Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W pożarze stracili majątek całego życia (zdjęcia)

Paweł Tomkiewicz
Tylko tyle pozostało z naszego domu. Wszystko doszczędnie spłonęło - opowiada zmartwiony Mirosław Wesołowski
Tylko tyle pozostało z naszego domu. Wszystko doszczędnie spłonęło - opowiada zmartwiony Mirosław Wesołowski
Tragedia i tyle - mówi Mirosław Wesołowski, któremu w nocy z czwartku na piątek spłonął dom. W takiej samej sytuacji jest rodzina Olejniczaków. Obie sześcioosobowe rodziny po pożarze domu w Traczach koło Ełku straciły dach nad głową. Na szczęście nikt nie ucierpiał w pożarze.
Dwie rodziny stracily dach nad glową

Pożar pod Ełkiem

Kładliśmy się już spać...

Pożar wybuchł w czwartek wieczorem, około godziny 20.30. Po kilkunastu minutach płonął cały budynek.

- Żona poszła na piętro i poczuła dym. Kiedy mnie zawołała, na dole koło licznika zaczynało już się palić. Od razu wziąłem wiadro i zacząłem gasić. Ale posypały się tylko iskry - opowiada załamany Mirosław Wesołowski. - Całe szczęście, że nie pozasypialiśmy jeszcze. Aż strach myśleć co mogłoby się stać.

Z płonącego budynku nie udało się nic uratować. Spaliły się nowe meble, ubrania, zakupy na święta. To co ocalało przed płomieniami, zniszczyła woda.

- Dzieci miały juz iść spać. Zdążyliśmy je tylko zabrać i wybiegliśmy, tak jak staliśmy. Szybko odstawiłem jeszcze samochód, bo już nie dużo brakowało, żeby też się zapalił. Tak to przynajmniej mamy czym jeździć - dodaje Mirosław Wesołowski. - Dzieci od razu przygarnęli sąsiedzi. Stamtąd jedynie widziały, jak płonie ich dom.

- Próbowaliśmy sami gasić, ale nie mieliśmy żadnych szans - dodaje Dariusz Banach, sąsiad pana Mirosława.

Straż przyjechała bardzo szybko. Dzięki temu nie spaliły się żadne inne budynki.

Pożar, przez ponad sześć godzin, gasiło osiem zastępów Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej.

Zaczną od początku
Pomoc dla rodzin państwa Wesołowskich i Olejniczaków została zorganizowana bardzo szybko. Jeszcze w czasie pożaru wójt powołał specjalny Zespół Kryzysowy. Państwo Olejniczakowie zatrzymali się u rodziny w sąsiedniej wsi. Natomiast rodzina Wesołowskich czwartkową noc spędziła w bursie szkolnej w Ełku.

- Trafiliśmy tam bez niczego. Ale po chwili uczniowie z bursy przynieśli nam reklamówki z ubraniami. Było to naprawdę bardzo miłe - opowiada pan Marian.

Pogorzelcy otrzymali też już pierwszą pomoc od gminy.

- Podpisałem z prezydentem Andrukiewiczem umowę na roczną dzierżawę od miasta dwóch mieszkań. Strażacy państwu Wesołowskim i Olejniczakom przez sobotę i niedzielę pomogą wprowadzić się do nich. Obu rodzinom wypłaciliśmy też po 5 tysięcy złotych zapomogi, na takie podstawowe zakupy - mówi Atonii Polkowski, wójt gminy Ełk.

Reakcja ełczan była natychmiastowa. Do urzędu gminy zgłaszali się mieszkańcy, którzy przekazywali meble, sprzęt AGD i ubrania.

- Wiemy już, że do obu rodzin trafią między innymi lodówki, pralki, meble i łóżka. Postaramy się, aby te najbliższe święta spędzili w dobrych warunkach - dodaje wójt Polkowski.

Część dzieci z poszkodowanych rodzin rozpoczęła już naukę. Dlatego w szkole podstawowej w Nowej Wsi Ełckiej zbierane będą książki, zeszyty i przybory szkolne.

Państwo Olejniczakowie planują odbudować swój dom. Będzie to jednak bardzo trudne. Budynek nie był ubezpieczony.

Wstępne straty oszacowano na około 250 tysięcy złotych. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Sprawę wyjaśnia ełcka policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna