Początek maja tego roku. Policjanci z Łomży widzą opla jadącego ulicą "pod prąd". Zatrzymany kierowca zachowuje się podejrzanie. Okazuje się, że 23-letni Łotysz nie ma prawa jazdy, a skontrolowany samochód... został w nocy skradziony.
Co roku w woj. podlaskim ginie ponad sto pojazdów. Z policyjnych danych wynika, że najczęściej łupem złodziei padają samochody następujących marek: Volkswagen (Passat, Sharan, Golf), Audi (A4, A6), Toyota (Auris, Corolla, Yaris). W 2013 r. najwięcej skradziono Hond - Accord, Civic, CRV.
- To najbardziej chodliwe samochody kradzione często na zamówienie. Robią to grupy przestępcze ukraińskie i litewskie. Co tydzień na granicy zatrzymywanych jest po pięć-sześć Hond CRV - mówi białostocki prywatny detektyw, zajmujący się odzyskiwaniem kradzionych pojazdów dla towarzystw ubezpieczeniowych, banków i osób prywatnych z Europy, ale także USA i Kanady.
Twierdzi, że luksusowe auta trafiają do krajów byłej WNP tzn. Rosji, Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Litwy, Łotwy, Estonii.
Natomiast starsze modele (np. Ford Galaxy, Seat Alhambra) są kradzione głównie przez Litwinów. Służą im później do przemytu papierosów z Kaliningradu. To pojemne auta, które nie rzucają się w oczy.
Tutaj nie opłaca się kraść
Podlaskie jest jednak regioniem, gdzie odnotowano najmniej kradzieży aut w kraju. W porównaniu do woj. warmińsko-mazurskiego to nawet 2,5-krotnie mniej. W Podlaskiem najwięcej samochodów ginie w Białymstoku (zwłaszcza na os. Dziesięciny, TBS i Białostoczek), Suwałkach, Łomży i Augustowie. Wsumie w ub.r. w Podlaskiem skradziono 104 auta, a na Mazurach - 275. W tym samym czasie tylko w samej Warszawie kradzieży było 2,7 tys. Ale te dysproporcje wynikają nie tylko z różnic pod względem gęstości zaludnienia.
- Podlaskie to region niezbyt zamożny, nie ma tu więc wielu luksusowych aut. Za średniej klasy samochód złodziej dostanie 1-1,5 tys. euro, a za BMW X5, Mercedesa ML - 5-6 tys. euro. Dlatego ci, którzy mieli doświadczenie, "pracują" na Zachodzie, za inne pieniądze. Siedzą w Holandii, Londynie - wyjaśnia detektyw. - Niewielu zostało w regionie "drukarzy" i "kowali".
Ci pierwsi fałszują dokumenty danego pojazdu, żeby go zalegalizować, drudzy - przebijają numery nadwozia.
Białystok to "sypialnia" dla złodziei ze Wschodu
W ub.r. liczba kradzieży w porównaniu z 2012 r. spadła w Podlaskiem o 20 proc. Na Mazurach - o 27 proc.
- Na początku ubiegłej dekady kradziono dużo aut. Jakiś czas temu udało się nam rozbić kilka zorganizowanych grup przestępczych, zajmujących się tego rodzaju działalnością - tłumaczy optymistyczne statystyki podinsp. Andrzej Baranowski z KWPw Białymstoku.
- Ze względu na bliskość granicy, Białystok jest "sypialnią" dla grup ze Wschodu. Kradną w Warszawie, Krakowie lub w Niemczech, Francji, Holandii, a tu odpoczywają - mówi szef agencji detektywistycznej, a zarazem były policjant. Szacuje, że w Podlaskiem udaje się ustalić do 10 proc. sprawców kradzieży aut.
Śledczy chwalą się za to innymi sukcesami.
- W naszym regionie zatrzymywane są pojazdy podczas prób przerzucania ich za wschodnią granicę lub na Litwę - mówi Baranowski.
Najczęściej giną auta zaparkowane na ciemnych osiedlowych uliczkach, niestrzeżonych parkingach, obrzeżach miast.
- Nie ma 100-procentowo pewnego zabezpieczenia mienia. W pierwszej kolejności należy kierować się zdrowym rozsądkiem przy doborze zabezpieczeń mechanicznych i elektronicznych oraz eliminacją przysłowiowych "okazji dla złodzieja" - radzi st. asp. Justyna Aćman z KWP w Białymstoku.
I tylko te policyjne rady nam zostają, bo pewności, że mundurowi odzyskają skradziony samochód, nie ma żadnej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
