MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Sandecji w szczerym wywiadzie: zagramy o szacunek dla samych siebie

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Robert Kasperczyk trenuje Sandecję od stycznia br. Zastąpił na tym stanowisku Łukasza Surmę
Robert Kasperczyk trenuje Sandecję od stycznia br. Zastąpił na tym stanowisku Łukasza Surmę fot. Sandecja.pl Adrian Maraś
Na trzy kolejki przed końcem sezonu w 2. lidze rozmawiamy z trenerem Sandecji Nowy Sącz Robertem Kasperczykiem. Szansą sądeczan, ostatniej drużyny w tabeli, mogą być problemy licencyjne rywali.

Panie trenerze, czy można już mówić o tym, że misja pozostania z Sandecją na szczeblu centralnym zakończyła się fiaskiem? Mamy na myśli kwestie licencyjne dla poszczególnych klubów. Czy tli się jeszcze jakaś iskra nadziei na happy end dla Sandecji?
Jeżeli mielibyśmy rozpatrywać szansę utrzymania się Sandecji w 2. lidze, biorąc pod uwagę matematykę, to tak. Obwarowania licencyjne kreślą jednak czasami różne, niespodziewane scenariusze. Sam prowadziłem kiedyś zespół drugoligowego beniaminka, Górnika Wieliczkę, gdzie do ostatniej kolejki walczyliśmy o baraże do pierwszej ligi i po zakończeniu sezonu, nowe władze kopalni soli wycofały z rozgrywek na szczeblu centralnym naszą drużynę, która została relegowana do ligi czwartej. Powszechnie znane są problemy w kilku klubach 2. ligi i tak naprawdę nikt nie wie ile zespołów otrzyma bezwarunkowo licencję na grę w sezonie 2024/2025. Nam nie pozostaje nic innego jak grać do końca.

Jak logicznie wytłumaczyć fakt, jeśli da się to zrobić, że 13 kwietnia ogrywacie wicelidera KKS Kalisz na jego terenie 2:1, a następnie notujecie trzy porażki z rzędu? Czy stanu takiego rzeczy należy szukać w kwestiach mentalnych? Może w Sandecji brak psychologa? W niektórych klubach taka współpraca jest na porządku dziennym.
Przed meczem z KKS rozegraliśmy dobre, choć zremisowane 0:0 zawody ze Stomilem Olsztyn, którymi rozpoczęliśmy serię naprawdę dobrych spotkań. Po wygranej w Kaliszu zagraliśmy najlepszy, dotychczasowy mecz w Niepołomicach, z Hutnikiem Kraków. Do 15 minuty powinniśmy prowadzić 3:0, mając jeszcze więcej szans strzeleckich w miarę upływu czasu. Druga groźniejsza sytuacja bramkowa gości zakończyła się jednak golem w 37. minucie. Po zmianie stron mieliśmy mecz pod kontrolą i przewagę taktyczną z kolejnymi sytuacjami bramkowymi (choć już nie tak licznymi jak w pierwszej połowie), ale rywal grał mądrze w defensywie i „dowiózł" korzystny dla siebie wynik do 90 minuty.

Po tym meczu jakby coś w zespole się rozsypało. Wygrywamy w Kaliszu z wiceliderem, potem przyjeżdża do nas kolejny, mocny pretendent do awansu do 1. ligi i jesteśmy od niego lepsi, mając dużą przewagę we wszystkich statystykach, poza jedną i przegrywamy wygrany mecz. Do tego tracimy kolejnych, po Bruno Żołądziu i Patryku Bryle (wrócił na mecz z Polonią), kluczowych piłkarzy: najpierw Mikołaja Kwietniewskiego, potem Kamila Słabego, którego już do końca rundy raczej nie zobaczymy. To musiało zaboleć. Efektem dwie wyjazdowe porażki w Chojnicach i Bytomiu.

Wracając do psychologa, to szerszy temat. Do tej pory nie spotkałem jednak lepszego fachowca w tej dziedzinie w piłce profesjonalnej jak... motywacja zewnętrzna dla piłkarza, czyli finansowe premie za poszczególne zwycięstwa, a o te postarały się władze klubu w wymiarze naprawdę zadowalającym. Nie daliśmy rady.

Nie musimy zgadywać, że pańscy piłkarze po meczu z Polonią w Bytomiu są zapewne podłamani.
Do tego meczu przygotowywaliśmy się w sposób szczególny, trenując w mikrocyklu, na nawierzchni syntetycznej w Rytrze, podobnej jak w Bytomiu. Plan na mecz realizowaliśmy dobrze. Pomimo sprokurowanego rzutu karnego, którego gospodarze nie wykorzystali, podnieśliśmy się i do szatni schodziliśmy z dwubramkową zaliczką na drugą połowę. To, co się wydarzyło zaraz po przerwie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

Po przegranej na Śląsku powiedział Pan, że nigdy nie zrozumie, co wydarzyło się w osiem minut, które rozpoczęły druga połowę. Prowadząc 2:0 w kilka minut straciliście trzy gole.
Do dzisiaj nie wiem, co było powodem takiej indolencji, przede wszystkim w działaniach defensywnych związanych z obroną pola karnego. Zawodnicy też nie są w stanie wytłumaczyć logicznie tych siedmiu minut. Wiedząc, że rywal będzie agresywnie atakował od pierwszych minut, byliśmy w szatni zmotywowani podwójnie, by mądrze wypychać Polonię do strefy średniej i wysokiej, ale niepotrzebny faul w sektorze bocznym jednego zawodnika, potem przegrany pojedynek w powietrzu drugiego spowodowały, że rozsypało nam się wszystko. Przyznam, że nigdy nie przeżyłem takich momentów w swojej przygodzie szkoleniowej, by w siedem minut stracić trzy gole i ze stanu 2:0 doprowadzić do 2:3. Byliśmy tak rozbici, że nie potrafiliśmy mocniej zagrozić gospodarzom, którzy dobili nas czwartą bramką w 82. minucie.

O co zagracie w trzech ostatnich meczach tego sezonu?
O szacunek dla samych siebie.

Na koniec, jak bardzo przeszkadzał Wam brak własnego stadionu? Jeśli nie chce Pan wałkować tematu może posłużyć się skalą od 1 do 10, gdzie dziesięć to ogromny wpływ na wyniki osiągane przez zespół.
Nie chciałbym upraszczać problemu w taki sposób. Każdy trener i piłkarz wie, co znaczy grać u siebie, w domu, gdzie przeciwnik czuje dyskomfort już przed meczem, a gospodarz ma nad nim te piętnaście procent przewagi. To również dla mnie nowa sytuacja. I chociaż każdego z nas cieszy widok naszych kibiców na meczach oraz fakt, że urzeczeni jesteśmy gościnnością pracowników Puszczy Niepołomice, to jednak pozycjonowanie się przed sezonem szczebel niżej od rywali w walce o utrzymanie się w 2. lidze, nie jest komfortowe...

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska