W czwartek Jagiellonia rozegra jedno z najważniejszych spotkań w historii klubu

Jakub Laskowski
Jagiellonia zdobyła Puchar Polski w 2010 roku
Jagiellonia zdobyła Puchar Polski w 2010 roku polskapress
To nie jest tylko mecz sezonu, ale i jedno z najważniejszych spotkań od blisko dziesięciu lat. Na Stadionie Narodowym w Warszawie Jagiellonia Białystok zmierzy się dziś z Lechią Gdańsk w finale Pucharu Polski. Stawką są duże pieniądze, prestiż i awans do kwalifikacji Ligi Europy.

Po tym, jak 9 kwietnia podopieczni Ireneusza Mamrota zapewnili sobie bilet do stolicy, pokonując Miedź Legnica 2:1, wszystko w Białymstoku kręci się wokół finałowej potyczki z Lechią. Słuchając rozmów i dyskusji trudno oprzeć się wrażeniu, że marzenia i nadzieje białostockich kibiców pokładane są w tym jednym występie ich drużyny. Dla Żółto–Czerwonych będzie to solidna próba charakteru. Tym bardziej, że do meczu z gdańszczanami przystąpią po ligowej porażce z Zagłębiem Lubin (0:2). Zawodnicy deklarują jednak, że fatalna gra, jaką zaprezentowali na Dolnym Śląsku, nie ma prawa się powtórzyć. Nastroje w zespole są bojowe.

– Presja? To indywidualna sprawa każdego piłkarza. Jeśli chodzi o mnie, to jej nie czuję. W piłkę gram długo i wiele rzeczy w niej widziałem – mówi obrońca Jagiellonii Ivan Runje. – Wiemy, że wygraną w tym meczu możemy uratować sezon i sięgnąć po ważny puchar. Zagrać na Stadionie Narodowym, w obecności tylu kibiców, to wielka sprawa. Nie chcemy zawieść siebie i kibiców. Mamy do rozegrania jeden, decydujący mecz, w którym musimy pokazać się z najlepszej strony. Wierzę, że stać nas na to – dodaje.

Smak triumfu w tych rozgrywkach dobrze pamięta Rafał Grzyb.
– Zawodnicy nie potrzebują specjalnej motywacji. Każdy zdaje sobie sprawę, jak dużą rangę ma to spotkanie – uważa asystent trenera Mamrota. – Nie ma jednego sposobu na rozgrywanie takich meczów. Na pewno nie można nastawić się na otwartą grę. Trzeba być skoncentrowanym od pierwszych do ostatnich minut i unikać nakładania sobie dodatkowej presji – kontynuuje.

Białostoczanie grają nie tylko o powtórzenie sukcesu z 2010 roku i zapisanie się na trwałe w historii klubu. Walczą także o spore pieniądze. Polski Związek Piłki Nożnej zwycięzcy finału Pucharu Polski przekaże premię w wysokości trzech milionów złotych, która jest o dwa i pół raza większa niż dotychczas.

Zarówno Lechia, jak i Jagiellonia dotąd trzykrotnie dostąpiły zaszczytu gry w finale Pucharu Polski. W przypadku Biało-Zielonych to jednak odległa historia. W 1955 roku gdańszczanie przegrali z Legią Warszawa, a w 1983 roku sięgnęli po trofeum wygrywając z Piastem Gliwice. W obecnych rozgrywkach zespół z Trójmiasta ma szansę na dublet, bowiem jest w grze o puchar i mistrzostwo Polski. W sezonie zasadniczym podopiecznym Piotra Stokowca nikt nie był w stanie zagrozić. Wraz z nadejściem rundy finałowej w pościg za liderem ruszyła Legia Warszawa. Na tyle skutecznie, że po zwycięstwie w Gdańsku 3:1 w hicie ostatniej serii gier, objęła przodownictwo w tabeli. Piłkarze Lechii czują, że w wyścigu o złote medale nie są już faworytami i zrobią wszystko, by w czwartek cieszyć się z pierwszego trofeum w tym sezonie.

- My w tych rozgrywkach już jesteśmy wygranymi, przesuwamy naszą granicę oczekiwań i walczymy o jeszcze więcej - twierdzi Stokowiec w rozmowie z Polsatem Sport. - Nie chcę, żeby nam się coś udało, nie chcę by ludzie postrzegali naszą grę jako fartowną. Zasłużyliśmy na awans do finału dobrą postawą w tych rozgrywkach - dodaje.

Klasę rywala docenia Runje. – W tym sezonie Lechia pokazuje swój potencjał. Zespół jest bardzo dobrze zorganizowany w defensywie. To sprawia, że traci mało bramek. Ostatnio jednak gdańszczanie złapali zadyszkę, przegrali z Legią po meczu wielu kontrowersji, co stawia ich w ciężkiej sytuacji – zauważa Chorwat.

Początek finałowego meczu o godz. 16. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna
Dodaj ogłoszenie