Trudna sytuacja białostockich szkół

- Nauczycielskie płace są do końca roku zabezpieczone - mówiła Mirosława Halicka, zastępca naczelnika Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Białymstoku, podczas wczorajszego spotkania z dyrektorami białostockich szkół. - Mamy pieniądze na wynagrodzenia wraz z wszystkim pochodnymi.
W budżecie miasta zagwarantowane są też pieniądze na dofinansowanie dokształcania nauczycieli oraz na organizację zajęć pozalekcyjnych w szkołach. Zaplanowano, że od września do końca grudnia we wszystkich placówkach odbędzie 5.537 godzin różnorodnych zajęć pozalekcyjnych, na które to gmina przeznaczyła 310 tys. zł. Może jednak okazać się, że uczniowie będą spotykali się z nauczycielami na tych zajęciach... po ciemku i w nieogrzewanych klasach.
- Biorąc bowiem pod uwagę najczarniejszy scenariusz, może nam pod koniec roku zabraknąć pieniędzy na zapłacenie wszystkich rachunków za media, za ogrzewanie, za prąd - wyjaśnia M. Halicka. - Brakuje też pieniędzy na zakup pomocy naukowych.
Pracownicy Wydziału Edukacji UM zwrócili się wczoraj do dyrektorów białostockich szkół z prośbą o pisemne wyjaśnienia przyczyn zwolnień wszystkich nauczycieli.
- Jeżeli tego nie dostaniemy, ministerstwo edukacji nie da nam pieniędzy na odprawy dla zwalnianych nauczycieli - tłumaczyła dyrektorom Halicka.
Jak już wcześniej informowaliśmy, z końcem wakacji pracę w białostockich szkołach traci prawie stu nauczycieli, z czego połowa to nauczyciele szkół zawodowych. Ze szkół podstawowych zwolnionych zostanie 35. nauczycieli, z gimnazjów - pięciu, z przedszkoli - czterech i trzech z ogólniaków. 18. nauczycieli otrzyma odprawy z powodu likwidacji oddziałów w szkołach, 41. pedagogów dostanie odprawy emerytalne, a 17. - przejdzie w stan nieczynny, czyli przez pół roku będzie otrzymywać wynagrodzenie. Na ten cel trzeba przeznaczyć prawie 845 tys. zł. **