Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzecia szansa małej Gabrysi

Urszula Ludwiczak
Gabrysia to córeczka tatusia. Piotr jest na urlopie wychowawczym, spędza z małą całe dnie. Świetnie sobie radzi.
Gabrysia to córeczka tatusia. Piotr jest na urlopie wychowawczym, spędza z małą całe dnie. Świetnie sobie radzi. A. Zgiet
Zwierki k. Białegostoku. Gabrysia Paradowicz ma półtora roku i za sobą już dwie operacje serca. Aby mogła być zdrowa, potrzebuje jeszcze trzeciego zabiegu. Niestety, profesor, który dotąd operował dziewczynkę w Krakowie, teraz pracuje w Niemczech. Rodzice chcą tam zawieźć córeczkę. Ale potrzebują pieniędzy.

Aby pomóc Gabrysi, można wpłacać pieniądze na konto Fundacji na rzecz Dzieci z Wadami Serca Cor Infantis nr 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem Gabrysia Paradowicz.

Ten profesor już dwa razy uratował życie naszej Gabrysi - mówią jej rodzice, Katarzyna i Piotr Paradowicz ze Zwierek koło Białegostoku. - To jedyny lekarz, który w Polsce chciał podjąć się operacji naszej córki. Zawdzięczamy mu bardzo wiele. Teraz chcemy, aby zoperował Gabrysię po raz trzeci. Mamy już wyznaczony termin zabiegu. Niestety, nie mamy na ten cel pieniędzy.

Chore serduszko
Kasia i Piotr starali się o dziecko bardzo długo - 8 lat. Gdy okazało się, że ich marzenia o rodzinie w końcu się spełnią, bardzo się cieszyli. Ciąża pani Kasi przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy.

- Dopiero gdy w 34. tygodniu ciąży robiłam rutynowe USG, lekarka zobaczyła coś niepokojącego w budowie serduszka - opowiada mama Gabrysi. - Skierowano nas na badania do Warszawy. Tam diagnoza, niestety, się potwierdziła. Nie mogłam w to uwierzyć. Jeszcze jak jechałam do Warszawy na kolejną wizytę, miałam nadzieję, że może lekarze się pomylili. Niestety. W dodatku okazało się, że tak naprawdę to, jaką wadę ma dziecko, będzie wiadomo dopiero po jego narodzinach.

Na dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem porodu przyszli rodzice pojechali do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Tam miała przyjść na świat Gabrysia. Dziewczynka urodziła się 20 lipca 2006 roku. Wtedy postawiono ostateczną diagnozę: zespół niedorozwoju lewego serca (HLHS). To wrodzona, jedna z najcięższych wad serca, której jeszcze kilka lat temu nie operowano.

- Powiedziano nam, że córka będzie wymagać trzech skomplikowanych operacji w krążeniu pozaustrojowym i hipotermii ogólnej - opowiadają rodzice dziewczynki. - Już w pierwszej dobie życia mała została przewieziona do pobliskiego Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Tam pracował prof. Edward Malec, który jako jedyny specjalista w Polsce podjął się operacji noworodka z tak ciężką wadą serca.

- Wcześniej nawet nie wiedzieliśmy, kto to jest ten profesor, potem dowiedzieliśmy się i sami też przekonaliśmy się, jak wielki jest to specjalista i jak oddany swoim małym pacjentom - mówią rodzice Gabrysi. - To on nas podtrzymywał na duchu, zapewniał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby uratować Gabrysię. Dzięki niemu Gaba dostała swoją pierwszą szansę na życie.

Dwie operacje
- Pierwszy zabieg był przeprowadzony w 7. dobie życia - wspominają rodzice. - Po operacji Gabrysia była bardzo opuchnięta, przez kilka dni nie można było zamknąć klatki piersiowej. Gdy obrzęki się zmniejszyły, zamknięto klatkę piersiową i powoli zaczęto odłączać respirator. Po 10 dniach córkę przeniesiono z OIOM-u na oddział pooperacyjny. Gabrysia powoli odzyskiwała siły, po miesiącu zostaliśmy wypuszczeni do domu.

W styczniu 2007 roku rodzina pojechała do Krakowa na rutynową kontrolę. - Jechaliśmy z takim przeświadczeniem, że na drugi dzień wracamy do domu - opowiada Piotr. - Jednak w trakcie badania Gaby okazało się, że jej stan zdrowia na tyle się pogorszył, że już nas do domu nie wypuszczą. Zostaliśmy na oddziale, przez dwa miesiące przygotowywano córkę do kolejnej operacji.

Pech chciał, że akurat wtedy w służbie zdrowia były strajki. Wielu lekarzy w Polsce nie pracowało. Jednak prof. Malec ani na chwilę nie opuścił swoich pacjentów.

- Wtedy stała się jeszcze jedna straszna rzecz: dyrektor szpitala wydał nakaz rejonizacji pacjentów - opowiadają rodzice Gabrysi. - To było na dzień przed planowanym zabiegiem. Okazało się, że krakowscy lekarze nie mają już prawa leczyć pacjentów spoza Małopolski, groziło im za to wyrzucenie z pracy. Byliśmy zrozpaczeni. Ale prof. Malec powiedział nam, że zoperuje Gabrysię niezależnie od tego, co się potem stanie.

Potrzebne pieniądze
Po drugiej operacji Gabrysia po raz kolejny wygrała walkę o życie. - Córka rozwija się nieco wolniej niż jej rówieśnicy, ale jest wesoła, pogodna, bardzo ruchliwa - mówią rodzice dziewczynki. - Właściwie nie widać po niej, że jest chora. Ale czeka ją jeszcze trzecia operacja, która ma jej przywrócić w pełni zdrowie. Bardzo byśmy chcieli, żeby zabieg przeprowadził prof. Malec.

Niestety, od czerwca 2007 roku prof. Malec nie pracuje już w Polsce. Zbuntował się przeciwko polskiej biurokracji, nieczułej na los chorych dzieci. Teraz operuje w Monachium. I tam jeżdżą do niego polskie chore dzieci. Niestety, za operację w Niemczech polski Narodowy Fundusz Zdrowia już nie płaci. Dlatego rodzice chorych maluchów szukają wszelkich możliwości, aby zdobyć pieniądze na uratowanie swoich dzieci. I tak mają szczęście, bo prof. Malec wynegocjował z władzami niemieckiej kliniki bardzo preferencyjne ceny za operacje polskich pacjentów - dużo niższe niż dla innych.

W przypadku Gabrysi to 16,2 tys. euro. Ale i ta kwota przekracza możliwości finansowe rodziny. Pracuje tylko Kasia - w Urzędzie Miejskim w Zabłudowie. Zarabia 1150 zł. Piotr zrezygnował z pracy, żeby zajmować się dzieckiem. Jest na urlopie wychowawczym. Dostaje dodatek w wysokości 450 zł. Razem ze 130 zł zasiłkiem na chore dziecko, miesięczne dochody rodziny to ok. 1600 zł. To za mało, aby nawet coś odłożyć.

- Termin zabiegu wyznaczono na maj - mówią Kasia i Piotr. - Wierzymy, że do tego czasu uda nam się zebrać tę kwotę. Szukamy pomocy, gdzie się da. Operacja i zdrowie naszej córki są dla nas teraz najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna