- W jakich okolicznościach powstała twoja pierwsza łomżyńska kolęda?
- Łomżyńskie kolędy nie ujrzałyby gwiazdki betlejemskiej, gdyby nie Krzysztof Kowalewski, tancerz CT Group Marka Kisiela, mistrz świata w break dance, a jednocześnie raper. Kiedy Krzysztof zaprzestał regularnych treningów tanecznych, zastanawiał się, czym jeszcze może się zająć. I ja mu zaproponowałem, by... napisał kolędę. Wzbudziło to nie lada zdziwienie, zarówno samego Krzysztofa, jak i jego raperskiego otoczenia. Jednak udało się!
- Pomysł stworzenia rapowanej kolędy wydaje się ciekawy, choć kontrowersyjny.
- Rzeczywiście. Krzysiek stawiał wtedy pierwsze kroki w rapie, ale kolęda się udała. Wówczas łomżyński producent telewizyjny Artur Filipkowski wpadł na pomysł, abym co roku pisał nową kolędę i tak stworzył cykl dwunastu kolęd. Początkowo mnie to rozbawiło. Ale potem, gdy ludzie zaczęli dopytywać, kiedy i jaka będzie nowa kolęda, zadziwiło i wciągnęło.
I tak w kolejnym roku do zaśpiewania mojej kolędy zaprosiłem Ulę Sulkowską i Franka Przybylskiego ze Studia Piosenki PopArt Bernarda Karwowskiego. Magda Sinoff, chórmistrzyni Studia Wokalnego eMDeK, nie dała mi wyboru: zorganizowała produkcję od A do Z, żądając pięknego tekstu i zapowiadając, że następną kolędę też mam z nią zrobić.
- Później było już tylko łatwiej?
- Kolejne kolędy rodziły się sprawniej. W hip-hopowej beat stworzył muzyk bluesowy Mariusz Brzostowski z The BL Blusess Band. W dziecięcej zaś sam zaproponowałem melodię, a zespół Brzostowskiego nagrał muzykę. W kolędzie „po ulicach Łomży”, tonącej w deszczu i mroku, kunszt pokazali młodzi łomżyńscy artyści Piotr Kaja i Michał Sawicki. Z roku na rok rosło zaufanie do mnie, jako tekściarza i jako sprawnego organizatora i wymagającego producenta. To przekładało się na dofinansowanie Urzędu Miejskiego i sponsorów.
- Piąta łomżyńska kolęda, która tylko co powstała, zaskoczy?
- To pytanie, które najczęściej mi zadają, zresztą nie tylko dziennikarze. W jakim będzie stylu i o czym? Forma muzyczna tegorocznej kolędy jest synkretyczna, gdzie kompozytor, aranżer i wybitny pianista rodem z Łomży - Paweł Lipski - dokonał cudu: przełożył moje idee literackie i zamysł autora melodii, Tomasza Traczyka (ze wsi Nagoszewo koło Ostrowi Mazowieckiej, który aktualnie mieszka w Anglii) na wyraziste brzmienie zespołu rockowego z wiodącą partią fortepianu i gitary Przemysława Kamińskiego. Ale my z Tomkiem Traczykiem, niezależnie od siebie czuliśmy dynamizujące brzmienie skrzypiec. Kiedy po jednym dniu pracy Paweł Lipski zaproponował nam łagodną, „świętą” i wzruszającą kompozycję na skrzypce, flety i wiolonczelę Ewy Barczyk z łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej, byliśmy wniebowzięci.
- A tekst tegorocznej kolędy opowiada o...
- O tym, jakie jest przesłanie chrześcijaństwa. O tym, że boski plan zbawienia może udać się z pomocą człowieka. Kolęda dotknie problemu suszy klimatycznej w Polsce, ale też i w Łomży, bo przecież Narew przechodziliśmy latem w bród. Tematem jest wędrówka ludów do bezpiecznego miejsca w Europie, którego wielu mieszkańcom Azji i Afryki - przez toczące się na świecie konflikty - brak.
- W kolędzie 2015 więcej jest o Łomży czy problemach całego świata?
- Proporcjonalnie. Kolęda ta przeprowadza nas od pierwszej gwiazdki nad Narwią, przez granice kontynentów, do krainy „płaczu, śmiechu i wzruszenia (...) narodzin wniebowstąpienia”. Dzieci i nastolatki umocnią nas w wierze i nadziei, że „miłość rodzi się wśród nas. Każdy ma Betlejem w drodze do Emaus”. Jan Paweł II mówił, że „każdy ma swoje Westerplatte”. Walka nierówna, skazana na porażkę, okupiona męczeńską krwią i śmiercią, wiedzie do zbawienia. Obrona wartości w obronie człowieczeństwa.
- Kolęda emanuje bogactwem talentów. Zaprosiłeś znanych muzyków.
- Owszem. Za perkusją zasiadł Adam Mordasiewicz, który ma za sobą ćwierć wieku z pałkami. On mi powiedział, że doświadczenia pracy w studio z takim bandem nie kupi się za żadną cenę. Lipski bezpiecznie prowadzi przez największe rafy od pierwszej do ostatniej nuty. Nic dziwnego, że umiał to dostrzec nasz kolejny talent Mateusz Kurkowski, klarnecista i saksofonista, który z lekkością wpisał się w projekt, zmysłem improwizacji i warsztatem. Gdy chwaliłem Pawła Lipskiego, że okiełznał muzycznych kolędników i przyniósł mi spokój, że jesteśmy w złotych rękach wirtuoza, nazwałem go „Twórcą piękna w przestrzeni duchowej”. Odpowiadał: „Te słowa to duża przesada. Miło mi, że zaufałeś mojemu wyczuciu i zechciałeś poprowadzić muzycznie łomżyńską kolędę według mojej wizji”. Taką skromność i pokorę mają najwybitniejsi.
- Kolęda o Łomży przetrwa lata czy wieki?
- Są utwory, które nie miały szczęścia w swoich czasach, a docenili je potomni. Na razie wiemy tyle, że w Boże Narodzenie A.D. 2015 utwór jest żywy, bo swoją premierę miał w minioną niedzielę, 20 grudnia, na Łomżyńskiej Wieczerzy Wigilijnej na Starym Rynku. A co będzie dalej, zobaczymy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?