Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Mogę normalnie oddychać i zaczynam chodzić - cieszy się 79-letnia Anna Jakończuk. Jej życie wisiało na włosku. Chorą na serce kobietę udało się uratować dzięki nowatorskiej operacji, jaką przeprowadzono w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Odbył się tu pierwszy w Polsce zabieg wszczepienia nowej zastawki do już istniejącej.
Zabieg wykonał prof. Tomasz Hirnle, kierownik Kliniki Kardiochirurgii USK.
- Pacjentka miała czwarty stopień duszności, co groziło jej śmiercią i żadnych innych możliwości leczenia - opowiada. - Wszystkie metody zachowawcze, czyli terapia farmakologiczna były już nieskuteczne.
Z pomocą przyszła technika
Pani Anna trzy lata temu przeszła operację dwóch zastawek serca. Wszczepiono jej dwie zastawki biologiczne, z których jedna uległa destrukcji z powodu infekcji bakteryjnej. Od roku stan zdrowia kobiety zaczął drastycznie się pogarszać. Ostatnie tygodnie już tylko leżała i z trudem oddychała.
- Bałem się reoperować chorą w sposób klasyczny, bo z pierwszego zabiegu mam zanotowane bardzo trudne miejscowe warunki, duże zwapnienie tkanek - mówi prof. Hirnle. - W badaniach echokardiologicznych, które wykryły niedomykalność zastawki opisy mówiły, że jest to przeciek okołozastawkowy. Tak, jakby ten pierścień, który wszyliśmy, odpruł się od tkanek. To właściwie wykluczało tradycyjny zabieg.
Z pomocą przyszła jednak nowoczesna technologia, a konkretnie trójwymiarowe obrazowanie.
- Podczas ostatniego badania okazało się, że nie ma wycieku okołozastawkowego - tłumaczy profesor. - Zastawka jest dobrze wszyta, a destrukcji uległy płatki wewnątrz niej. To pozwoliło nam myśleć o innej metodzie.
Operacja była ostatnią szansą
Lekarze zdecydowali się podjąć ryzyko i przeprowadzić niestandardowy zabieg. O zgodę musieli prosić Ministerstwo Zdrowia i otrzymali ją. Prof. Hirnle przeprowadził operację z zastosowaniem metody przezcewnikowej. Na rozprężającym się balonie wprowadził nową zastawkę do już istniejącej sztucznej zastawki biologicznej. Wystarczyło niewielkie nacięcie w okolicy międzyżebrowej. Operacja trwała 7 godzin, była dla lekarzy niezwykle stresująca, ale się udała.
- Minął już prawie tydzień, a pacjentka właściwie jest już samodzielna - nie kryje radości Tomasz Hirnle. - Wkrótce będzie mogła wrócić do domu. - Myślałam, że wyjdę jeszcze w tym tygodniu - śmieje się pani Anna.
Kobieta może już normalnie oddychać, wstaje z łóżka, próbuje chodzić. - Wcześniej nie dałam nawet rady przejść z kuchni do łazienki - mówi. Operacja stanowiła pewne ryzyko, ale się opłaciła. Dla pani Anny była ostatnią szansą. Gdyby jej nie przeszła zostałoby jej kilka tygodni, a może nawet kilka dni życia. Ile ma go przed sobą teraz, nie wiadomo.
- To pierwsza taka operacja w Polsce. Nikt dotąd nie wszczepiał zastawki do zastawki w ujściu mitralnym, więc nie mamy informacji na jak długo ta metoda pomaga - przyznaje Bogdan Poniatowski, dyrektor USK. - Na pewno jednak będziemy obserwować naszą pacjentkę. Prof. Hirnle jest dobrej myśli.
- Wróciła wydolność nerek, jest wydolność płuc i wątroby. Pacjentka nie ma demencji, nowotworu, ani innych schorzeń mogących zagrozić jej życiu - mówi. - Zważywszy na to, że jest już w podeszłym wieku, jej stan jest dobry. Przed nią może być jeszcze wiele lat życia.
Co ciekawe, przeprowadzony zabieg, choć pionierski, nie jest droższy od tradycyjnego wszczepienia zastawki. Ta ostatnia kosztuje około 60 tys. zł. W USK rocznie przeprowadza się około 250 wszczepień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?