Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bitwie o Stalingrad uczestniczyli mieszkańcy naszego regionu. To było piekło na ziemi

Wenanty Zbigniew Kruk [email protected]
Archiwalne zdjęcie z walk o Stalingrad
Archiwalne zdjęcie z walk o Stalingrad
Bolesław Rafałowski z Szafranek koło Goniądza walczył w Bitwie Stalingradzkiej. Od tych wydarzeń minęło dokładnie 71 lat.
Archiwalne zdjęcie z walk o Stalingrad
Archiwalne zdjęcie z walk o Stalingrad

Archiwalne zdjęcie z walk o Stalingrad

Porucznika Bolesława Rafałowskiego poznałem w latach 70-tych. Bo choć w dzieciństwie mieszkaliśmy niedaleko siebie - on w Szafrankach koło Goniądza, ja w Mońkach - to nasze drogi zeszły się się dopiero 40 lat temu. W naszych rozmowach wielokrotnie powracał temat Bitwy Stalingradzkiej, w której porucznik Rafałowski brał udział. Jako dziennikarz i nauczyciel historii w szkole w Boguszewie koło Moniek byłem tymi opowieściami żywo zainteresowany. I cieszę się, że mogłem ich wysłuchać, by teraz, 10 lat po śmierci porucznika, przekazać je innym.

Największa i najkrwawsza bitwa

Latem 1942 roku na stepach dońskich i nadwołżańskich (na terytorium 100 tysięcy km2) rozpoczęła się Bitwa Stalingradzka, największa i najkrwawsza bitwa II wojny światowej. Trwała przez sześć i pół miesiąca i miała decydujący wpływ na losy ZSRR i dalszy przebieg wojennych zmagań.

W listopadzie 1942 roku połączone radzieckie wojska z kilku frontów otoczyły zgrupowania doskonale uzbrojonych wojsk niemieckich i dywizje ich sprzymierzeńców. W zacieśniającym się pierścieniu znalazła się armia niemieckiego marszałka Paulusa, licząca około 330 tysięcy żołnierzy i oficerów.
Zimą 1943 r. niedoszli władcy Europy i świata ponieśli druzgocącą klęskę. Butni zbrodniarze wszechczasów przedwcześnie wybili medal na swoją cześć, jako zdobywcy Stalingradu. Nie skorzystali - z rozkazu Hitlera - z radzieckiego ultimatum zawierającego żądanie kapitulacji: "Wszystkim oficerom, podoficerom i żołnierzom, którzy zaprzestaną walki, gwarantujemy życie i bezpieczeństwo, a po zakończeniu wojny powrót do swojego kraju..."

Po zwycięskiej Bitwie Stalingradzkiej, która zakończyła się 2 lutego 1943 r., na zasypanych śniegiem stepach pochowano 147 tysięcy żołnierzy niemieckich i ich sprzymierzeńców. Wielu z nich zmarło z głodu i ran, z odmrożeń rąk i nóg. Wojska radzieckie wzięły do niewoli około 90 tysięcy Niemców i ich sojuszników (w tym ponad 2500 oficerów i 24 generałów wraz z marszałkiem Paulusem). Na wieść o zagładzie niemieckiej armii w krajach okupowanej Europy zapanowała ogromna radość. Natomiast w krajach Osi: Berlin - Rzym - Tokio ogłoszono trzydniową żałobę, na znak której w całych Niemczech rozległy się dźwięki dzwonów kościelnych.

Współczesny Wołgograd to nowoczesne miasto i port pięciu mórz.
Współczesny Wołgograd to nowoczesne miasto i port pięciu mórz.

Współczesny Wołgograd to nowoczesne miasto i port pięciu mórz.

Przeżył piekło

Porucznik Bolesław Rafałowski przed wojną mieszkał we wsi Szafranki koło Goniądza.
- Byłem chłopcem wesołym, wrażliwym, dobrze się uczyłem - podkreślał w swoich wspomnieniach. - Jednak ledwie przekroczyłem próg dorosłości, musiałem opuścić Szafranki, najbliższych, Polskę. Przyszło mi walczyć na pierwszej i drugiej linii frontu, stykać się z brutalnością i okrucieństwem wojny. Przeżyłem strach, ból, głód, dramaty i tragedie...

Wiosną 1941 roku od okupacyjnych władz radzieckich otrzymał kartę wcielenia do Armii Czerwonej. Miał wtedy 23 lata. Modlitwą i znakiem krzyża żegnali go zrozpaczeni rodzice, dając na drogę bochen świeżego, pachnącego chleba i węzełek z żywnością.
Po kilku dniach jazdy przepełnionymi pociągami znalazł się w Charkowie.

