UDSK rozpoczyna referendum strajkowe

- Dyrektor organizuje spotkania z pracownikami poszczególnych klinik, na które nie zaprasza związków. Dowiedzieliśmy się jednak, że przedstawia kolegom nieprawdziwe informacje o złej sytuacji szpitala, prosi też, by nie brali udziału w referendum. Straszy zwolnieniami, redukcją etatów - mówi wprost Agnieszka Olchin, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w białostockim UDSK.

Od czwartku w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku rozpocznie się referendum strajkowe. Za lub przeciw protestowi załoga będzie głosować także w przyszłym tygodniu - we wtorek i środę.

O wzrost pensji po 400 złotych miesięcznie wystąpiły bowiem trzy związki zawodowe działające w UDSK. Oprócz pielęgniarek, wyższej płacy domagają się też pracownicy medyczni i elektrora-diolodzy. To około 400 osób.

- Boimy się, że niektóre osoby, obawiające się np. o miejsce pracy, nie wezmą udziału w referendum. My podkreślamy, że nie walczymy przecież o podwyżki dla siebie. Występujemy w imieniu pracowników - mówi Ela Kościuczyk-Litwin, szefowa związku pracowników medycznych.

- Razi nas, pracowników, to, że dyrekcja nie angażuje się w nasze sprawy. Nie zależy jej, aby nam się lepiej pracowało, a co za tym idzie - by pacjentowi było lepiej - dodaje Agnieszka Dubowska ze związku zawodowego pielęgniarek.

Dyrekcja szpitala nie przystaje na żądania pracowników. Tłumaczy to sytuacją finansową placówki. W ocenie Janusza Pomaskiego, podwyżki płac byłyby teraz zbyt dużym obciążeniem. W rozwiązaniu konfliktu nie pomógł nawet mediator, który był w szpitalu na początku wakacji.

Kiedy i czy w ogóle pracownicy UDSK będą strajkować, zależy od wyników referendum. Za protestem musi opowiedzieć się większość załogi. Związkowcy przyznają, że na razie nie wiedzą, jaką formę będzie miał ewentualny strajk.