Tylko podczas ostatniego weekendu utopiło się dwóch mężczyzn (w Augustowie i Wojszkach), a jeden tylko nieprawdopodobnemu szczęściu zawdzięcza to, że nadal żyje.
- Pięćdziesięcioletniego białostoczanina, który unosił się na wodach zalewu Siemianówka zauważyli dwaj mieszkańcy Moniek. Wyciągnęli go natychmiast i podjęli czynności ratownicze, a potem przekazali lekarzom z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. To że 50-latek przeżył to właściwie cud. Jak się bowiem okazało, miał w organizmie 3,7 promila alkoholu - mówi rzecznik prasowy podlaskiej policji nadkom. Tomasz Krupa.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w szpitalu mężczyzna zaczął być agresywny. Pomogły dopiero środki usypiające.
- Od 1 czerwca do końca lipca odnotowaliśmy 5 przypadków utonięć. W tym samym okresie zeszłego roku, utopiło się 6 osób. Czyli teoretycznie, jest niby lepiej, ale lepiej byłoby gdyby nikomu nic się nie stało - podkreśla nadkom. Krupa. - A to, niestety, niemożliwe. Co ciekawe, zarówno przed rokiem, jak i teraz ofiarami wody byli wyłącznie mężczyźni. Niestety, niemal w każdej takiej sprawie w tle pojawia się alkohol .
Jak wynika z policyjnych danych, w zeszłym roku trzy osoby utonęły w jeziorze Wigry, jedna na niestrzeżonym kąpielisku suwalskiego Zalewu Arkadia, a dwie w stawach koło Choroszczy i Sidry.
Tegoroczne śmiertelne ofiary kąpieli to: trzej mężczyźni w Narwi (Wysokie Mazowieckie, Brok, Mońki), 18-latek w Jeziorze Białym (Augustów) i mężczyzna w Zalewie Szumowo (Sokółka).
Spośród osób, które utonęły, najwięcej było 50-latków oraz w przedziale 30-40 lat.
- Najczęstszą przyczyną tragedii był brak umiejętności pływania, brawura i wspomniany alkohol. Niby wszyscy wiedzą, że jeśli się piło, od wody trzeba się trzymać z daleka, ale kolejne wypadki dowodzą, że to teoria - zauważa rzecznik podlaskiej policji. I dodaje: - Nie ma nas tylu, żeby co 50 metrów na brzegu stał policjant i miał wszystko pod kontrolą.
Według ratowników, najlepiej jest korzystać z kąpielisk strzeżonych. - Jest gorąco (i taki ma być kolejny weekend), więc każdy chce natychmiast wejść do wody. A to nie tak - wyjaśnia wiceprezes podlaskiego WOPR Wiesław Choroszucha. -Trzeba stopniowo, żeby nie było szoku termicznego. No i woda otwarta to nie to samo, co basen. Na jeziorze bardzo łatwo stracić orientację i siły. Jeśli ktoś chce wypłynąć daleko, powinien mieć ze sobą bojkę do pływania taką, jak mają ratownicy w „Słonecznym patrolu.”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?