- Po przeszkoleniu wysłano nas na front - opowiadał. - W mojej kompanii było dziewięciu Polaków. Ubrany byłem w watowaną kurtkę, na głowie hełm z błyszczącą czerwoną gwiazdą i na szyi przewieszony automat. Najpierw znaleźliśmy się na nadwołżańskich stepach, a później - pod Stalingradem... Przeżyłem piekło na ziemi. Przebywaliśmy w podziemnych schronach, w ziemiankach, w okopach, a także w piwnicach zburzonych domów. W dzień i w nocy niemieckie samoloty bombardowały rejony walk, artyleria i moździerze wroga sypały pociskami. Coraz więcej kolegów ginęło od kul, bomb, min i odłamków. Walczyliśmy zgodnie z powtarzanym wciąż przez naszych dowódców rozkazem: "Wytrwać do końca! Ani kroku w tył!" Oprócz okrutnych, znienawidzonych Niemców, mieliśmy przeciwko sobie mróz sięgający minus 40 stopni i przejmujący głód.

Często znajdowaliśmy się w odwrocie, nie mogąc powstrzymać nacierających Niemców. W pobliżu Stalingradu byliśmy okrążeni i odcięci od naszej 62. Armii, dowodzonej przez Marszałka Czujkowa. Zdziesiątkowani przetrwaliśmy dzięki opatrzności Bożej. Zanim nas uratowano, radzieckie samoloty w nocy zrzucały nam broń, amunicję, żywność, leki i koce. Nigdy nie zapomnę tamtych beznadziejnych dni, kiedy dzieliliśmy się ostatnim kęskiem chleba i słoniny. Razowy ciemny chleb był wówczas największym rarytasem, był wybawieniem od głodowej śmierci.
W Bitwie Stalingradzkiej - jak podkreślał porucznik Rafałowski - po obu stronach walczyło ponad dwa miliony żołnierzy radzieckich i niemieckich. Do samozagłady użyli oni ponad 2 tysiące czołgów, około 2.300 samolotów i 25 tysięcy dział i moździerzy. Dlatego też od wybuchów drżała ziemia, a dymy pożarów przesłaniały słońce.

- Widziałem to wszystko - z daleka i bliska - wspominał por. Rafałowski. - Aż się nie chce dzisiaj wierzyć, że ja - młody rolnik znad Biebrzy, jako "sołdat", a później podoficer- łącznościowiec - brałem udział w tej najkrwawszej bitwie minionego stulecia... Podobnie jak nasza Warszawa, Stalingrad stał się miastem bez ulic i adresów. Był wielkim cmentarzem żołnierzy i tysięcy cywilnych obrońców miasta.
Przysięgam ziemi polskiej...

Bolesław Rafałowski odniósł w bitwie pod Stalingradem ciężkie obrażenia i rany. Trafił do szpitala wojskowego.
W 1943 roku, po opuszczeniu szpitala, znalazł się w szeregach I Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.

- Z wielką radością wkładałem wymarzony, zielony, polski mundur, czapkę z orłem i na ramię zarzucałem lśniącą pepeszę - kontynuował swe wspomnienia. - Przysięgałem "Ziemi Polskiej i narodowi polskiemu, że do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchu nienawidzić będę wroga - Niemca, że nie skalam imienia Polaka, że wiernie będę służył Ojczyźnie..." Ze wzruszeniem i mocniej bijącym sercem śpiewaliśmy na apelach i podczas Mszy polowej - "Jeszcze Polska nie zginęła...", "Nie rzucim Ziemi skąd nasz Ród..." i inne polskie pieśni patriotyczne, religijne i wojskowe.

Podczas snucia swoich wojennych opowieści pan Bolesław wielokrotnie popadał w zadumę, jakby jego duch znowu wędrował nad Wołgę, Okę, Wisłę. Przypominał sobie słowa hymnu I Dywizji WP na melodię marsza Pierwszej Brygady Legionów Józefa Piłsudskiego i śpiewał: "Nad nami płynie Orzeł Biały,/ Biało-czerwony sztandar nasz, Na pole walki, pole chwały,/ Dywizjo nasza - naprzód marsz!/ Baczność! Komenda dzwoń! Pobudka gra! Na ramię broń!..."
Rafałowski wspominał też swoich frontowych kolegów i dowódców.

- Na postojach i w okopach odwiedzał nas generał Zygmunt Berling - dowódca I Polskiej Dywizji Piechoty i generał Karol Świerczewski - podkreślał Rafałowski. - Pamiętam jak dziś majora Franciszka Kubsza - naszego kapelana, który z nami się modlił i spowiadał nas przy drzewie, które było polowym konfesjonałem.
Żołnierska droga do Polski wiodła Rafałowskiego przez Smoleńsk, Lublin, Chełm i Puławy. Ze łzami w oczach witali polskich żołnierzy mieszkańcy wyzwolonych wsi i miast.

W grudniu 1944 r. w walkach o Warszawę porucznik Rafałowski został ranny. W szpitalu wojskowym wyjęto mu z klatki piersiowej i brzucha odłamki. Ale w okolicy kręgosłupa do ostatnich dni nosił kawałek stali.
- To taka maleńka pamiątka z wojny - żartował z uśmiechem.

Wojna zabrała mi wszystko

Kiedy z porucznikiem Rafałowskim spotykaliśmy się przy obiadowym stole, wkładał on swój wojskowy mundur. Głośno dzwoniły jego polskie i radzieckie odznaczenia: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych, Krzyż Virtuti Militari - Zasłużony na Polu Chwały, Krzyż za udział w Bitwie pod Lenino, Medal Georgija Żukowa oraz Medal "50 lat Zwycięstwa Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", nadany przez Rosyjską Federację.

- Wojna zabrała mi wszystko co najdroższe - mówił pan Bolesław i drżącym głosem wyliczał: mamę, młodość i zdrowie. - Po wyzwoleniu kraju powróciłem, jako inwalida wojenny do Łaz koło Goniądza. Ale w rodzinnym domu nie zastałem ukochanej mamy, miesiącami modlącej się o mój szczęśliwy powrót. Zginęła od bomby zrzuconej z samolotu w pobliżu naszego domu, kiedy ostatni front przechodził nad Biebrzą, w odległości trzech kilometrów od znanej Twierdzy Osowiec.
Po wojnie porucznik ożenił się i wraz z żoną Klementyną prowadził gospodarstwo rolne. Pracował też społecznie, był radnym w Goniądzu i ławnikiem Sądu w Białymstoku. Wychował trzy córki.

- Mój wielki smutek to śmierć żony, chore serce i bóle w okolicy kręgosłupa, moja radość to córki i wspaniałe wnuki - podkreślał pod koniec swojego życia. - Walczyłem z okupantem o Polskę, wolną i sprawiedliwą. Tyle razy narażałem życie... A tymczasem w naszym kraju triumfuje bezprawie i niesprawiedliwość, zanika patriotyzm i zasady moralne. Nie ma szacunku dla rolników i kombatantów, którzy walczyli na frontach wschodnich i tylko nieliczni doszli aż do Berlina...

Na ruinach powstał Wołgograd

Wśród tych, którym w 1945 roku udało się dotrzeć do Berlina byli moi wujkowie - bliźniacy Piotr i Paweł Olszewscy z Boguszewa koło Moniek. Oni również zostali siłą wcieleni do Armii Radzieckiej i walczyli w okopach Stalingradu. I między innymi dlatego, by zobaczyć te miejsca, gdzie walczyli krew członkowie mojej rodziny, postanowiłem odwiedzić miasto Wołgograd, które powstało na ruinach Stalingradu.

Miasto oglądane z okna samolotu przypomina długą, szarą wstęgę rozłożonej na zielonym tle. Szachownice tysięcy okien i wijąca się rzeka odbijają promienie słońca, a nad tym wszystkim góruje na wzgórzu jasna, wielka postać... To ponik Matki-Ojczyzny, poświęcony radzieckim żołnierzom walczącym w bitwie stalingradzkiej. Ta monumentalna rzeźba kobiety z rozwianymi włosami i uniesionym w niebo mieczem ma 85 metrów wysokości. W chwili odsłonięcia była najwyższą statuą na świecie. Wrażenie ogromu daje jeszcze to, że ustawiona jest na Kurhanie Mamaja - najwyższym wzniesieniu na terenie Stalingradu, o które w trakcie bitwy toczyły się niezwykle ciężkie walki. Jest to zarazem miejsce pochówku 34,5 tysiąca radzieckich żołnierzy poległych w obronie miasta.
Wołgograd to dzisiaj nowoczesne miasto, liczące blisko milion mieszkańców. Ciągnie się ono przez ponad 70 km wzdłuż opiewanej w pieśniach, filmach i literaturze Wołgi.

Przed czterystu laty leżące na ważnym szlaku handlowym miasto - warownię nazwano Carycynem. Po całkowitym spaleniu, ponownie został odbudowany. W 1925 r. Carycyn przemianowano na Stalingrad, a po śmierci swego patrona stał się Wołgogradem.

Szczególnego uroku nadają mu wzgórza, jary i doliny małych rzeczek, zielone aleje wzdłuż ulic i tras przelotowych, parki i bulwary z fontannami, ogrody w dzielnicach fabrycznych i zieleńce przy osiedlach mieszkaniowych, wyspy i zaciszne miejsca wypoczynku na lewym brzegu Wołgi, gdzie można udać się statkiem lub wodolotem. Dzięki kanałowi łączącemu Wołgę z Donem, Wołgograd jest portem pięciu mórz. Jest dużym ośrodkiem przemysłu, nauki, kultury i sportu. To piękne miasto uwiecznili znani pisarze i poeci, kompozytorzy, wybitni rzeźbiarze i malarze. Szczególną miłością darzą swe nieśmiertelne miasto weterani II wojny, którzy byli jego obrońcami, a później je odbudowywali.

Spacerując po Wołgogradzie spotykamy miejsca pamięci narodowej. O minionej wojnie przypominają pomniki, zbiorowe groby oraz ulice nazywane ku czci obrońców. Przez cały rok wycieczki odwiedzają Salę Chwały Żołnierskiej znajdującą się u stóp pomnika Matki-Ojczyzny. Przy zniczu z wiecznym ogniem honorową wartę pełnią młodzi żołnierze. Przez otwór przypominający wejście do podziemnego schronu wchodzą przybysze z całego świata. Składają kwiaty, słuchają smutnych, żałobnych melodii, modlą się, płaczą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna