Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba uczyć się na cudzych sukcesach. Szkoda czasu na popełnianie błędów - mówi Robert Mucha z firmy Witraż

Ewa Wyrwas
Rozmowa ze zwycięzcą plebiscytu Osobowość Roku 2018 w kategorii biznes – Robertem Muchą z firmy Witraż z Łysek.

Kim jest Robert Mucha w świecie biznesu?
- Od pięciu lat pełnię funkcję dyrektora sprzedaży i marketingu w firmie Witraż - producenta stolarki okiennej i drzwiowej. W firmie pracuję do 2009 r., zostałem zatrudniony jako osoba odpowiedzialna za stworzenie sieci sprzedaży na rynkach zagranicznych. Potem krok po kroku rozwijałem się, aż doszedłem do etapu, w którym sprzedaż eksportowa osiągnęła poziom ok. 38 proc., a ja przejąłem całą sprzedaż na rynku polskim. Obecnie zarządzam całą sprzedażą w firmie Witraż, która jest wiodącym producentem w Polsce północno-wschodniej.

Ile osób pracuje w firmie?
- Zatrudniamy prawie 280 osób i to ludzie tworzą tę firmę. Oni są naszym najważniejszym elementem. Bez pracowników, zarówno tych na produkcji jak i kadry zarządzającej, nie odnieślibyśmy tego sukcesu.

Jakiego sukcesu?
- Po pierwsze tego, że przez ostatnie 10 lat mieliśmy ogromną dynamikę wzrostu sprzedaży - o ok. 100 proc., a w samym 2018 roku o ponad 20 proc. A po drugie - w 2016 roku postanowiliśmy zmienić wizerunek. Firma przeszła całościowy rebranding: od nowego logo po strategię komunikacji z klientami i generalnie strategię wewnątrz firmy. Od tego zaczęła się nasza wielka zmiana, a kluczowy była dla nas rok 2017. Zrealizowaliśmy wówczas bardzo dużą inwestycję, której koszt to ok. 20 mln zł. Wdrożyliśmy w pełni zautomatyzowane maszyny do produkcji okien plastikowych. Obecnie możemy się pochwalić, że jesteśmy najbardziej innowacyjną firmą produkującą okna plastikowe w Polsce. Nie największą, a najbardziej innowacyjną, najbardziej zautomatyzowaną. W tym wspomnianym 2017 roku zmieniliśmy też cały system zarządzania - wdrożyliśmy system ERP.

Co to znaczy?
- To system, który zarządza wszystkimi działami w firmie. W związku z tym musiał się zmienić też cały system zarządzania firmą. Zmieniliśmy całą strukturę organizacyjną, w zasadzie stworzyliśmy ją na nowo. Zmieniliśmy to wszystko w jednym czasie. Firma nie przeszła ewolucji, tylko rewolucję. To był bardzo ciężki rok.

Trudno się przeprowadza rewolucję w firmie, prawda?
- No nie jest to prosty proces. Robiliśmy coś takiego po raz pierwszy, ale odnieśliśmy sukces, ponieważ od 2018 roku wszystko zaczęło działać tak jak trzeba w 100 procentach. I odczuwamy pozytywne skutki tych zmian, również jeśli chodzi o opinię firmy wśród klientów.

Czytaj także: Osobowość Roku 2018. Poznaliśmy zwycięzców. Za nami uroczysta gala (zdjęcia, video)

Ale wciąż najważniejsi są pracownicy?
- Oczywiście. Gdyby nie zaangażowanie osób z naszej firmy, gdyby nie ich wytrwałość, gdyby nie to, że do samego końca wierzyły w to, co robiliśmy, poświęcały się często zostając po godzinach z własnej woli, to ta cała rewolucja by się nie udała.
Podczas przeprowadzania takiej rewolucji trzeba odpowiednio zarządzać ludźmi. ..
- To jest właśnie klucz do sukcesu. Bo oczywiście nie było łatwo, borykaliśmy się z wieloma problemami, były chwile zwątpienia, zawahania. Najważniejszą sprawą jest to, żeby odpowiednio się z pracownikami komunikować, zmotywować ich do działania.

A co pan uważa za swój największy sukces zawodowy?
- Właśnie przeprowadzenie tej rewolucji: tak dużych zmian w tak krótkim czasie w tak dużej firmie. Oczywiście nie mogę sobie przypisać wszystkiego. Ja tę zmianę zapoczątkowałem, podałem pomysł, pokazałem narzędzia, a później nadzorowałem. Ale to współpracownicy wykonali to zadanie. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Takich zmian z takim zaangażowaniem nie da się chyba przeprowadzić bez zaufania ze strony pracowników. Chyba miał pan to zaufanie?
- Nie mnie to oceniać. Ale teoretycznie tak powinno być i mam nadzieję, że tak było. Owszem, żadna osoba nie odeszła od nas i wszyscy uważają, że po przeprowadzeniu rewolucji jest lepiej niż przed, więc chyba musieli mi zaufać. Zaufać musiał też prezes firmy, czyli osoba, która stworzyła tę firmę od jednej maszyny i produkcji rzędu 2 okna dziennie. Obecnie produkujemy 800 okien dziennie.

Co było dla pana największym wyzwaniem jeśli chodzi o tę zmianę?
- Na pewno odpowiedzialność. To było wiele nieprzespanych nocy, życie prywatne na dalszym planie, bo trzeba było zająć się firmą, ale miałem wsparcie rodziny.

Ale liczył się pan z tym, że mogło być różnie?
- Liczyłem się. Zwłaszcza, że robiłem coś takiego po raz pierwszy, do końca nie wiedziałem, co mnie czeka. Skończyłem studia ekonomiczne, potem MBA, żeby zdobyć wiedzę teoretyczną na temat tego, co może się przy zarządzaniu biznesem wydarzyć, ale to była tylko teoria, choć pomocna. Ja uważam, że życia nie oszukasz, że swoje lata trzeba przeżyć i swoje doświadczenie trzeba zdobyć. Mam w sobie olbrzymią pokorę, ale teraz już wiem, że byłbym w stanie zrestrukturyzować każdą firmę.

To była duża lekcja dla pana?
- Ogromna. I ogromna była wiedza, którą zdobyłem. Bardzo się tym cieszę, bo ja chcę i lubię się uczyć. Mówi się, że uczymy się na błędach i ja też się tego kiedyś trzymałem w życiu. Z czasem jednak, ze zdobywanym doświadczeniem, po wielu podróżach po świecie, przyszła większa świadomość i teraz moje motto brzmi już: „trzeba uczyć się na cudzych sukcesach”. Bo szkoda czasu na popełnianie błędów. Jestem osobą, która lubi słuchać, jest żądna wiedzy i stara się przekładać ją na życie firmy. Człowiek spotyka na swojej drodze wiele ciekawych osób, doświadczonych, które osiągnęły wiele sukcesów i od tych właśnie ludzi trzeba czerpać wiedzę, żeby lepiej zarządzać firmą, w której się jest.

Firma Witraż to firma rodzinna, czyli rozumiem, że wartości rodzinne są ważne dla państwa?
- Chyba najważniejsze. Z tego firma Witraż słynie, w końcu mój tata jest jej założycielem. Choć jesteśmy firmą średnią, która zmierza do bycia firmą dużą, to zawsze mamy tu tzw. ludzkie podejście do życia i ludzi, takie rodzinne, normalne. I uważam, że wielu naszych partnerów handlowych, a mamy ich około 400 na teranie całej Polski, widzi to i docenia.

Jaką według pana rolę w społeczności powinna pełnić firma?
- Na pewno musi godnie reprezentować społeczność lokalną, województwo. My przy każdej okazji chwalimy się tym, skąd pochodzimy. Na wyjazdy zagraniczne zawsze zabieramy ze sobą prezenty dla klientów związane z naszym regionem, staramy się pokazać województwo jako bardzo atrakcyjne. Nie jesteśmy też głusi na potrzeby społeczności lokalnej. W zeszłym roku na przykład odpowiedzieliśmy na prośbę prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego o pomoc w odnowieniu budynku dla bezdomnych. Jednego dnia wymieniliśmy całą stolarkę okienną w budynku. Pomagaliśmy też kilku szpitalom, przedszkolom oraz osobom prywatnym. Jeżeli jesteśmy w stanie, to pomagamy. Bo tu chodzi o coś więcej niż tylko biznes. Bo takie są nasze wartości.
Co chciałby pan jeszcze osiągnąć w biznesie?
- Cóż, ja jestem dopiero na początku drogi. Mam dużo energii, chęci do dalszego rozwoju, a ta zmiana, którą przeprowadziliśmy, była tylko początkiem. Teraz już wiemy, jak to wygląda, a firma cały czas planuje się rozwijać. W kolejnym roku planujemy kolejną inwestycję, czyli rozbudowę i nowe linie produkcyjne, a na przełomie 2019 i 2020 wprowadzimy automatyzację produkcji okien drewnianych.

Czyli będzie co robić. A jak pan myśli o tym, co pana czeka, to jak pan się czuje?
- Nie mogę się doczekać! Owszem, to nie jest łatwy proces, ale kiedy się widzi efekty, to duma motywuje do dalszej pracy. A jest jeszcze wiele do zrobienia. Kiedy myślę o firmie Witraż za kilka lat, to chciałbym, żeby była to firma, która świadczy doradztwo najwyższej jakości i która spełnia wszystkie potrzeby klienta. Do tego celu trzeba dążyć i jestem przekonany, że przeprowadzimy konieczne zmiany z sukcesem.

I co wtedy?
- Staniemy się liderem w branży.

Czyli dużo pracy przed panem. Praca generalnie zajmuje panu dużo czasu?
- Dużo. Ale robię wszystko, żeby nie pochłonęła mnie totalnie. Czasami się zapominam, ale nieustannie pracuję nad sobą, ponieważ wychodzę z założenia, że najpierw trzeba zmienić siebie, a później możemy zmieniać innych i organizacje. Wciąż jestem w trakcie zmiany, cały czas się uczę, zbieram różne doświadczenia, bo wciąż się jeszcze kształtuję.

Ale ma pan jakąś pasję poza pracą? Starcza panu czasu?
- Muszę robić wszystko, żeby tak było. Na pewno azylem jest dla mnie rodzina. Po ciężkim dniu pracy, kiedy przychodzę i córki wieszają mi się na szyję, kiedy mam okazję spędzić z nimi czas, to jest to dla mnie ogromna radość i szczęście. Lubię też grać w squasha i podróżować.

Gdzie chciałby pan szczególnie pojechać?
- Chciałbym zwiedzić cały świat.

A która z dotychczasowych podróży najbardziej zapadła panu w pamięć?
- Dwa tygodnie na Alasce. Było to niesamowite przeżycie: przepiękne krajobrazy, pływanie koło lodowców, lunch na kajaku pośrodku „niczego”, wspinanie się na górę Denali... Ale plany mam znacznie większe, ciągnie mnie np. do Azji Środkowej. Mam żądzę poznawania świata, rozwijania się i budowania świadomości życia.

A czy jest ktoś, kogo traktuje pan jako wzór z biznesie?
- Nie ma jednej takiej osoby. Wychodzę z założenia, że każda osoba ma pozytywne i negatywne cechy, a ja staram się inspirować tymi pozytywnymi. Szczególnie podziwiam ludzi z naszego województwa - działa tutaj tyle firm, żyje tyle osób, które osiągnęły wiele sukcesów, nie tylko w biznesie. Podziwiam też ludzi, którzy tworzą setkę największych firm w Polsce.

Czego można panu życzyć?
- Wytrwałości w działaniu. Bo zdrowie, jak na razie, jest.

Czy ma pan jakąś swoją zasadę, którą się pan kieruje w życiu zawodowym?
- Jeśli chcesz zarządzać kimś, najpierw naucz się zarządzać sobą. Każdą zmianę zacznij od siebie. A potem rób biznes. Tego się trzymam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trzeba uczyć się na cudzych sukcesach. Szkoda czasu na popełnianie błędów - mówi Robert Mucha z firmy Witraż - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna