Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trochę historii: Sto dni przed maturą...

W. Falkowski
W. Falkowski
Kroje garniturów się zmieniły, ale tradycje pozostały...

W tym roku w Bielsku Podlaskim i Hajnówce we wszystkich szkołach średnich odbyły się tradycyjne studniówki. Od kilku tygodni publikujemy fotoreportaże z poszczególnych imprez. Ale postanowiliśmy powspominać jak to drzewiej na studniówkach bywało.
Przygotowywane bale (w niektórych szkołach) przez rodziców oczywiście z udziałem uczniów były bardzo pracochłonne. Piękne dekoracje, sale przystrojone balonami, wstążkami krepiny, motywami roślinnymi czy nawet imitacją dna morskiego. Ale już od kilku lat niektóre szkoły organizują tradycyjne potańcówki i wesołe pożegnanie szkoły poza jej murami, często w BDK, Podlasiance i w innych lokalach, które już wcześniej zostały zarezerwowane. Oczywiście wszędzie rozpoczynano studniówkowe bale tradycyjnym polonezem. Wśród zaproszonych gości obok uczniów, rady pedagogicznej i rodziców bawili się goście, a wśród nich i burmistrz miasta, starosta i wielu innych przyjaciół szkoły. Nie zabrakło rzecz jasna przysłowiowej lampki szampana. W wielu szkołach przygotowano część artystyczną. Do tańca przygrywały orkiestry, które niejednokrotnie prowadziły konkursy i kierowały przebiegiem balu. Na parkietach pląsano w rytm walca, tanga i tańców nowoczesnych, wśród których królowała makarena.

Stoły uginały się od jadła i picia (oczywiście herbaty, kawy i napojów gazowanych). Na stołach wśród ciast pięknie prezentowały się tradycyjne podlaskie sękacze.

Młodzież na taką okazję ubrała się uroczyście i starannie. Przeważała czerń i granat, chociaż zdarzały się ubiory bardziej ekstrawaganckie. Wspólnie z młodzieżą i rodzicami bawili się profesorowie i goście. Wszyscy wesoło i na luzie. Muzyka, śpiew i śmiech panowały do rana. Te bale z pewnością pozostaną w pamięci młodzieży do końca życia, bo swoją studniówkę ma się tylko raz w życiu.

Wiadomo, że do roku 1939 studniówek jako takich nie było. Najwyżej na trzy miesiące przed egzaminami maturalnymi młodzież ostatnich klas w jedynej szkole ponadpodstawowej w Bielsku, jaką było Gimnazjum i Liceum im. T. Kościuszki wspólnie ze swoimi nauczycielami zbierała się na herbatkę i pączki. Podczas takich spotkań uczniowie przedstawiali przygotowane wcześniej skecze i wiersze krytykujące w sposób delikatny i taktowny swoich kolegów, koleżanki oraz grono profesorskie. Podczas takich spotkań uczniowie byli ubrani w mundurki, a dziewczęta w fartuchy w kolorze granatowym. Wówczas i zaraz po wojnie obowiązywało chodzenie do szkoły w mundurkach z tarczą szkolną z numerem szkoły 284. Tarcza zobowiązywała szczególnie do „trzymania fasonu” szkoły, bowiem znajomość numerów szkół wskazywała na starego wygę i należała do dobrego tonu.

Obowiązkowe także były czapki i berety dla dziewcząt, na których przypięty był znaczek przedstawiający otwartą książkę, a nad nią palący się kaganek. Przed studniówką była moda na wyszywanie na czapkach i beretach abiturientów motywów roślinnych, wzorów matematycznych, a nawet własnych przezwisk. Przed maturą nakrycia głowy były rozcinane na krzyż.

Gdzieś do połowy lat 50-tych studniówki były bardzo skromne, kanapki, herbata, ciasta i tańce. Zawsze jednak obowiązkowo zaczynano uroczystość polonezem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna