sposób na pewno nie da się uciec od niepewności i lęku egzystencjalnego, nie da się swojemu życiu nadać sensu. Dla człowieka naturalne myślenie magiczne jest zupełnie nie do pogodzenia z nienaturalną umiejętnością myślenia analitycznego. Napięcie, które jest konsekwencją swoistej walki tych dwóch sposobów myślenia, jest współcześnie wszechobecne.

To, na czym to napięcie we współczesnym świecie polega?

Na tym, że autorytet wiedzy i racjonalne myślenie w społeczeństwie są w pewnym odwrocie. Rośnie za to w siłę myślenie magiczne i życzeniowe. Choć nauka ma w ostatnim czasie oszałamiające wręcz sukcesy, to naukowcy i uniwersytety nie cieszą się uznaniem społecznym.

Kiedy patrzę na uniwersytety, to widzę, że ten kryzys wizerunkowy rozpoczął się, wtedy kiedy na dobre zagościły w nich spory ideologiczne. Naukowcy mają prawo do swobodnego wyrażania swoich poglądów politycznych, ale w dbałości o prestiż nauki oraz o przyszłość nas wszystkich, powinni starannie oddzielać swoje kompetencje merytoryczne od zaangażowania ideologicznego. Starannie oddzielać to, co wiedzą, od tego, w co wierzą.

Naukowcy nie mogą wspierać plemiennego myślenia o polityce, o etyce, moralności, o wszystkim. Ten plemienny sposób myślenia jest jak najbardziej naturalny i sprowadza się do uznawania, że racja zawsze jest po stronie członków własnej grupy. Wydawało się, że za pomocą wynalazków kulturowych przezwyciężyliśmy to uprzedzenie i stworzyliśmy społeczności, w których zasady są ważniejsze od więzów krwi oraz indywidualnych i grupowych zobowiązań. W których bezstronność, eksperckość oraz dobro wspólne jako ostateczne kryteria oceny są codziennością.

Jednak w tych ciężkich czasach po raz kolejny okazuje się, że zasada troszczenia się o swoich zwycięża oświeceniowe ideały. Szczególnie jest to widoczne w polityce, gdzie partie po przejęciu władzy troszczą się tylko o swoich wyborców.

Tak, ale w polityce nie szuka się już od dawna autorytetów. Gdzie więc można ich szukać?

Zdecydowanie jednak w nauce. Nauka, że użyję kolokwializmu, daje radę. I to w różnych dziedzinach. Weźmy, na przykład, szczepionki, które powstały w czasie krótszym niż rok. To niewyobrażalny wcześniej sukces. A już w najbliższej przyszłości biotechnologia zupełnie zmieni medycynę, rolnictwo, energetykę, informatykę, a nawet prawo. A przecież twarda fizyka i chemia nie pozostają w tyle. Dzieje się, w ostatnim czasie dokonuje się w nauce i napędzanej przez nią technologii ogromny postęp. To, co świat nauki ma do powiedzenia, zawsze warto brać pod uwagę.

Ale to nie naukowiec namawia nas do szczepienia tylko komik.

A to już zależy od tego, kto się zabiera za PR i reklamę. Jak już mówiłem, uważam, że zabierają się za to osoby, które mają bardzo cyniczną wizję człowieka.

Czyli jaką?

Powiem ostro, taką, że ludzi traktuje się trochę jak stado baranów. Nie przeczę, że bywamy mocno konformistyczni i czasami bezmyślni, ale potrafimy też, nawet nie mając formalnego wykształcenia, używać szarych komórek. Potrafimy myśleć racjonalne, tylko przestawienie się na porządne myślenie wymaga czasu, zwolnienia, refleksji. Jakże to odmienne od polskich realiów, od elektrowni budowanej z poczucia słuszności, od ustaw uchwalanych w kilka godzin, od decyzji podejmowanych w trakcie konferencji prasowych.

Od wystawienia „Killera” …

Jako psycholog społeczny wiem, że reklama jest ogólnie mało skuteczna, ale poszczególne kampanie reklamowe bywają bardzo skuteczne. Aby kampania była skuteczna, musi być starannie dopasowana do tego, co reklamuje i komu.

W mojej ocenie szczepienie się wymaga kampanii merytorycznej, odwołującej się do analitycznego rozumu, a nie do powierzchownego ulegania atrakcyjnym nadawcom.

Ale też w Polsce taka merytoryczna kampania szczepionkowa ujawniłaby, że rządzący źle zarządzali epidemią w Polsce i że nie mieli strategii działania, i nadal błądzą po omacku. Zapraszanie ludzi do analitycznego myślenia jest dla rządzących groźne, bo sprzyja wykrywaniu niespójności i bzdurnych posunięć, których w tej pandemii było i jest nieprzyzwoicie dużo.

W mojej ocenie, nie ma jednak innego skutecznego sposobu na zachęcenie Polaków do szczepienia się niż namówienie ich do tego przez autorytety merytoryczne.

W mediach przewinęły się tabuny tak zwanych autorytetów, którzy sobie nawzajem zaprzeczali.

W ludzkiej naturze jest dążenie, żeby być w centrum uwagi. Media umożliwiają zaspokojenie tej potrzeby nawet u osób, które mają ją bardzo rozbuchaną. A wiele osób ma parcie na szkło. I wiele skorzystało z nadarzającej się okazji do autopromocji, często wychodząc przy tym poza ścisłe granice tego, na czym się naprawdę znają.

Z tymi autorytetami nawyrabiało się nie tylko w Polsce. Przy okazji pandemii Twitter stał się areną bardzo ostrych starć pomiędzy naukowcami z całego świata, eksperci spierają się tam o granice własnych kompetencji, ale też próbują uciszać niewygodnych dyskutantów. Chwilami trudno było się zorientować, kto ma rację.

To jak się w tej wiedzy poruszać?

Powinniśmy patrzeć na tych, którzy są ostrożni, którzy nie ukrywają, że sprawy, którymi się zajmują, są złożone, którzy są świadomi ograniczeń własnej wiedzy i wypowiadają się tylko o tym, na czym się znają.

Myślenie, że jest jakiś autorytet, który zna odpowiedź na każde pytanie, czyli wie wszystko o szczepieniach, wie jak uczciwie żyć i jak krótką spódniczkę założyć... jest błędne.

W mediach mamy takie samozwańcze autorytety publicystyczne, nie naukowe, które wypowiadają się na każdy temat. Członkowie elity, na przykład artyści, jak Edyta Górniak, z zapałem reklamują własne opinie na każdy niemal temat. Także ten, żeby się nie szczepić.

W ramach wolności ekspresji siebie, jest to w pełni dozwolone, więc na każdym z nas spoczywa obowiązek samodzielnego odsiewania ekspertów od podszywających się pod nich członków elity.

Którym chodzi o podbijanie swojej popularności?

Raczej jej odpowiedź na wyzwania egzystencji, tak mi się wydaje. Kłopot polega na tym, że współczesny świat jest tak zbudowany, że takim osobom z elity, które mają ten „fejm”, łatwo jest swoim życiem zaprzątać głowę innym, setkom tysięcy, a nawet milionom. Ale ja bym nie demonizował znaczenia tych osób.

Tak jak Pazura niewiele osób zachęci do szczepienia, tak Górniak niewiele zniechęci.

Nie chciałbym zniechęcać ludzi do szczepień, tylko zwrócić uwagę na to, że wybrany przez rządzących sposób kształtowania ludzkich zachowań, postaw, decyzji w domenie publicznej jest sposobem dziwacznym, z którego niewiele wynika. Jest biciem piany i chocholim tańcem.

Jedyna nadzieja w przywróceniu autorytetu i pozycji nauki w kształtowaniu polityki. Nauka wskazuje prawdziwe i pilne zagrożenia. I oferuje sposoby na poradzenie sobie z nimi. Efekt cieplarniany jest? Jest i stanowi zagrożenie. Pandemia jest? Jest i stanowi zagrożenie. Kryzys demokracji jest? Jest. Chciałbym, żeby do udziału w naprawianiu tego świata, do naprawiania klimatu, do zarządzania pandemią byli zapraszani na równych prawach eksperci, którzy nie traktują nas jak to stado baranów, które trzeba popchnąć w tę, czy w inną stronę.

A może dziś tak trzeba? Popchnąć w tę, czy w inną stronę?

Ludzi można przekonywać za pomocą silnych argumentów, a decyzje polityczne można podejmować, wpierając się nauką. Dobry przykład stanowi tu oparcie działań politycznych na naukowych podstawach przez prezydenta Joe Bidena.

Dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny
Dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny SWPS
Cezary Pazura kręci spot. Popularny aktor i satyryk będzie zachęcał Polaków do szczepień przeciw COVID-19. Kiedy #SzczepimySię?

Cezary Pazura kręci spot. Popularny aktor i satyryk ma zachę...

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna