Czy Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, będzie sojusznikiem rządu w realizacji Krajowego Planu Odbudowy oraz inwestowaniu środków z nowego budżetu UE? Czy może wrogiem, konkurentem, albo - ignorowanym przez rząd nikim? - bo takie wersje rozpowszechniają politycy różnych opcji?
Fundusze unijne pomogą wzmocnić polską gospodarkę oraz umożliwią szybsze wyjście z kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa. Pieniądze zostaną zainwestowane w rozwój, infrastrukturę, cyfryzację, środowisko, edukację, rolnictwo, zdrowie oraz tworzenie nowych miejsc pracy. To wielka szansa rozwojowa dla całego kraju, dlatego liczymy na zdrowy rozsądek i pomoc przy inwestowaniu tych środków. W Krakowie powstaje mnóstwo inwestycji dofinansowanych z Funduszy Europejskich.
To może dać je samorządowi i niech on w pełni decyduje o ich wykorzystaniu?
Krajowy Plan Odbudowy to nie są środki, które dzielimy w taki sam sposób jak politykę spójności. Warunkiem uruchomienia inwestycji jest realizacja reform, za które odpowiada rząd, stąd postulat, żeby środki na inwestycje z KPO były dzielone przez samorządy nie mógł zostać zrealizowany i nie wynikało to ze złej woli rządu. Wszystkie inwestycje z KPO będą służyć ludziom i w tym sensie powinniśmy - i tak już jest - myśleć o realizacji KPO ponad podziałami partyjnymi czy towarzyskimi.
No to podkręćmy temat i przywołajmy nazwiska innych prezydentów: Rafała Trzaskowskiego, Aleksandry Dulkiewicz, Hanny Zdanowskiej, Jacka Sutryka… Czy my, Polki i Polacy, potrafimy wznieść się ponad logikę wojny partyjnej w kwestii fundamentalnej, jaką jest wykorzystanie tych olbrzymich środków z UE? Czy PiS potrafi?
Cały czas zachęcamy, żeby patrzeć na KPO w zgodzie z własnym sumieniem, dlatego też ratyfikacja zasobów własnych UE przebiegała wbrew podziałom na opozycję i rząd. Przy realizacji też będzie tak, że samorządowcy będą zainteresowani inwestycjami dla swoich mieszkańców - niezależnie od legitymacji partyjnej lub jej braku. Pieniądze z KPO to również fundusze na rozwój polskich regionów i małych ojczyzn, dlatego kluczowa jest współpraca na wszystkich szczeblach. Jak dotąd wydatkowanie środków unijnych przez Polskę może być traktowane jako wzór w Europie, dlatego wierzę, że wykorzystaniem pieniędzy z Funduszu Odbudowy będzie podobnie. Polacy to naród, który jak nikt inny potrafi zjednoczyć się w najważniejszych momentach. Stać nas na to, aby podać sobie ręce i działać razem dla wspólnego dobra. Musimy współpracować ponad wszelkimi podziałami.
To tylko chwyt retoryczny, czy też Pan naprawdę w to wierzy?
Często spotykam się z samorządowcami i te rozmowy prowadzone nie przed kamerami są dobre, merytoryczne. Przed złożeniem KPO do Komisji Europejskiej rozmawiałem też o potrzebach Warszawy i warszawiaków z prezydentem Rafałem Trzaskowskim. Naprawdę jesteśmy rządem otwartym na dialog i zapraszającym do realizacji dobrych dla Polski projektów wszystkich.
Jednak w poprzednich kampaniach wyborczych część polityków i kandydatów Zjednoczonej Prawicy mówiło wprost lub przynajmniej sugerowało, że jeśli mieszkańcy wybiorą „właściwego kandydata” (czyli człowieka Zjednoczonej Prawicy), to mają większe szanse na uzyskanie pieniędzy z centrali i środków unijnych. Opozycja przekonuje opinię publiczną, że traktujecie KPO jak „fundusz wyborczy PiS”, że środki z KPO dostaną tylko samorządy zarządzane przez ludzi PiS - i sojuszniczą w tym aspekcie lewicę?
Funduszu Odbudowy ma pomóc Polsce wrócić na właściwe tory rozwoju po pandemii koronawirusa. Nie ma tu miejsca na przydzielanie funduszy według klucza politycznego. Przy podziale funduszy unijnych liczą się wyłącznie względy merytoryczne czy potrzeby rozwojowe a nie decyzje polityczne. Wydatkowanie środków europejskich wiąże się z bardzo duża transparentnością i przejrzystością.
Z czego się będą składać gremia decydujące o podziale i przeznaczeniu środków oraz monitorujące ich wykorzystanie? Czy będzie tam reprezentacja samorządów oraz organizacji biznesu - niezależnie od afiliacji i sympatii partyjnych?
W drodze konsultacji społecznych oraz wysłuchań publicznych, a także licznych rozmów z wieloma środowiskami, zaproponowaliśmy bardzo szerokie podejście do składu monitorującego KPO, uwzględniliśmy zarówno samorządy, trzeci sektor jak i związki zawodowe.
Związek Miast Polskich zwraca uwagę, że samorządy przez ostatnich 30 latach najefektywniej wykorzystywały środki publiczne, w tym unijne, a teraz instytucją pośredniczącą w udzielaniu dotacji na lokalne projekty, np. budowę przedszkoli, placów zabaw, domów seniora, ma być wojewoda, czyli urzędnik podległy rządowi. Dlaczego?
Powiązanie środków z Funduszu Odbudowy z realizacją reform oraz krótki okres inwestowania środków, nie pozwala na zbyt mocno rozbudowany system wdrażania. W tych okolicznościach trzeba rozwiązać potencjalny udział samorządu w dystrybucji środków.
Czy fakt, że politycy Koalicji Obywatelskiej wstrzymali się w głosowaniu nad KPO ma jakieś znaczenie? Odbiera im moralne prawo do współdecydowania o tych środkach?
Fundusze Europejskie nie służą Prawu i Sprawiedliwości, służą rozwojowi kraju, zgodnie z jego potrzebami. Naprawdę nie ma tu miejsca na spory polityczne. Każdego dnia i praktycznie w każdym zakątku Polski możemy przekonać się, jak dużo przez ostatnie lata udało się zrobić dzięki dofinansowaniu z Funduszy Europejskich i wsparciu środków z budżetu państwa. Nadal te fundusze będą płynąć do każdego zakątka Polski bez względu na barwy polityczne.
Prywatny biznes wyraża obawę, że w ramach KPO strumień pieniędzy zasili przede wszystkim spółki publiczne. Sugerują to jasno zapisy KPO. Dlaczego? Na jakich warunkach firmy prywatne mogą sięgnąć po te pieniądze?
Zgodnie z wytycznymi KE, struktura KPO składa się z między innymi z reform, które mają pomóc w odbudowie i tworzeniu odporności społeczno-gospodarczej Polski oraz proponowanych do realizacji inwestycji w obszarze danej reformy. Mając na uwadze konieczność przeprowadzenia reform w poszczególnych obszarach, wiele działań będzie realizowanych przez podmioty publiczne, w tym jednostki samorządu terytorialnego. Jednak znaczną część środków skierowaliśmy bezpośrednio do przedsiębiorstw, zarówno dużych podmiotów, jak i firm z sektora MŚP. Do sektora prywatnego trafi ponad 30 proc. wszystkich środków z KPO.
A czy Zbigniew Ziobro i jego ludzie będą sojusznikami takich jak Pan w realizacji KPO i inwestowaniu pieniędzy z nowej perspektywy unijnej? Co Pan odpowie kolegom z Solidarnej Polski, głoszącym tezę, iż sięgając po pieniądze z unijnego funduszu odbudowy i nowego wieloletniego budżetu Unii „sprzedajemy niepodległość”?
Stanowisko Solidarnej Polski było od początku znane. Nie we wszystkich sprawach musimy mieć podobne zdanie, natomiast szanujemy ludzi, którzy mają jasne poglądy. Jesteśmy po rozmowach koalicyjnych i ta sprawa na pewno nas nie poróżni.
A co Pan odpowie kolegom z Solidarnej Polski oraz części opozycji, zwłaszcza Konfederacji, przekonującym Polki i Polaków, że te pieniądze nie są nam wcale potrzebne, bo świetnie poradzilibyśmy sobie bez nich?
Tempo zmian w polskiej infrastrukturze i gospodarce jest tak szybkie, że można mówić o skoku cywilizacyjnym. Swój udział miały w nim pieniądze ze wspólnego, europejskiego budżetu. Od lat finansujemy z nich inwestycje, zmieniające nie tylko polski krajobraz, ale i gospodarkę. Rozbudowuje się sieć dróg czy kolej. Inwestujemy w bezpieczeństwo i dostęp do szerokopasmowego Internetu. Zmiany widać wszędzie. Dzieci chodzą do coraz lepiej wyposażonych szkół i przedszkoli. Korzystają też polscy przedsiębiorcy. Tworzą innowacyjne produkty, mogące stawać w szranki z ofertą światowych firm. Pięknieją polskie miasta, nowego blasku nabierają obiekty kultury.
I nie dalibyśmy tego zrobić bez pieniędzy unijnych?
Przemiana - na taką skalę i w tak szybkim tempie - nie byłaby możliwa bez pieniędzy z budżetu UE. Odpowiednio rozplanowane i efektywnie wykorzystane stały się impulsem do rozwoju. Na inwestycje współfinansowane z funduszy europejskich przeznaczymy też miliardy z funduszy krajowych - budżetu państwa czy budżetu samorządów. Obecnie trudno podać konkretną kwotę, ale w perspektywie 2014-2020 do każdej złotówki z UE dokładamy ponad 60 groszy pieniędzy krajowych. W perspektywie 2021-2027 może być podobnie.
W kontekście owych środków na porządku dziennym są porównania do Planu Marshalla. Czy mają sens?
770 mld zł na nową perspektywę to kamień milowy w rozwoju kraju. To środki, które można porównać do powojennego Planu Marshalla z 1948 r. Tym razem musimy zrobić wszystko, aby Polska, jako pełnoprawny członek wspólnoty europejskiej, mogła z nich skorzystać.
Dlaczego na billboardach mówiących o 770 mld zł dla Polski nie ma informacji o tym, że są to środki z Unii, ani żadnego unijnego znaczka? Czy to, Pana zdaniem, błąd? Przeoczenie?
Wynegocjowane przez premiera Mateusza Morawieckiego na Radzie Europejskiej w Brukseli środki są Funduszami Europejskimi. Jest to chyba oczywiste dla wszystkich.
Inwestycje w ramach KPO muszą być zamknięte do sierpnia 2026 r., czyli w niebywale krótkim czasie. Czy jesteśmy operacyjnie, technicznie, personalnie przygotowani do ich efektywnego wykorzystania? Co musimy zrobić, by przeznaczyć je nie tyle na usunięcie skutków pandemii, co na rzeczy, które wprowadzą Polskę na wyższy poziom rozwoju i będą owocować w kolejnych pokoleniach?
Polska inwestuje Fundusze Europejskie od bardzo wielu lat. Zaczęliśmy to robić jeszcze przed wejściem do Unii, czyli przed 2004 rokiem, korzystając z programów przedakcesyjnych. Od lat jesteśmy liderem wykorzystania funduszy i zawsze staraliśmy się o to, żeby dobrze inwestować środki i nie zmarnować żadnego euro. Instytucje unijne, w tym kontrolne, od dawna potwierdzały skuteczność inwestowania środków przez Polskę. KPO ma krótszy termin realizacji niż nowa perspektywa finansowa UE, ale jestem przekonany, że mamy dobry plan i efektywnie go zrealizujemy.
Proszę w prostych słowach wyjaśnić przeciętnemu Polakowi, po co są nam właściwie te olbrzymie pieniądze - równe półtorarocznym wpływom budżetu państwa w najlepszych latach - i na co przede wszystkim zamierzamy je przeznaczyć?
Nadal dochód w Polsce w przeliczeniu na mieszkańca jest niższy niż średnia UE, dlatego potrzebujemy odrobić czas, kiedy Polska nie mogła rozwijać się po wojnie tak szybko jak reszta Europy. Rozwijamy się szybciej niż reszta Europy, ale do odrobienia mamy naprawdę wiele lat. Dofinansowane z Funduszy Europejskich inwestycje przybliżają nas do tego, żeby poziom życia w Polsce zbliżył się do europejskiego.
Dotychczas motorem rozwoju Polski były przede wszystkim metropolie. Np. w Małopolsce widać było silną dominację Krakowa, wręcz ucieczkę, i to pod każdym względem. Porównajmy zresztą marcową średnią pensję: w Krakowie ponad 7,7 tys. złotych, a poza nim niespełna 5,5 tys., zaś w tzw. Małopolsce powiatowej - poniżej 4 tys. zł. Ta przepaść dotyczy także infrastruktury, rynku pracy, dostępu do przedszkoli czy opieki medycznej, publicznej komunikacji… Na Mazowszu jest podobnie. W Unii od lat mówi się o bardziej zrównoważonym, co jest bliskie wizji PiS. Czy owe nowe unijne środki pomogą realizować politykę wyrównywania szans i zasypywania przepaści, o których wspomniałem?
Środki rozwojowe w Polsce są dzielone zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. To czasami budzi zastrzeżenia dużych miast, które ostatnio domagały się takiego samego udziału w KPO jak średnie miasta tracące funkcje społeczno-gospodarcze. A przecież owe średnie miasta są w znacznie gorszej sytuacji rozwojowej. Fundusze Europejskie i coraz większy strumień środków krajowych przeznaczamy na wsparcie samorządów, bo one są najbliżej mieszkańców i rozwiązują problemy mieszkańców. Taką politykę będziemy prowadzić nadal w tej i - mam nadzieję - kolejnych kadencjach, jeśli Polacy powierzą nam mandat rządzenia.
Czy spodziewa się Pan jakichś problemów w sięganiu przez Polskę po środki, o których tu mówimy? Czy w Pana opinii unijne organy będą próbowały ciąć te środki argumentując to „faktem łamania praworządności” itp.?
Nie. Polska jest państwem praworządnym. Używanie argumentów politycznych przeciwko Polsce pomija fakty. Wśród obowiązujących w Europie zróżnicowanych rozwiązań w wymiarze sprawiedliwości znajdziemy także takie, w których politycy mają znacznie większe niż w Polsce wpływy w tych sprawach.