W domu jak w lodówce

- To normalny szok - co się teraz dzieje na naszym rynku - powiedział Michał Pińczuk, właściciel firmy Migra zajmującej się chłodnictwem i klimatyzacją. - Cały czas mamy nowe zamówienia lub naprawiamy klimatyzatory, które ludzie kupili sobie w jakichś marketach, a teraz przy wyższej temperaturze psują się im. W trakcie roku też są zamówienia, ale najwięcej ich jest latem. Zimą i jesienią zakładają klimatyzatory tylko firmy lub osoby remontujące domy i mieszkania.
Klimatyzacja w ostatnich latach stała się zbawieniem. Wielu nie wyobraża sobie przetrwania ośmiu godzin w pracy bez tej chłodzącej cudownej maszyny.
Podziękować możemy za nią Amerykaninowi Willisowi Carriero-wi, którego rodacy nazywają "ojcem klimatyzacji". W 1902 roku zamontował on pierwszą instalację klimatyzującą pomieszczenie w pewnej nowojorskiej firmie na Brooklynie. Potem założył przedsiębiorstwo produkcji i montażu klimatyzatorów. Pierwsze z nich trafiły głównie do firm przemysłowych. Termin "klimatyzacja" został użyty po raz pierwszy w 1906 roku przez inżyniera amerykańskiego Stuarta Cramera i oznaczał systemy urządzeń, które mają za zadanie oczyszczać, wymieniać oraz kontrolować temperaturę i wilgotność powietrza. Domowe klimatyzatory upowszechniły się dopiero pod koniec ubiegłego wieku.
Na czym jednak polega działanie klimatyzacji?
- Najprościej mówiąc, klimatyzator działa jak lodówka - tłumaczy Michał Pińczuk. - W lodówce zimno jest w środku, na zewnątrz jest ciepło. A z klimatyzacją jest tak, że dzięki niej w pomieszczeniu jest chłodno, a na zewnątrz gorąco.
Tłumacząc nieco mniej obrazowo - wdmuchiwane do wnętrza powietrze z zewnątrz budynku przechodzi przez wymiennik ciepła, gdzie w zależności od potrzeb, jest albo ogrzewane, albo schładzane.