- Należy zgodzić się z obrońcą, że przedmiotowa sprawa miała charakter poszlakowy, gdyż nie ma dowodów, które by w sposób bezpośredni wskazywały na sprawstwo oskarżonego. Wskazać jednak należy skarżącemu, że zebrane w sprawie dowody pośrednie, to znaczy poszlaki, łączą się ze sobą w nierozerwalny łańcuch prowadzący w drodze logicznego rozumowania do jednoznacznego i kategorycznego stwierdzenia, że oskarżony dopuścił się przypisanego mu czynu. A ponad to poszlaki te wykluczają jakąkolwiek inną wersję tego zdarzenia niż przyjęta przez sąd - mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Czapka z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Główny dowód to znaleziony u oskarżonego flakonik perfum skradziony z domu ofiary oraz wynik badań genetycznych. Na sukience uduszonej kobiety znaleziono mieszaninę jej DNA i DNA pochodzącego od oskarżonego, co - zdaniem sądu - wskazuje, że mężczyzna miał kontakt z pokrzywdzoną. Sąd apelacyjny wykluczył tzw. transfer wtórny DNA, czyli przeniesienie materiału przez inne osoby (na przykład na szaliku, czy rękawiczkach). Wówczas na ubraniu denatki znaleziono by ślad biologiczny osoby, która dokonała transferu. Tymczasem żadnego innego DNA, z wyjątkiem zabitej kobiety i oskarżonego, nie znaleziono. Badania wykonano dwukrotnie w 2019 r.
Jak tłumaczył sędzia Czapka, inne poszlaki mają mniejsza wartość dowodową, ale z pozostałymi tworzą zamknięty zespół poszlak. Mowa o badaniach osmologicznych (ślady zapachowe wykryto na kablu zabezpieczonym na miejscu zbrodni), badaniach poligraficznych (na wykrywaczu kłamstw) oraz opinii z zakresu profilowania kryminalnego, która określiła oskarżonego jako ewentualnego sprawcę.
Wyrok jest prawomocny i obejmuje także nawiązki na rzecz córki i wnuczki zmarłej pani Stanisławy, które w procesie miały status pokrzywdzonych.
Zobacz także: Zbrodnia bez kary. Historia tajemniczego zabójstwa dwójki dzieci we wsi Jeńki z 1989 roku
Do opisywanej zbrodni doszło 1 kwietnia 1996 roku. 73-latka została napadnięta, pobita i uduszona we własnym domu na obrzeżach Hajnówki. Zwłoki pani Stanisławy znalazła córka. Kobieta leżała na podłodze. Jej ciało było przykryte przykryta kołdrą. Miała ręce i nogi związane kablem.
Seniorka opiekowała się 11-letnią prawnuczką, której mama pracowała w Niemczech. Na szczęście w chwili napadu, dziewczynka była w szkole, a potem u dziadków.
Choć pani Stanisława mieszkała w "czworakach" bez luksusów, w okolicy uchodziła za osobę majętną (miała krewnych za granicą). Dlatego śledczy podejrzewali motyw rabunkowy. Wnuczki przywoziły jej prezenty. Jednym z upominków była buteleczka perfum za kilka marek, z limitowanej edycji wypuszczonej na rynek niemiecki. Prócz portfela z nieustaloną kwota gotówki, z domu ofiary zniknęły właśnie ten flakonik. Zostało jedynie opakowanie.
Już w 1996 roku pachnidło znaleziono w domu jednego z mieszkańców Hajnówki - Dariusza K. Z tego powodu 25 lat temu był w kręgu podejrzewanych. Ale z braku innych dowodów, śledztwo po 4 miesiącach umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Do niewyjaśnionej zbrodni wrócili policjanci z tzw. archiwum X. Ponowna analiza akt, ale też nowe badania DNA (możliwe dzięki rozwojowi technik kryminalistycznych), doprowadziły do zatrzymania Dariusza K. w grudniu 2019 r. podczas drogi do domu w Wasilkowie.
57-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Oskarżony nigdy nie przyznał się do winy. Twierdził, że nie znał ofiary i nigdy nie był w jej domu. Co do perfum - nie wykluczał, że zostały mu one podrzucone. Twierdził, że parę dni po zabójstwie też u niego miejsce włamanie. Sąd ocenił te wyjaśnienia oraz przedstawiane alibi na moment zabójstwa jako niewiarygodne.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?