Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Aluprofu Igor Prielożny: dużo zależy od Izy Żebrowskiej

Miłosz Karbowski
O wyniku zadecyduje jakość poszczególnych siatkarek - mówi Igor Prielożny
O wyniku zadecyduje jakość poszczególnych siatkarek - mówi Igor Prielożny Archiwum
Bielsko-Biała. Jedna, jedyna porażka, za to w ostatniej kolejce z Gedanią Gdańsk oraz 17 zwycięstw - to dorobek Aluprofu Bielsko-Biała w sezonie zasadniczym. Igor Prielożny i jego zespół zdominowali tę fazę PlusLigi.

Rozliczany będzie jednak dopiero za rezultat w play-off. Szkoleniowiec może czuć się dość pewnie. Drużyny, które prowadził w ciągu ostatnich trzech sezonów (wcześniej Winiary Kalisz) wygrały z Pronarem Zeto Astwa wszystkie spotkania. Przed piątkową konfrontacją, w sondzie na oficjalnej stronie PlusLigi, tylko 9 procent internautów, prawdopodobnie białostoczan, typuje zwycięstwo naszej drużyny. 52 procent "kliknęło" rezultat 3:0 dla gospodyń.

Ile w ostatnim wyniku sezonu zasadniczego było dobrej gry Gedanii, a ile waszej słabej postawy?

Igor Prielożny: Graliśmy bardzo dobrze do stanu 19:19 w drugim secie. Wtedy w jednym ustawieniu straciliśmy wszystkie punkty aż do 25. Od tego momentu nasza koncentracja gdzieś uciekła. Wyglądało na to, że już myślimy o fazie play-off. Ale na pewno chcieliśmy wygrać.

A może chodziło o obciążenia treningowe właśnie przed play-off? Dlatego dziewczyny nie były u szczytu formy, który przyjdzie dopiero teraz?

- To prawda, że my do play-off przygotowujemy się już od dwóch tygodni, ale to nie mogło mieć tak dużego wpływu na naszą grę. Zdarzyła się wspomniana, nietypowa końcówka drugiego seta, a poza tym popełniliśmy dużo błędów. Przeciwniczki bardzo ryzykownie zagrywały, a my nie mogliśmy złapać swojego rytmu. To, a nie obciążenia treningowe, było przyczyną naszej porażki. Najwyraźniej na cały sezon musi się zdarzyć jeden taki mecz.

Czy ustawiał pan już zespół pod innego przeciwnika, prawdopodobnie to miała być właśnie Gedania, a tu nagle okazało się, że gracie z Pronarem?

- Nie, zdecydowanie nie. Czekaliśmy na rozstrzygnięcia w ostatniej kolejce, bo jeszcze istniało kilka możliwości obsady ósmego miejsca.

Wydaje się, że jedynym atutem białostoczanek jest fakt, iż wystąpią w mniej odpowiedzialnej roli "Kopciuszka"

- Zawsze faworyt jest w nieco trudniejszej sytuacji. Jestem jednak przekonany, że nie to zdecyduje o wyniku, a przewaga jakości gry poszczególnych siatkarek. Białystok ma atuty, które zechcemy wyeliminować, ale z wiadomych względów, nie mogę zdradzać o jakie mi chodzi. Powiem tylko, że na pewno to wyrównany zespół, z niezłymi zmienniczkami. Jeśli dziewczyny mają poparcie Izy Żebrowskiej w ataku, to groźna drużyna. Iza potrafi zagrać jednego seta niemal na stuprocentowej skuteczności, ale w kolejnym ten procent jej mocno spada. Jeśli natomiast utrzyma wysoką dyspozycję przez cały mecz, bardzo dużo daje zespołowi. Białystok ma też problem, bo ostatnio brakowało pierwszej rozgrywającej, do której drużyna ma już zaufanie. Na pewno będzie jej ciężko zagrać po powrocie.

Mecze z Pronarem Zeto Astwa to dla was taki mały przystanek w drodze po wielkie trofea. Czego brakuje pańskiej drużynie, by pójść śladem Muszynianki i osiągnąć sukces w Lidze Mistrzyń?

- Zebraliśmy niemal najlepsze polskie siatkarki, ale jak widać na przykładzie czołowych europejskich drużyn, tam dużą rolę odgrywają zawodniczki zagraniczne. Skra Bełchatów bez Francuza Antigi też nie zaszłaby tak daleko. Dlatego wydaje mi się, że powinniśmy wzmocnić się jedną, dwiema mocnymi siatkarkami z zagranicy. No i trzeba mieć trochę szczęścia. Do losowania oraz do trafienia na słabszy okres przeciwnika. Muszynianka przeszła Cannes i to wielki sukces, ale Francuzki nie były w tym sezonie tak silnym zespołem jak w poprzednich latach.

A my na to...

Dariusz Luks, trener Pronaru Zeto Astwa:
Oba zespoły grają o różne cele. W Bielsku nikt sobie nie wyobraża, by nie awansować do ścisłego finału. Ba, właściwie myślą tylko o mistrzostwie i zdobyciu Pucharu Polski. My, nie będąc faworytem, chcemy zaprezentować dobrą siatkówkę, walczyć od pierwszej do ostatniej piłki. Co można zrobić? Na pewno każdy zespół da się naruszyć, kiedy się go "kopnie" zagrywką i odsunie od siatki. Szczególnie wśród kobiet, bo są słabsze fizycznie i przy wymuszonej wystawie z głębi pola, trudno im skończyć akcje. Potrafimy grać w siatkówkę, tylko trzeba być do tego przekonanym i wierzyć, w to, co się robi. Mamy szczęście, że w ogóle istnieje okazja się spotkać z tak dobrym przeciwnikiem. Nie trzeba nikogo mobilizować, bo wiadomo, kto stoi po drugiej stronie siatki. Każdy chce się sprawdzić, jak prezentujemy się siatkarsko na tle tych dziewczyn.

Joanna Szeszko, kapitan Pronaru Zeto Astwa:
Z takim przeciwnikiem trzeba iść punkt za punkt, nie dać mu odskoczyć. Im też w ważnym momencie mogą zadrżeć ręce. To tylko ludzie. Nie brałabym pod uwagę ostatniej porażki Aluprofu z Gedanią. Może się zdarzyć jeden taki pojedynczy mecz, ale tu trzeba wygrać trzy.

Agata Karczmarzewska-Pura, przyjmująca Pronaru Zeto Astwa:
Aluprof ma jasno postawiony cel, złoty medal. Bycie "kopciuszkiem" zwalnia nas z obciążenia psychicznego. Powinnyśmy podejść do meczów na luzie, pełne fantazji. Jak "zaskoczymy", pokażemy, że potrafimy grać w siatkówkę. Tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się prawdziwe granie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna