Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waleczni do końca

Piotr Biziuk
"Atlasu podziemia niepodległościowego w Polsce 1944-1956” to pionierska publikacja przygotowana przez historyków z IPN
"Atlasu podziemia niepodległościowego w Polsce 1944-1956” to pionierska publikacja przygotowana przez historyków z IPN
Rozmowa z Piotrem Łapińskim, historykiem z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Dlaczego IPN zdecydował się na opublikowanie "Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956"?
- To pierwsza taka publikacja w Polsce po wojnie, prezentująca dotychczasowy stan badań zjawiska, jakim było polskie podziemie niepodległościowe po roku 1944. Przede wszystkim chcieliśmy pokazać młodym ludziom, uczniom i studentom, bo przede wszystkim do nich "Atlas..." jest adresowany, ważny fragment najnowszej historii Polski. Zależało nam również na upamiętnieniu działalności uczestników tamtych zdarzeń. Publikacja jest także pomocna dla pracowników instytutu, bo do tej pory z reguły zajmowali się oni pewnym regionem, na którego terenie pracowali. Teraz mają pełne kompendium wiedzy dotyczące całej Polski. "Atlas…" to również swoista odpowiedź na zarzuty propagandy PRL-u, która kreowała podziemie niepodległościowe na zjawisko marginalne, nieposiadające szerszego zaplecza społecznego i łatwo zlikwidowane przez władzę ludową. Według komunistów, podziemie skończyło się w Polsce wraz z amnestią, w 1947 roku, a to, co pozostało, było bandami terrorystyczno-rabunkowymi.

Jaka była specyfika Białostocczyzny, jeśli chodzi o podziemie niepodległościowe? Przedwojenne województwo zostało podzielone granicą państwową...
- Nowa granica, będąca dosyć wiernym odtworzeniem linii Curzona nie sprawiła, że podziemie na tzw. ziemiach utraconych przestało istnieć. Konspiracja grodzieńska czy wołkowyska wciąż sprawnie funkcjonowała, a jej ostatni członkowie toczyli walkę do połowy lat 50-tych. W województwie białostockim obserwujemy ciągłość organizacji. Po 1944 roku wciąż działają tu te same struktury, co podczas okupacji niemieckiej. Obserwujemy dwa nurty konspiracyjne: poakowski oraz narodowy. W przypadku tego drugiego doszło do konsolidacji struktur w postaci Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Tymczasem okręg AK Białystok został przekształcony w Armię Krajową Obywatelską, strukturę samodzielną, która w czerwcu 1945 roku podporządkowała się Delegaturze Sił Zbrojnych, a we wrześniu 1945 zasiliła szeregi Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Mimo że nazwy są zupełnie nowe, to tak naprawdę byli to ci sami ludzie działający w zmodyfikowanych strukturach. Ewenementem w skali krajowej był fakt, że na Białostocczyźnie podczas amnestii z 1947 roku ujawniło się 95 proc. struktur WiN-u. Polityka komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, czyli po prostu terror, sprawiła jednak, że wielu z tych, którzy się ujawnili, chwytało później za broń i wracało do lasu, aby tam doczekać rychłego, jak wówczas się spodziewano, wybuchu III wojny światowej. Do wojny rzeczywiście doszło, ale nie u nas, a w Korei.

Gdy patrzy się na mapy województwa białostockiego, można wyróżnić rejony, gdzie dochodziło do licznych starć z siłami komunistycznymi...
- Największe natężenie walk odnotowujemy w powiecie łomżyńskim, wysokomazowieckim i zachodniej części powiatu bielskiego. Co ciekawe, partyzantka wcale nie trzymała się lasów, jedyne wyjątki w tej materii stanowią Puszcza Augustowska i Knyszyńska. Powiaty łomżyński i wysokomazowiecki stanowiły matecznik podziemia narodowego. Z kolei w powiatach grajewskim i łomżyńskim WiN-owi udało się stworzyć wzorcowy układ organizacji społeczno-politycznej. Przypomnijmy, że dla WiN-u liczyła się przede wszystkim propaganda i wywiad, a nie walka zbrojna.

Jakie były najbardziej spektakularne akcje podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie?
- Zdecydowanie było to opanowanie Grajewa w nocy z 8 na 9 maja 1945 roku i rozbicie tam Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Komendy Powiatowej MO oraz uwolnienie ponad 100 więźniów. W akcji tej brały udział oddziały AKO dowodzone przez majora Jana Tabortowskiego "Bruzdę". Działalność podziemia niepodległościowego to jednak nie tylko spektakularne akcje, ale też mniejsze, jak choćby rozbijanie posterunków Milicji Obywatelskiej. Niektóre placówki - jak w Stawiskach, Śniadowie, Radziłowie, Jedwabnem, Siemiatyczach, Ciechanowcu, Narewce, czy Boćkach - atakowano po 5-6 razy. W samym tylko roku 1945 odnotowano blisko 200 takich akcji.

Kim byli ludzie, którzy walczyli z komunistami? Jakie były motywy ich działań?
- Przede wszystkim byli to członkowie podziemia niepodległościowego, którzy działali już w organizacjach konspiracyjnych za okupacji niemieckiej, w latach 1941-44. W wielu też przypadkach, szczególnie jeśli chodzi o kadrę dowódczą, byli to ludzie działający w podziemiu od czasów pierwszej okupacji sowieckiej, a więc już w latach 1939-41. Nie zapominajmy, że we wrześniu 1939 roku Polska została zaatakowana przez III Rzeszę i Związek Sowiecki. Dopiero później, w lipcu 1941 roku, na podstawie zawartych umów międzynarodowych, Polska teoretycznie stała się aliantem ZSRR, gdyż tak naprawdę Sowieci byli, jak to wówczas trafnie określano, sojusznikiem naszych sojuszników. Praktyka na naszym terenie była taka, że tworzone na Białostocczyźnie sowieckie organizacje podziemne upatrywały wroga nie tylko w Niemcach, ale także w polskiej konspiracji niepodległościowej.

Czy - kolokwialnie rzecz ujmując - o Polakach walczących w konspiracji można mówić jako o armii straceńców?
- Proszę pamiętać, że my wiemy jak potoczyły się wypadki. Mieszkańcy tego regionu mieli w pamięci okupację sowiecką, która trwała niecałe dwa lata. Co było później? Przyszedł nowy okupant i był tu przez ponad trzy lata. Ludzie mieli poczucie tymczasowości. Nawet nazwa rządu stworzonego przez komunistów - Tymczasowy Rząd RP - dawała ludziom nadzieję, że sytuacja się wkrótce zmieni. Dopiero wiosną 1947 roku konspiracja znalazła się w dramatycznym położeniu. Po trzech latach drugiej okupacji komunistycznej nie zanosiło się na jakiekolwiek zmiany, a jeżeli już, to na gorsze. Obserwować można wyczerpanie, rozgoryczenie, rezygnację i świadomość braku perspektyw wśród działaczy podziemia. Dlatego między innymi, po ogłoszeniu amnestii, ujawniło się 95 proc. WiN-u i ponad 50 proc. NZW. W dziejach podziemia była to data przełomowa. Wprawdzie wiosną 1948 roku zaczęło się zjawisko tzw. powrotu do lasów, jednak w latach 1950-54 grupy te, jak również pozostałości NZW, systematycznie rozbijano. Ostatni "leśny" - podporucznik Stanisław Marchewka, ps. "Ryba" - zginął w marcu 1957 roku.

Z jakich materiałów korzystaliście państwo podczas tworzenia książki?
- Były to przede wszystkim materiały archiwalne i literatura przedmiotu. W tym drugim przypadku chodziło nam o publikacje wydane po 1989 roku, bowiem ustalenia historiografii komunistycznej były przekłamane. Natomiast jeśli chodzi o archiwalia, bazowaliśmy zarówno na dokumentach organizacji konspiracyjnych, jak i wytworzonych przez bezpiekę, przede wszystkim na tzw. charakterystykach opracowanych przez pion "C" Służby Bezpieczeństwa. "Atlas…" to przede wszystkim mapy, na których zaprezentowano teren działania oddziałów partyzanckich oraz ich aktywność. Publikacja została wzbogacona o materiał ilustracyjny, którym w większości są zdjęcia prezentujące wspomniane oddziały partyzanckie, oraz pieczęcie, ryngrafy czy sygnety. Omówiono też działalność organizacji młodzieżowych. Chcieliśmy pokazać fotografie niepublikowane i udało nam się to. "Atlas…" zawiera też krótkie charakterystyki najważniejszych organizacji podziemia.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna