Nie mieli serca
- Moja mama ma dziś 90 lat. Tamtego dnia straciła dzieci, męża, teściów - opowiada Henryk Szepietowski ze wsi Jabłoń-Dobki. - Kiedy doszło do pacyfikacji, nie było jej we wiosce. Dzięki temu przeżyła.
8 marca 1944 r. niemieccy żandarmi wymordowali tam ponad 90 osób. W zdecydowanej większości byli to mieszkańcy Jabłoni-Dobki, ale też Buczyna, Szymbor Włodków, Rusi i Zambrowizny. Nie mieli litości: najstarszą ofiarą była 82-letnia Konstancja Gołaszewska, najmłodszą - zaledwie dwumiesięczna Zosia Jabłońska.
Śmierć w męczarniach
Pacyfikacja wsi zemstą za śmierć Zygmunta Klossera, zastępcę komendanta w Wysokiem Mazowieckiem, zwanego przez mieszkańców "Krwawym Zygmuntem".
Z 7 na 8 marca u jednego z mieszkańców, Stanisława Szepietowskiego, nocowało kilku partyzantów Armii Krajowej. Rankiem zjawili się niemieccy żandarmi. Wywiązała się strzelanina, w któej padł "Krwawy Zygmunt". Partyzanci wycofali się w stronę lasu, zaraz potem wieś otoczyły zaalarmowane oddziały Wermachtu. Większość mieszkańców spędzono na posesję Szepietowskiego, zamknięto w chlewie, który polano benzyną i podpalono. Część zastrzelono w ich domach i na podwórkach.
Jeszcze dziś żyją świadkowie tej masakry, którzy obserwowali ją z daleka...
Tego nie zapomnimy
Wciąż żywa jest też pamięć o zgładzonych. W obchody 65. rocznicy tragedii zaangażowało się mnóstwo mieszkańców gminy.
- Dopóki my żyjemy, ta pamięć musi trwać dalej - przekonywał podczas uroczystości dr Krzysztof Sychowicz z Instytutu Pamięci Narodowej, który był pod wrażeniem, jak wielu ludzi przybyło na obchody...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?