Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomek Jakimiuk na hulajnodze i autostopem chce dotrzeć do Chin. Budżet to 3 zł na dzień

Urszula Ludwiczak
Autostopem, hulajnogą i za grosze - tak Tomek Jakimiuk chce dotrzeć z Siemiatycz do Chin. Relację z tej wyprawy będzie można śledzić na jego stronie internetowej Jaktodaleko.pl i na Facebooku.
Autostopem, hulajnogą i za grosze - tak Tomek Jakimiuk chce dotrzeć z Siemiatycz do Chin. Relację z tej wyprawy będzie można śledzić na jego stronie internetowej Jaktodaleko.pl i na Facebooku. Archiwum prywatne
Tomek Jakimiuk chce przez Ukrainę, Rosję i Mongolię dotrzeć do Chin. Jadąc na hulajnodze i autostopem. Jego budżet na tę wyprawę to około 3 zł na dzień. W trasę wyrusza już w piątek.

- Wszędzie będę opowiadać napotkanym ludziom o Podlasiu, bo to piękne miejsce, które warto pokazywać, popularyzować - zapewnia pochodzący z Siemiatycz 26-latek.

Trasę zamierza pokonać autostopem. Ale bierze też ze sobą hulajnogę.

- Myślę, że uda się przejechać 30-50 km dziennie - mówi. - Wszystko zależy, jaka to będzie droga, czy asfalt i czy z górki. Generalnie będzie to test i dla mnie, i dla hulajnogi. Zobaczymy, ile wytrzyma.

Poza hulajnogą zabiera ze sobą ważący około 10 kg plecak z niezbędnym sprzętem.

- Gdy ma się namiot i śpiwór, jest się niezależnym - opowiada Tomek. - Zawsze można kogoś poprosić, aby pozwolił przenocować na podwórku czy w stodole, albo poszukać odpowiedniego miejsca. Mam też w plecaku pojemnik na wodę, nóż, kompas, zapalniczkę, żelazny kubek.

Jak mówi podróżnik, spanie i przemieszczanie się to najdroższe elementy wyjazdów komercyjnych. Na takie podróże nie byłoby go stać. Dlatego od kilku lat autostopem jeździ po świecie, biorąc ze sobą namiot. Przejechał w ten sposób ponad 100 tys. km (był m.in. w Meksyku, Maroko, Hiszpanii, Włoszech). Teraz spełnia swoje marzenie o podróży na Wschód.

- Na Ukrainie już byłem, ale nigdy nie byłem w Rosji, Mongolii i Chinach - mówi Jakimiuk. - Chcę tam zobaczyć jak najwięcej, wizy wykorzystać do ostatniej godziny.

Ma do przebycia około 15 tys. km. Ale nie zakłada, ile czasu zajmie mu podróż i co dokładnie zobaczy.

- Zawsze polegam na ludziach, których spotykam po drodze, bo tzw. lokalsi wiedzą więcej niż przewodniki czy internet - opowiada Tomek. - A im bardziej nietypowa atrakcja, tym lepiej. Chciałbym np. zobaczyć na Ukrainie miejsca, gdzie odbywają się egzorcyzmy. Może uda mi się też zwiedzić Czarnobyl. A w Chinach chciałbym np. spróbować stuletniego jajka...

Wie też, że na pewno dotrze nad jezioro Bajkał.

- Wymyśliłem projekt, w ramach którego ludzie z Polski pisali mi anonimowo, o czym marzą - opowiada. - Ja to wydrukuję, kartkę włożę do butelki i wrzucę do Bajkału. Jest coś takiego, że jak ktoś coś sobie zapisze, to do tego potem podświadomie dąży. To taki motywator. Swoje marzenia też tam zapiszę. Nie co dzień zdarza się wrzucić marzenia do Bajkału.

Tomek zamierza też podczas podróży dokładać do niewielkiego budżetu, jaki posiada na swoją wyprawę.

- Wiem, że będę pracować, żeby chociażby mieć co jeść, choć mnóstwo ludzi jest bardzo gościnnych - opowiada. - Ale nie można polegać tylko na tym. A ja żadnej pracy się nie boję.

A my życzymy powodzenia!

Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:

Gazeta Współczesna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna