Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upomina się o 25 tysięcy

Ireneusz Sewastianowicz
Krzywd, które ponieśliśmy za nasze poglądy i działalność, już nikt nie naprawi – mówił wczoraj Mirosław Basiewicz.
Krzywd, które ponieśliśmy za nasze poglądy i działalność, już nikt nie naprawi – mówił wczoraj Mirosław Basiewicz. I. Sewastianowicz
Suwałki. To jest prawny bubel. Chcę w imieniu dawnych internowanych napisać list otwarty do premiera - zapowiada Mirosław Basiewicz.

Dwaj z wyrokami

Dwaj z wyrokami

Do tej pory suwalski sąd zdążył rozpatrzyć wnioski Tadeusza Skupskiego z Berżnik i Józefa Laskowskiego z Wiżajn, których po ogłoszeniu stanu wojennego internowano za działalność w Solidarności Rolników Indywidualnych. Pierwszy z nich, chociaż domagał się 25 tysięcy, dostał trochę ponad 13 tys. zł rekompensaty. Wyrok jest już prawomocny. Szkody poniesione przez Józefa Laskowskiego wyceniono natomiast na niespełna 7 tys. zł. Zainteresowany zapowiedział, że odwoła się do Sądu Apelacyjnego.

Jego wniosek o rekompensatę za siedmiomiesięczne internowanie w stanie wojennym trafił dziś na wokandę Sądu Okręgowego w Suwałkach. Basiewicz domaga się 25 tys. złotych odszkodowania, czyli maksymalnej kwoty, jaką przewidział ustawodawca.

- Oczywiście, taka suma nawet w minimalnym stopniu nie rekompensuje szkód, które poniosłem wskutek swojej działalności opozycyjnej. Tego nie da się przeliczyć na pieniądze. A jeśli bym próbował, to chodziłoby o póltora miliona obecnych złotych - twierdzi Basiewicz. Nie potępia jednak wyraźnie ustawy, która obowiązuje od jesieni ubiegłego roku. - To jakieś światełko w tunelu po wielu latach. Pierwszy krok, ale wierzę, że będą również kolejne.

Zastrzeżenia Basiewicza budzą natomiast obowiązujące procedury.

- Musiałem zasiąść na ławie oskarżonych, naprzeciw mnie prokurator; obowiązuje procedura karna. Pewnie jest to walka z wiatrakami, ale napiszę list otwarty do premiera - obiecuje były internowany.

Wróg socjalizmu
Gdy powstała "Solidarność", Basiewicz, wówczas kapral w stołecznej komendzie, zaangażował się w tworzenie Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO. W lecie 1981 r. musiał, dla "dobra służby", pożegnać się z mundurem. Związał się z opozycją.

- Przyszło po mnie sześciu w nocy z 19 na 20 grudnia. Pokazali nakaz internowania, z którego wynikało, że jestem niebezpiecznym elementem antysocjalistycznym - opowiada. - Parę dni spędziłem na dołku, a później wywieźli mnie do Białołęki. Po internowaniu zmusili do wyjazdu z Warszawy.

Z konieczności Basiewicz przeniósł się na Suwalszczyznę i przejął gospodarstwo po dziadkach w Białogórach k. Gib. Zakładał Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. Aż do 1989 r. był szykanowany przez bezpiekę i lokalną administrację.

Trzeba zobaczyć celę
Basiewicz musiał obszernie opowiadać o warunkach, w jakich był internowany. Pytania dotyczyły m.in. stosowanych szykan, wyżywienia i warunków bytowych w więzieniu w Białołęce. Wnioskodawca wcześniej dołączył jako dowód rzeczowy telewizyjny reportaż, w którym utrwalono wygląd jednej z cel w warszawskim areszcie.

Sąd zdecydował się, że należy zapoznać się z dokumentem i z tego powodu odroczył postępowanie do 14 maja. Wtedy powinien zapaść wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna