Trzcianne. Gorąca sesja rady gminy. Poszło o stan zabezpieczenia przeciwpożarowego i ciśnienie wody w hydrantach

Emocje na wtorkowej [25.01.2022], nadzwyczajnej sesji rady gminy, rozbudziła debata o stanie zabezpieczenia przeciwpożarowego gminy. Bezpośrednim jej powodem były wydarzenia, które rozegrały się 14 grudnia 2021 roku w Szorcach. 59 strażaków, nie tylko z terenu gminy, gasiło pożar dwóch budynków. Wstępnie straty oszacowali na milion złotych, a uratowane mienie na 400 tys. W zgliszczach jednego z domu znaleźli ciało kobiety.

- Wielokrotnie mówiliśmy na sesji do władz gminy, że będzie taki czas, że może dojść do nieodwracalnej tragedii. I tak się stało. Tą nieodwracalną tragedią jest utrata życia przez panią, która zginęła w płomieniach - mówiła rozpoczynając debatę radna Danuta Sak. - Drugą sprawą jest stan hydrantów. Gdyby były sprawne, to nie spaliłby się częściowo sąsiedni budynek.

Dodawała, powołując się na informacje od druhów, jak przebiegała akcja. - Każdy wóz przyjechał zatankowany do pełna. Później druhowie monieccy, nasi, nie mogli skorzystać z hydrantów. Po ich odkręceniu okazały się niesprawne. Znaleźli jeden dalej - opisywała radna.

Pytała, dlaczego wozy strażackie nie były tankowane w Szorcach: - Dlaczego przyjechała cysterna z Białegostoku o pojemności 20 tys. litrów wody?.

O hydrantach wspominał na sesji też komendant OSP Trzcianne.

- Naprawa ich, czy oznaczenie tych, co działają, nie kosztuje dużo - mówił komendant Karol Laskowski. - Ustanówcie punkty czerpania wody, wtedy nie będziemy biegać od prawa do lewo w jej poszukiwaniu. Tak było w Boguszewie, gdy gasiliśmy, na szczęście, pustostan. Dopiero czwarty hydrant był sprawny. Ktoś, kto by się przyglądał jak biegamy, mógłby pomyśleć, że nie potrafimy znaleźć pożaru. A przecież widać było go z daleka. I co z tego, skoro nie można wziąć wody.

Powiedział, że gdyby woda była w Szorcach, to straty po pożarze drugiego domu byłyby mniejsze.

- Panie wójcie, daj nam podstawowe narzędzia do gaszenia. To, co mamy czapką ten dom przykryć - zastanawiał się

Czytaj też: Trzcianne. Konflikt o dyrektorkę szkoły. Nie wygrała konkursu, została powołana na pięć lat

Druh Wojciech Zalewski z OSP Zajki pytał, dlaczego nie wszyscy strażacy w gminie traktowani są jednakowo.

- Dlaczego nasza jednostka nie ma kierowców, dlaczego sami musimy płacić za energię elektryczną, dlaczego nie wysyła się wskazanego przez nas kandydata na strażaka na szkolenie ratownicze. Nie rozumiem, dlaczego nie chce się nas wprowadzić do systemu PSRG. Od dawna niebyło w naszym kraju takiej sytuacji, żeby można było tyle środków pozyskiwać. Gmina tak naprawdę nie musi nic dokładać. Wystarczy, żeby była dobra wola, chęć, życzliwość, szacunek do ludzi.

Potwierdził, że trzy lata temu przy pożarze w Brzezinach były problemy z hydrantami.

- Chcemy odkręcić wodę, ale nie leci. Przy drugim sytuacja się powtarza - mówił.

Radna Marta Ciborowska przypomniała, że nagranie z pożaru w Szorcach wielu mieszkańców udostępniało w mediach społecznościowych.

- Tymczasem we wpisie na Facebooku jedna osoba oskarża druhów, że nie robili nic tylko szukali po wsi klucza, bo połamali hydrant. Owszem strażak szukał tego klucza, by naprawić hydrant. Tyle że w nim też wody nie było. Uważam, że strażacy są pomawiani. Nie wierzę w to, że zajechali i nie chcieli gasić tego pożaru - tłumaczyła radna.

Komendant Marek Magnuszewski z OSP Chojnowo wspomniał, że strażacy wiedzieli jak gasić pożar.

- Ale zabrakło wody - mówił. - Wiem, bo byłem na miejscu jako jeden z pierwszych, bo wracając własnym samochodem z Białegostoku jechałem za strażakami. Hydranty były pozasypywane piachem, zasuwy pozakręcane.

Czytaj też: Gminne obyczaje. Jak się robi politykę w Trzciannem

Władze gminy w pierwszej części debaty reprezentował sekretarz Mirosław Paniczko. Zarzucił większości w radzie, że chce uprawiać politykę na tragicznej śmierci mieszkanki.

- Woda leciała rzeką na szosie - mówił. - A sprawa straży jest super tematem do bicia w wójta z nienawiścią. Wam się marzy władza.

Zaapelował, by o pożarze wypowiadali się fachowcy.

- Pan Laskowskiego, już pominę, bo ma nienawiść w każdym wymiarze - mówił sekretarz

Zapewniał, że żaden organ nie zwrócił się do urzędu gminy z informacją, że jest za mało wody.

- Nie brakuje jej od kilku lat, zapas był wystarczający, dobudowano dodatkowy zbiornik, ciśnienie jest regulowane automatyczne - tłumaczył.

Zwrócił się też do radnych większości.

- Wstyd i hańba jak wy się zachowujecie. Nie ma takich radnych w okolicy jakimi wy jesteście. Na całą Polskę jesteście radnymi do pokazu. Jako pokazu tej nienawiści od samego początku. To jest choroba nienawiści - mówił Mirosław Paniczko.

Zapewnił, że raz w roku wszystkie hydrantu są sprawdzane i spisywane.

- Nieprawdą jest, że hydranty są usuwane - mówił Mirosław Paniczko. -

Podkreślił, że nikomu w gminie wody nie brakuje. - Jesteśmy w nią zaopatrzeni. - dodawał.

- Oczywiście rzeka wody się lała, ale dopiero jak dojechała cysterna. Zostało zwiększone ciśnienie. Ale w pierwszym etapie akcji nie było wody - tłumaczył Laskowski.

Po przerwie na sesji głos zabrał wójt Marek Szydłowski, który opisywał przebieg akcji w Szorcach. Zadeklarował też, urząd gminy będzie ubiegał się od dofinansowanie do zakupy sprzętu dla OSP w konkursie ogłoszonym właśnie przez urząd marszałkowski.