Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyson Fury znokautował Dilliana Whyte'a. Zapowiada koniec kariery, ale chce zawalczyć jeszcze z... mistrzem UFC

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Tyson Fury
Tyson Fury AP/Associated Press/East News
Tyson Fury (32-0-1, 23 KO) znokautował Dilliana Whyte’a (28-3, 19 KO) i zapowiedział przejście na bokserską emeryturę. Chce jednak zmierzyć się z mistrzem UFC Francisem Ngannou (MMA 17-3).

Tyson Fury po raz kolejny potwierdził sportową klasę. Mistrz WBC wagi ciężkiej przy 94 tys. kibiców na trybunach stadionu Wembley zdeklasował Dilliana Whyte’a. W pełni kontrolował przebieg pojedynku, a w szóstej rundzie znokautował go kapitalnym prawym podbródkowym. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ogłosił w ringu, że było to jego pożegnanie z boksem.

– Obiecałem to żonie i chcę dotrzymać słowa. Miałem zrobić to już po trylogii z Deontayem Wilderem. Dostałem jednak propozycję tej walki. Byłem ją winien kibicom i wszystkim Brytyjczykom. Dziękuję wszystkim, którzy wydali pieniądze na bilety – podkreślał na gorąco w ringu. – Jestem jednym z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej w historii. Dillian miał pecha, że dziś musiał zmierzyć się właśnie ze mną. To wojownik. Wierzę, że dopnie swego i jeszcze będzie mistrzem świata - dodał.

Jeżeli "Król Cyganów" dotrzyma słowa, odejdzie jako niepokonany mistrz. Poza wspomnianą trylogią z Wilderem (42-2-1, 41 KO), w której po emocjonującym pojedynku zakończonym remisem dwukrotnie znokautował Amerykanina, jego największym skalpem w ringu było zwycięstwo z Władimirem Kliczką (64-5, 53 KO). W listopadzie 2015 r. w Duesseldorfie sensacyjnie zakończył trwające niemal dekadę panowanie Ukraińca w wadze ciężkiej.

Szkopuł w tym, że mało kto wierzy w jego deklaracje. Łącznie z... jego ojcem Johnem i słynnym promotorem Eddiem Hearnem.

- Trzeba być kompletnym wariatem żeby wierzyć we wszystko, co wygaduje Tyson - podkreślał ostatnio Hearn. Z pewnością nie tylko on pamięta deklaracje "Króla Cyganów" o tym, że wypłatę za pierwszą walkę z Wilderem (ok. 8 mln dolarów) odda bezdomnym czy zapewnienia, iż będzie boksował do 50-tki.

Tyson Fury śpiewa "American Pie" po walce z Whytem na Wembley

Fury'emu trudno wierzyć tym bardziej, że... zapowiedział już kolejny pojedynek. Po zakończeniu starcia na Wembley pięściarz tradycyjne odśpiewał "American Pie" Dona McLeana. Chwilę później w ringu pojawił się mistrz UFC wagi ciężkiej Francis Ngannou, który przechodzi rehabilitację po operacji kolana, spiera się też z największą organizacją MMA na świecie w sprawie nowego kontraktu.

- To będzie wybuchowa walka, kiedy tylko do niej dojdzie - uśmiechał się do kamer Brytyjczyk. - Przekonamy się, kto jest najgroźniejszym sku... na świecie - wtórował mu Ngannou. Wcześniej w wywiadach zapewniał, że zmierzy się z Furym w 2023 r. (w grudniu wygasa jego kontrakt z UFC). Dokładne zasady pojedynku nie są znane. Mają jednak być połączeniem boksu i MMA. Kameruński "Predator" twierdzi, że będzie bił się w ringu, ale w małych rękawicach.

„Król Cyganów” ma też perspektywy na kasowe walki w boksie. Pojedynek z mistrzem olimpijskim i byłym czempionem WBA, WBO oraz IBF Anthonym Joshuą (24-2, 22 KO) byłby na Wyspach jeszcze większym wydarzeniem niż ten z Whytem. Zwłaszcza, gdyby „AJ” pokonał w mającym odbyć się wkrótce rewanżu o trzy pasy Ołeksandra Usyka (19-0, 13 KO). Jeżeli wygra Ukrainiec, najbardziej oczekiwanym pojedynkiem w wadze ciężkiej będzie jego starcie z 33-letnim Furym.

Wracając do gali w Londynie, mieliśmy na niej również polskie akcenty. Rywalem przyrodniego brata bohatera walki wieczoru, Tommy’ego Fury’ego (8-0, 4 KO) był Daniel Bociański (10-2, 2 KO). 27-latek zaczął obiecująco, faworyzowany Anglik pewnie go jednak wypunktował (60:54) na dystansie sześciu rund. W piątej posłał też „Bociana” na deski. Zdecydowanie krócej trwała walka drugiego z Polaków, Michała Ciacha (2-12, 1 KO). Zawodnik z Poznania przegrał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie z urodzonym na Słowacji reprezentantem Wielkiej Brytanii Karolem Itaumą (7-0, 5 KO).

ZOBACZ TEŻ:

Za nami dwie głośne walki na szczycie wagi ciężkiej. Najpierw Aleksander Usyk sensacyjnie pokonał Anthony'ego Joshuę zdobywając pasy IBF, WBA i WBO. Później Tyson Fury po emocjonującej walce znokautował Deontaya Wildera i obronił tytuł WBC. Walki "Król Cyganów" z Usykiem na razie niestety nie zobaczymy, pierwszeństwo ma rewanż Ukraińca z Joshuą. Sprawdźmy tymczasem, kogo za króla wagi ciężkiej uważa "Biblia zawodowego boksu", czyli magazyn "The Ring". Oto TOP 10 rankingu!Uruchom i przeglądaj galerię klikając ikonę "NASTĘPNE >", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu

Najlepsi bokserzy wagi ciężkiej według "The Ring". Kto na cz...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tyson Fury znokautował Dilliana Whyte'a. Zapowiada koniec kariery, ale chce zawalczyć jeszcze z... mistrzem UFC - Sportowy24

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna