Jeszcze 10 lat temu były tylko po dwa wezwania strażaków do pomocy przy usuwaniu rojów pszczół, gniazd os i szerszeni. W ub. roku było takich akcji aż 49, a tego lata zapowiada się nowy "rekord" - strażacy wyjeżdżali już 47 razy. Niestety, często niepotrzebnie.
- To jakaś szalona panika, ale też przyzwolenie społeczne na nadużywanie pomocy służb ratowniczych - mówi Cezary Grygo, rzecznik prasowy w monieckim KP PSP.
Zawodowcy oraz ochotnicy z OSP z Jasionówki i Goniądza mają specjalne kombinezony. Jeśli jednak muszą usuwać gniazdo szerszeni, to nawet te kombinezony ich nie chronią. Ale szerszenie pojawiają się rzadko, częściej wzywa się ratowników, by usuwali gniazda pszczół i os.
- Ale było i tak, że przestraszona kobieta zażądała pomocy, bo w jej mieszkaniu latały cztery pszczoły. Woła się też nas bez potrzeby do gniazd os, które ktoś znalazł w... lesie - opowiadają strażacy.
Innym razem działkowiec poprosił strażaków, by usunęli gniazdo os z poddasza altanki. Trzeba było rozebrać część konstrukcji. Właściciel zgodził się na to. Strażacy zabrali gniazdo, a tu nagle działkowiec zażądał, by ratownicy naprawili altankę.
- Ręce opadają z bezradności. Karać nie mamy sumienia, a tu zajmuje się czas służbom ratowniczym, które są często potrzebne przy akcjach, gdzie zagrożone jest ludzkie życie i mienie. Ludzie, opanujcie się! - apeluje Grygo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?