Rodzice w Białymstoku starają się o miejsce w żłobku, gdy tylko pociecha pojawi się na świecie.
- Zapisują się najpóźniej miesiąc po urodzeniu, a często dosłownie na drugi dzień - mówi Regina Popko, dyrektorka Miejskiego Żłobka nr 3. - W tym roku mam już zgłoszonych 15 dzieci. Takie mają największe szanse na dostanie się, bo przy tworzeniu grupy będą brane pod uwagę w pierwszej kolejności.
Do większości białostockich żłobków są ogromne kolejki - na listach oczekujących w każdej placówce jest około 200 chętnych. Rekordzistą jest Żłobek nr 4, gdzie jest ich ponad 260. Miasto twierdzi, że nabór trwa cały czas, ale rzeczywistość jest inna.
- W trakcie roku właściwie rotacji nie ma, dzieci się nie wypisują - mówi Ewa Łupińska, dyrektorka żłobka nr 6.
Największe szanse na dostanie się są wiosną. Magistrat planuje najbliższy nabór na koniec kwietnia lub początek maja. Jest to uzależnione od zakończenia rekrutacji do przedszkoli.
- Bo do tego czasu nie wiemy ile naszych dzieci odejdzie do przedszkola i ile miejsc nam się zwolni - mówi Ewa Łupińska.
Żłobki miejskie planują przyjąć we wrześniu łącznie około 450 dzieci, po około 65 w każdym. Miasto twierdzi, że na razie nie ma możliwości zwiększenia bazy lokalowej w żłobkach.
- Ale szukamy nowych możliwości - zapewnia Edyta Mozyrska, wicedyrektorka departamentu spraw społecznych, któremu podlegają żłobki.
Te możliwości to budynki opuszczane w tym roku przez różne jednostki MOPR. Wyprowadza się on do nowej siedziby.
- Ale ponieważ będą potrzebne remonty i dostosowanie ich, miejsc dla najmłodszych może przybyć najwcześniej w przyszłym roku - zapowiada Mozyrska. Ma ich być około 100, może nawet 200.
(AB)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?