Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna śmierć Pawła Klima. Zbigniew Stonoga zabiera głos

dd, luk, ika
Zbigniew Stonoga
Zbigniew Stonoga Piotr Smoliński
"Wiecie że nie pałam miłością do Policji ale ta Podlaska różni się w zasadniczy sposób od reszty."

"Bardzo proszę wszystkich mieszkańców o zachowanie rozwagi w ocenie działań Policji podczas feralnej interwencji - pisze Stonoga na swojej stronie internetowej. - Wiecie że nie pałam miłością do Policji ale ta Podlaska różni się w zasadniczy sposób od reszty. Jest zbyt wcześnie by oceniać zachowanie się policjantów i związku tego zachowania ze Śmiercią. Pamiętajcie żaden Policjant, Lekarz, Strażak nie idzie na służbę by zabić.… Poczekajmy na wyniki sekcji."

Z kolei na swoim profilu na facebooku Stonoga napisał, że jest w drodze do Białegostoku gdzie jeszcze dziś fundacja opłaci pomoc adwokacką dla rodziny.

- Trwa śledztwo w tej sprawie prowadzone przez jednostkę zewnętrzną i w tym śledztwie wynajęty adwokat będzie reprezentował rodzinę sp.Pawła - napisał. - Proszę Was o zachowanie rozwagi.

AKTUALIZACJA, najnowszy wpis na Facebooku Zbigniewa Stonogi:

- Raz jeszcze apeluję do Was o zachowanie spokoju w Białymstoku.Przed chwilą został ustanowiony Pełnomocnik rodziny w osobie Pani Mecenas Agnieszki Dowgier, która zajmie się sprawą. Zakończyła się również sekcja zwłok, została utrwalona audio video.

Zamieszki po śmierci Pawła Klima. Starcie ludzi z policją po...

- Paweł był reanimowany cztery razy: raz w domu, dwa razy w karetce i w szpitalu - opowiadają bliscy mężczyzny. - Do szpitala trafił w stanie krytycznym. Doszło do zatrzymania akcji serca, niedotlenienia mózgu. Trafił na oddział intensywnej terapii. Lekarze nie dawali mu większych szans. Mówili, że nawet jak przeżyje, jego mózg nigdy nie będzie już funkcjonować jak powinien.

W sobotę, około godz. 13 mężczyzna zmarł.

- I to wszystko po interwencji policji, która powinna nas chronić! Na pewno tego tak nie zostawimy - mówili nam bliscy zmarłego.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w czwartek, ok. godz. 16, w jednym z bloków przy ul. Barszczańskiej. Jak podaje policja, konkubina chorego na schizofrenię 34-latka wezwała pogotowie. Podobno bała się o jego stan zdrowia. Z jej relacji wynikało, że mężczyzna od dłuższego czasu nie przyjmował leków na schizofrenię, nie jadł. Miał mieć skrajne wahania nastroju: od apatii do mocnego pobudzenia. Zespół pogotowia uznał jednak, że 34-latek nie kwalifikuje się do szpitala psychiatrycznego, ale raczej do izby wytrzeźwień, bo jest pijany. Pogotowie wezwało więc policję. W tym czasie Paweł Klim siedział na balkonie, „nieobecny”, nie reagował na żadne sygnały.

- Policjanci nie czuli woni alkoholu, nie widzieli podstaw do odwiezienia go do izby wytrzeźwień. Podjęli decyzję o przewiezieniu mężczyzny do szpitala psychiatrycznego i wezwaniu pogotowia - relacjonuje podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji.

Na miejsce ponownie przyjechała karetka. Ponieważ 34-latek wciąż był apatyczny, lekarze poprosili policjantów o pomoc w doprowadzeniu go do ambulansu.

- Gdy funkcjonariusze chcieli go wyprowadzić z balkonu, 34-latek nagle ożywił się. Był pobudzony, wymachiwał rękoma, kopał, gryzł. Stawiał czynny i bierny opór - opowiada podinsp. Baranowski. - Doszło do szamotaniny. Policjanci użyli ręcznego miotacza gazu, w końcu obezwładnili mężczyznę, położyli na ziemię i zakuli w kajdanki. Ten szarpał się dalej. W pewnym momencie przestał się ruszać.

Przebieg interwencji, która odbywała się na balkonie, sfilmowali świadkowie i wrzucili film do internetu. Widać, jak trzech policjantów szamocze się z mężczyzną. W pewnym momencie powalony na posadzkę przestaje się ruszać.

Na miejsce szybko przyszli mieszkający w tym samym bloku członkowie rodziny 34-latka.

- Policja nie chciała mnie przepuścić, powiedzieć, co się stało. Słyszałem tylko jęki brata - wspominał w rozmowie z nami Przemysław Klim. - A potem widziałem, jak wynosili go nieprzytomnego do karetki.

- Usłyszeliśmy tylko od pogotowia, że udało się przywrócić czynności życiowe - dodawała Małgorzata Korolczuk, partnerka Przemysława. - Szok! Dzień wcześniej się widzieliśmy, nic mu nie było, był zdrowy. Nie widzieliśmy, co się działo tam na balkonie, wiemy tylko, że Paweł potem walczył o życie. I to efekt interwencji policji wobec chorego człowieka. Na miejscu było aż 16 policjantów! A przecież wystarczyło dać mu jakiś zastrzyk uspokajający, nawet zakuć w kajdanki i zawieźć do Choroszczy.

34-latek w stanie krytycznym trafił na oddział intensywnej terapii szpitala MSW. Lekarzom nie udało się go uratować. Prawdopodobna przyczyną śmierci to niedotlenienie mózgu.

Sprawę ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy bada już prokuratura. Niemal na pewno śledztwa nie będą prowadzić białostoccy prokuratorzy ze względu na codzienną współpracę z policją w Białymstoku. Trwa też policyjne postępowanie wewnętrzne. Do sprawy wrócimy jutro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna