Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tym ludziom trzeba pomóc! Ten dom to dorobek naszego życia. Ogień zabrał wszystko (zdjęcia)

Andrzej Zdanowicz
Po naszym domu zostały tylko zgliszcza - żalą się Piotrowscy.
Po naszym domu zostały tylko zgliszcza - żalą się Piotrowscy. Andrzej Zdanowicz
Andryjanki (gm. Boćki) Rodzina Piotrowskich próbuje podnieść się ze zgliszczy. Robią co mogą, ale sami nie dadzą rady...

Wróciłem ze szkoły, zjadłem coś, posiedziałem chwilę przed komputerem i położyłem się zdrzemnąć – opowiada Krzysztof Piotrowski. – Obudził mnie trzask. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że wszędzie jest pełno dymu. W kuchni buchał ogień.
Szybko wybiegłem na zewnątrz.

Z pomocą biegł już sąsiad. Na miejsce szybko przyjechała też straż pożarna. Ale budynku nie udało się uratować. Ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się po obitym plastikiem suficie. Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej, prawdopodobnie w miejscu podłączenia sieci do budynku.

– Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało, bo gdyby syn zginął w płomieniach, to nie wiem, czy bym to zniosła – mówi Jolanta Piotrowska, mama Krzysztofa. – Ja wtedy byłam w szpitalu, a mąż w pracy. Pamiętam, że jeszcze ze szpitala dzwoniłam i pytałem syna, czy firanki się nie spaliły.

Niestety, spłonęły nie tylko firanki, ale wszystko co Piotrowscy gromadzili przez całe swoje życie.

– Została jedynie okopcona rogówka, którą kupiliśmy parę miesięcy wcześniej – opowiada pani Jolanta.– A i to nie wiem, czy da się ją doczyścić, bo jest cała w sadzy, ale póki co na niej śpimy. Ktoś dał nam jeszcze tapczan.

– Ten dom budowałem od podstaw, od fundamentów – mówi ze łzami w oczach pan Wiesław, jej mąż. – Teraz zostały po nim zgliszcza. Straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy z żoną przez ponad pół wieku.

Dom Piotrowskich stoi na niewielkim wzgórku przy krajowej 19 tuż przed wjazdem do Andryjanek. Jeszcze do niedawno wyglądał on bardzo malowniczo. Był zadbany, częściowo porastały go pnącza. Mieszkali w nim Jolanta i Wiesław Piotrowscy oraz ich syn Krzysztof, który obecnie uczy się w szkole średniej. Piotrowscy mają jeszcze jednego syna i córkę, ona założyła już swoją rodzinę, a on wyjechał na studia.

Piotrowscy po pożarze przenieśli się na jakiś czas do córki. Ale później wrócili. Od paru dni mieszkają, a raczej nocują, w starym domu, który stał obok nich. Przez lata był on niezamieszkały, nie miał nawet podłączonej wody i prądu. Ale już się tym zajęli.

Nie są to ludzie, którzy usiądą i będą płakać. Bardzo szybko wzięli się do układania życia na nowo. Zresztą, jak sami mówią, nie mieli wyboru.

– Postanowiliśmy do zimy odremontować ten domek na tyle, by móc w nim na trochę zamieszkać, ale wiosną chcielibyśmy zacząć odbudowę naszego domu –mówi pan Wiesław, który rozmawiając z nami wraz z majstrem kończył podłączanie gniazdek elektrycznych.

– Domek ten nie jest w najlepszym stanie, ale przynajmniej ma ściany i dach – dodaje pani Jolanta. – Kupiliśmy już piec do centralnego, firma Glazur z Bielska obiecała nam kafelki, Pater Firma z Siemiatycz płyty do obicia wnętrza, więc jakoś się urządzimy. W naszym domu nie da się mieszkać, bo jedna ściana jest praktycznie do wymiany, dach też jest cały spalony.

Bez pomocy jednak sobie nie poradzą.

– W pożarze straciliśmy wszystko – mówi pani Jolanta. – Nie mieliśmy nawet łyżki czy kubka. Ale sąsiedzi nam już je dali. To że mamy co na siebie włożyć to też dzięki dobrym ludziom. Krzyśka ubrała pani prowadząca sklep odzieżowy w Boćkach. Otrzymaliśmy też lodówkę i pralkę i to nowe. Za to wszystko bardzo dziękujemy.

Ale przyznają, że to nie koniec ich potrzeb.

– Sama na razie nie wiem, czego nam tak na prawdę trzeba – mówi Piotrowska. – Ubrania już mamy i więcej nie potrzebujemy, bo i tak nie mamy gdzie ich trzymać. Z pewnością przyda się nam szafa, ale dopiero wtedy, gdy urządzimy dom, bo teraz nie ma gdzie jej wstawić. Przydałoby się jednak wymienić stare drewniane okno, bo ucieka przez nie mnóstwo ciepła. Ciągle też myślę o odbudowie naszego domu.

– Nie stać nas na nowe bale, więc może będziemy próbować odbudować spaloną ścianę z pustaków. Ich nie mamy, ale są tańsze, może uda się jej gdzieś dostać lub kupić po zaniżonej cenie– mówi rzeczowo pan Wiesław. – Dostaliśmy już drewno sosnowe na odbudowę dachu. Teraz szukamy kogoś, kto mógłby nam je pociąć za darmo lub za jakąś niską cenę. Mamy obiecane płyty gipsowe do obicia wnętrza, przydałoby się też coś do ocieplenia budynku. Trzeba też czymś przekryć dach. Ale to wszystko dopiero w przyszłym roku. Wiele rzeczy zrobimy sami, ale ze wszystkim sobie nie poradzimy. Nie mamy pieniędzy, by to wszystko kupić.

– Jak na złość w tym roku nie opłaciliśmy ubezpieczenia, więc nie mamy żadnej rekompensaty – mówi pani Jolanta. – Do tej pory płaciliśmy, ale jakoś było sporo innych wydatków i zrezygnowaliśmy. Teraz tego żałuję.

Tym bardziej potrzebują wsparcia. Sześć tysięcy złotych przekazała im gmina, prawdopodobnie zapewni im też opał. Ale to ciągle mało.

Wraz z nimi apelujemy, szczególnie do firm budowlanych i sprzedających materiały budowlane lub wyposażenie wnętrz, o wsparcie przy odbudowie i urządzeniu spalonego domu i tego, w którym Piotrowscy chcą przezimować. O ich sytuacji będziemy jeszcze wielokrotnie pisać i mam nadzieję wymieniać i dziękować wszystkim darczyńcom.

– Nigdy w życiu nikogo nie prosiliśmy o pomoc – mówi pan Jolanta. – Sami w miarę możliwości się urządzaliśmy. Jak mogliśmy, wspieraliśmy innych, ale teraz sami nie damy rady. Nie chcemy, by ktoś zrobił za nas wszystko, ale wsparcie jest nam potrzebne.

Aby nie „zasypać” pogorzelców milionami rzeczy, których w danej chwili nie potrzebują, wszystkich chcących pomóc prosimy o wcześniejszy kontakt: tel. 515 122 771 – pani Jolanta, 789 158 094 – pan Wiesław. Z pewnością będą potrzebne im pieniądze, bo nie wszystko dostaną za darmo i nie wszystko sami mogą zrobić. Dlatego prosimy też o wpłaty na ich konto Bank Spółdzielczy Brańsk Oddział w Boćkach, nr konta: 84 8063 0001 0050 0500 4936 0020.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna