Niewielki blok przy ul. Wojska Polskiego. Mieszkają w nim głównie emerytowani nauczyciele.
- Żyliśmy tutaj jak jedna wielka rodzina - wspomina jedna z lokatorek Henryka Janiec. - Ale sytuacja zmieniła się dwa lata temu, gdy sąsiad wynajął swoje mieszkanie.
Do lokalu wprowadziły się matka z córką. Ludzie twierdzą, że młoda kobieta jest bardzo agresywna. Trzaska drzwiami, rzuca przedmiotami nie tylko w dzień, ale i w nocy, a przeklina tak, że przysłowiowy szewc zarumieniłby się przy niej ze wstydu. Jakby tego było mało, to na klatce schodowej rozpyla gaz pieprzowy, rozrzuca śmieci, resztki jedzenia, wyzywa sąsiadów.
- Nie wiem dlaczego, ale uwzięła się zwłaszcza na nas - uważa pani Henryka. - Oblewała naszą wycieraczkę jakąś cuchnącą cieczą, na drzwiach zawieszała zużyte podpaski. Aż trudno sobie wyobrazić, co tutaj się dzieje.
Lokatorzy prosili już o pomoc prezesa spółdzielni. Jednak ten bezradnie rozkłada ręce. Utrzymuje, że może wyłącznie prosić mieszkańców o spokój.
Podejrzana kobieta przypuszczalnie zostanie skierowana na badania psychiatryczne
Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach
- Prosiliśmy już o to na piśmie - zapewnia prezes Marek Zubrzycki. - Niestety, nic to nie dało.
Być może mieszkańcy bloku nadal znosiliby tę gehennę, zaciskając zęby, gdyby nie groźby 21-latki. Jednej z kobiet miała powiedzieć, że zarżnie jej synową, a mężowi pani Henryki - że ją popamięta. I słowa dotrzymała.
- Parę tygodni temu, późnym wieczorem siedzieliśmy w domu i słuchaliśmy muzyki, gdy ktoś zaczął tłuc do drzwi wejściowych drzwi - opowiada Janiec. - Mąż wyjrzał na klatkę i zobaczył uciekającą na górę Sylwię. Pobiegł za nią, a wtedy ona uderzyła go kubkiem.
Zrobiła to z taką siłą, że emeryt zalał się krwią. Napastniczka próbowała uciec do swojego mieszkania i zabarykadować drzwi, jednak zaniepokojeni krzykiem lokatorzy uniemożliwili to. Wezwali policję, a ta zatrzymała 21-latkę. Ludzie myśleli, że będzie już spokój, ale nadzieja okazała się płonna. Następnego dnia rano kobieta wróciła z komendy do domu i dalej zaczęła terroryzować sąsiadów.
Ci twierdzą, że od kilku tygodni Sylwia S. chodzi z nożem w kieszeni. Obawiają się, że kiedyś go użyje.
- Dzieci nie wypuszczamy z domu. Boimy się, że je zaatakuje - dodają.
Sprawą zajęła się w końcu sejneńska prokuratura, która dwa dni temu zarzuciła 21-letniej kobiecie uporczywe nękanie rodziny Jańców. Kobieta nie przyznaje się.
Z podejrzaną nie udało nam się skontaktować. Ale jej matka twierdzi, że zarzuty są wyssane z palca.
- To sąsiedzi znęcają się nad nami - przekonuje Janina S. - Mieszkałyśmy wcześniej w takiej socjalnej norze. Myślałyśmy, że w bloku będzie cieplej i lepiej. Ale trafiłyśmy z deszczu pod rynnę.
Sylwii S. za nękanie grozi kara do trzech lat więzienia.
Ten artykuł powstał dzięki naszemu Czytelnikowi. Znalazłeś się w centrum wydarzeń? Pisz na [email protected]. Czekamy na Twoje zdjęcia i filmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?