- Z nadwyżki opłat za śmieci został kupiony ciągnik i przyczepa do zbiórki m.in. odpadów wielogabarytowych. Jest używany na potrzeby gminne zupełnie niezwiązane z gospodarką śmieciową – napisali w zawiadomieniu do CBA radni klubu Aktywni.
Podkreślają, że zakup ciągnika był zbędny, bo gmina ma podpisaną umowę z firmą MPO na odbiór takich właśnie odpadów. I że z opłat za śmieci były niezgodnie z prawem opłacane połówki etatów dwóch pracowników.
- Dowiedzieliśmy się o tym dopiero z protokołu Regionalnej Izby Obrachunkowej, o który sami do niej wystąpiliśmy – mówi radna Danuta Sak. - Ale lista z przykładami niegospodarności ze strony władz gminy jest znacznie dłuższa.
Czytaj też:CBA w BCO
Rzecznik CBA Temistokles Brodowski potwierdza, że takie zawiadomienie wpłynęło do biura. Zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej w Łomży, a stamtąd trafiło o prokuratury w Grajewie. To pod tę jednostkę terytorialnie podlega gmina Trzcianne. W połowie stycznia tego roku postępowanie ponownie trafiło do Łomży.
- O jego przejęcie przez jednostkę wyższą wystąpił - ze względu na skomplikowany charakter sprawy - prokurator z Grajewa - mówi Rafał Kaczyński, zastępca prokuratura okręgowego w Łomży. - Zostało zlecone do przeprowadzenia Komendzie Powiatowej Policji w Mońkach. Jest prowadzone w sprawie i na chwilę obecną nikt nie otrzymał zarzutów. Śledztwo przedłużono do końca marca.
Wójt Marek Szydłowski potwierdza, że policja odwiedziła urząd gminy.
- Ja się niczego nie boję, bo mam czyste ręce i sumienie – mówi wójt.
Twierdzi też, że zakup ciągnika był potrzebny do zbiórki śmieci z dzikich wysypisk. - Bo MPO nie ma tego w zakresie umowy – dodaje.
Jeden z wątków policyjnego postępowania dotyczy przetargu na zakup oleju napędowego na potrzeby urzędu gminy. Aktywni uważają, że faworyzowana jest stacja paliw w Trzciannem należąca do najbliższej rodziny wójta. Bo jednym z warunków przetargu w styczniu 2019 roku był zapis, że „ w latach 2019-2020 wykonawca musi zapewnić pobór oleju napędowego na stacji paliw znajdującej się maksymalnie 4 km od miejscowości Trzcianne.”
Zobacz też:Pokonali sto kilometrów w niezwykły sposób
Przetarg ze stycznia 2019 roku został unieważniony, bo nikt się do niego nie zgłosił. W takiej sytuacja można udzielić zamówienia z wolnej ręki.
- I udzielono go do 150 tys. zł. Wcześniej nie przekraczaliśmy tej kwoty, ale dokupiliśmy trochę sprzętu – tłumaczy wójt.
Stacja w Trzciannem jest jedyna w gminie, działa od ponad 14 lat.
- I dobrze, że funkcjonuje, bo nasza gmina jest rozległą a najbliższa stacja w Mońkach jest oddalona o 12 kilometrów. Taką trzeba byłoby pokonać odległość, by zatankować trzy ciągniki, równarkę – wylicza wójt. - Wcześniej współwłaścicielem stacji była moja żona i bratowa, a teraz bratowa z bratem.
Czytaj też:Kiedyś w gminie był zbiornik na olej
Stanisław Szydłowski jest także radnym. Aktywni uważają, że narusza tym samym ustawę o samorządzie, bo prowadzi działalność gospodarczą z wykorzystaniem majątku własnej gminy. Napisali list otwarty do wojewody.
- Organ nadzoru będzie prowadził postępowanie wyjaśniające celem jednoznacznego ustalenia, czy radny przy prowadzeniu działalności gospodarczej, świadcząc usługi polegając na dostawie paliwa napędowego, wykorzystuje mienie gminy Trzcianne - mówi Kamila Ausztol z biura wojewody podlaskiego.
Skierował zapytanie do rady miny. Jej przewodniczący zapewnia, że w poniedziałek 2 marca przekaże radnemu Stanisławowi Szydłowskiemu swoje pismo, by ustosunkował się do sprawy.
- Dopiero po jego wyjaśnieniach sprawą zajmą się radni. Będzie to na najbliższej sesji, która prawdopodobnie odbędzie się w połowie marca - mówi Andrzej Pogorzelski.
Stanisława Szydłowski nie chciał wypowiadać się nam w tej sprawie. Z kolei wójt podkreśla, że żaden składnik majątku gminy nie jest we władaniu jego brata.
- Komuś zależy na tym, by zaszkodzić tej gminie – twierdzi Marek Szydłowski. Zapewnia, że nie będzie miał wpływ na to, co zrobi rada. - Każdy radny, ma swój rozum.
Czytaj też:Jak radny stracił mandat po remoncie szkoły
Aktywni twierdzą, że większość w radzie i tak zrobi to, co każe im wójt i jego zastępca.
- Ci radni, którzy głosują tak jak wójt chce, mogą liczyć na budowę np. świetlic w ich miejscowości. Ci mieszkańcy, których my reprezentujemy, są karani brakiem inwestycji – mówi radna Marta Ciborowska. - Władze odmawiają nam się dostępu do informacji publicznych, traktuje z ironią podszytą pogardą, przerywają wystąpienia na sesji.
Zastrzeżeń do postępowania władz gminy mają znacznie więcej.
W piątek w Magazynie reportaż - "Jak w Trzciannem uprawia się gmina politykę i kto jedzie na oparach"
iPolitycznie - Dominik Tarczyński - skrót 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?