Tokio 2020. Zwycięstwo koszykarzy, ale gra wciąż kiepska

Punkty: Pawłowski 7, Zamojski 7, Hicks 6, Rduch 0.

Polska błyskawicznie zdobyła pierwsze punkty. W pierwszych minutach było widać, że porażka z Łotwą zmobilizowała nasz zespół, zwłaszcza do agresywnej gry w defensywie. Po pełnym nieporozumień i wzajemnych pretensji meczu z Łotwą, tym razem Polacy zaprezentowali się jak na medalistę mistrzostw świata przystało.

Długo jednak idylla nie trwała. Gospodarze zaczęli dominować w zbiórkach i w końcu musieli trafiać do kosza (zwłaszcza imponujący warunkami naturalizowany Amerykanin Ira Brown). Znowu pojawiły się nieporozumienia i proste błędy w grze naszego zespołu. Gdy rywale objęli prowadzenie 6:5 trener Piotr Renkiel zdecydował się na przerwę na żądanie.

W połowie meczu był remis 8:8, ale wtedy z dystansu trafili Michael Hicks i Przemysław Zamojski. Błyskawicznie przewaga urosła do 16:9 i można było wreszcie uspokoić grę.

W końcówce znowu jednak trafiła się cała seria błędów, Polacy nie pomagali sobie także w obronie. Japończycy bez problemu wygrywali akcje jeden na jeden. W ostatniej minucie zbliżyli się na punkt, a na 10 sek. przed końcem Ira Brown doprowadził do remisu i jeszcze miał rzut na zwycięstwo.

W dogrywce do dwóch punktów gospodarze trafili pierwsi, a w kolejnej akcji spudłowali spod kosza! Chwilę później Przemysław Zamojski trafił a 2 z dystansu i mamy ciężko wywalczone pierwsze zwycięstwo w Tokio!

W niedzielę gramy z Serbią (5.00) i Sportowcami z Rosji (11.40)