Totalny absurd! Dostał mandat za picie kawy na przystanku!

Piłem kawę z butelki po piwie. Żona nie miała po prostu jak mi jej dać na drogę - wspomina feralny dzień Henryk Rydzewski z Grajewa. - Policjanci zatrzymali mnie i poprosili o dowód osobisty. Spisali dane i odjechali, ale żaden z nich nie sprawdził, co piję.

Historia pana Henryka, choć trochę komiczna, to skończyła się w sądzie. Został oskarżony za picie piwa - którego, jak sam twierdzi - wcale nie pił. Funkcjonariusze z Ełku nie pofatygowali się jednak, by sprawdzić, czy grajewianin mówi prawdę. Nie zbadali nawet grajewianina alkomatem.

Wyjechał i nie odebrał listu

- Funkcjonariusze nie mieli obowiązku sprawdzać, co mężczyzna ma w butelce - usłyszeliśmy od jednego z funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Ełku. - Usiłowanie spożycia lub też spożywanie alkoholu w miejscach publicznych jest karalne.

Sprawa trafiła do sądu. Wyrok zobowiązywał Rydzewskiego do zapłacenia grzywny w kwocie 100 zł.
- Zgodziłem się, gdyż nie chciałem ciągać się po sądach - mówi Henryk. - Wolałem zapłacić 100 zł i mieć to z głowy.

W czasie oczekiwania na uprawomocnienie się wyroku pan Henryk musiał wyjechać do Niemiec. Pismo z poczty odebrał dopiero 8 marca i od razu zapłacił należność. Termin płatności upłynął jednak 19 lutego, więc komornik zdążył naliczyć już opłatę egzekucyjną w kwocie 282 zł, o czym Rydzewski nie wiedział. Kolejne pisma, pod którymi podpisuje się komornik z Grajewa, nakazują uregulować naszemu Czytelnikowi łącznie 382 zł.

A co z opłatą egzekucyjną?

- To znaczy, że 100 zł, które wpłaciłem przepadło? - pyta poirytowany Rydzewski.
- Pan Rydzewski uiścił opłatę, więc postępowanie zostało umorzone przez Sąd Rejonowy w Ełku - tłumaczy Sosnowska. - Musi ponieść jednak koszty postępowania egzekucyjnego.