- Prosiliśmy dyrektorów szkół o policzenie tzw. eurosierot na swoim terenie i sprawdzenie, czy tym dzieciom udzielane jest jakieś dodatkowe wsparcie - wyjaśnia Małgorzata Palanis z podlaskiego Kuratorium Oświaty.
Okazało się, że co 10. dziecko z grupy tzw. eurosierot potrzebuje szczególnej opieki ze strony szkoły. Nauczyciele codziennie sprawdzają frekwencję wśród tych dzieci, pedagodzy prowadzą z nimi rozmowy, a czasami kierują do specjalistycznych poradni pedagogiczno-psychologicznych. Wychowawcy pomagają im w uzyskaniu różnorodnych świadczeń materialnych, np. pomocy stypendialnej, a także współpracują z dzielnicowymi i kuratorami sądowymi.
- Czasami organizujemy nawet opiekunom tych dzieci warsztaty umiejętności wychowawczych - podkreśla Dariusz Mierzyński, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 18 w Białymstoku, szkoły, w której jest 48 eurosierot. - Szkoła to bowiem nie tylko dydaktyka, ale również wychowanie, a gdy nie ma rodziców, musimy w szczególny sposób zajmować się tymi dziećmi.
Dariusz Mierzyński przyznaje, że brak na co dzień dyscyplinującej ręki ojca, odbija się na zachowaniu niektórych gimnazjalistów.
- Dobry uczeń po wyjeździe rodziców wcale nie musi się popsuć, ale jak dziecko sprawia kłopoty, a rodzice uciekają na Zachód, to prawdopodobne jest, że te problemy się jeszcze nasilą - dodaje dyrektor Mierzyński.
Pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Białymstoku, Helena Gródź, podziela tę opinię: - Chłopcy potrzebują ojca - wyjaśnia. - Wyjazd rodziców za granicę to coś za coś: pieniądze za bezpieczeństwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?