Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałęsa: Wiedziałem, że chcą nas zgnieść i oszukać

mwmedia
mwmedia
Rozmowa z Lechem Wałęsą, byłym prezydentem RP, przywódcą Solidarności w rocznicę obrad Okrągłęgo Stołu.

Czy komunizm w Polsce runąłby bez Okrągłego Stołu?

- Można byłoby czekać jeszcze parę lat na krwawą rewolucję, to byłby jakiś wynik. Co by było, gdyby... W tamtym czasie podjęliśmy decyzję o Okrągłym Stole i na tej bazie posunęliśmy sprawy w sposób jaki dziś widać.

Kto w 1988 r. bardziej chciał rozmów: rząd czy solidarnościowa opozycja?

- Myślę, że obie strony były w podobnej sytuacji, choć z różnych powodów. Strona rządowa miała kłopoty z wielkim oporem społecznym, coraz gorzej szły sprawy ekonomiczne i dlatego były jej potrzebne: zgoda, przyzwolenie na rządzenie i spokój społeczny. Po to, by cokolwiek zrobić. Władze były więc zainteresowane uzyskaniem poparcia, ograniczeniem oporu.

Natomiast strona wolnościowa, której przewodziłem, była rozbita, wielu działaczy przymuszono do wyjazdu z kraju, ledwo, ledwo się kręciliśmy. Byliśmy bardzo słabiutcy a więc nam też zależało na jak najszybszym porozumieniu. Wielu z obu stron powtarzało, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Mówili, że sprawa jest przegrana, że trzeba myśleć o innym zorganizowaniu, o innych metodach walki. Podsumowując: podobna sytuacja polityczna obu stron, obie chciały i obie nie mogły.

Gen. Czesław Kiszczak stawiał warunki, mówił, że będzie rozmawiał, jeśli doprowadzi pan do przerwania strajków.

- To zawsze się tak robi, we wszystkich rewolucjach: sprawdza się, czy partner jest operatywny, czy rzeczywiście jest partnerem i warto z nim rozmawiać, czy też jest anarchia i bałagan. Sprawdza się, czy ten ktoś tylko mówi, że jest przywódcą, a załogi robią, co chcą, będą strajkować i nie będą słuchać. To było sprawdzenie mojego rządzenia, mojego wpływu na stronę wolnościową. Oczywiście komuniści robili wszystko, by pozbawić mnie możliwości wpływu. By wykazać, że właściwie nikt nie rządzi, że naród trzeba krótko trzymać przez ZOMO i przez pały.

Robiłem więc wszystko, żeby wygasić strajki, żeby je opanować. Po to, by pokazać, że steruję masami. Było bardzo ciężko, bo kiedy gasiłem strajki i prosiłem o zrozumienie ze względu na to, że zaczynają się rozmowy, koledzy z opozycji jak Borusewicz, Walentynowicz, Gwiazdowie szli za mną i podpalali. Niektórzy, jak Borusewicz, zrozumieli i przeprosili mnie za tamte czasy. Mówili, że nie wierzyli, iż to się uda. I do nich nie mam zastrzeżeń. Niektórzy w uporze trwają do dziś.

Spotkał się pan 31 sierpnia z Kiszczakiem. Czy podanie ręki, bądź co bądź swojemu prześladowcy, to był naturalny odruch czy przymus?

- W największej wojnie siada się do stołu, rękę podaje się największym zbrodniarzom i bandytom. Gdyby chodziło tylko o mnie samego, prawdopodobnie nie podałbym mu ręki, jak nie chciałem podać Kwaśniewskiemu za różne sprawy. Ale gdy chodzi o Polskę, o państwo, pokój, o rozwój, to co innego. Parę razy w 70. latach podawałem rękę agentom bezpieki, rozmawiałem z nimi, ale po to, żeby coś załatwić, żeby sprawy kraju posunąć do przodu. Przywódca nie może zachowywać się inaczej: interes narodu musi być ponad prywatne animozje czy niechęci.

Co wtedy ustaliliście z Kiszczakiem?

- Nie pamiętam. Przy rozmowie nie byłem sam, trzeba by zapytać świadków. W rozmowie uczestniczył prawdopodobnie ktoś z księży, bo ja bez nich nie spotykałem się ze stroną rządową. Po to ich brałem, żeby byli tego świadkami.

Dlaczego na Okrągły Stół trzeba było czekać aż do lutego?

- Z różnych powodów. Stawiane były warunki, np. że przy stole nie może być Michnika czy Kuronia. To się przeciągało, bo nie zgodziłem się na żadne mieszanie po mojej stronie. Ja sam dobierałem ludzi i nikomu nie pozwoliłem na ustawianie mojej drużyny.

Oni nie chcieli rozmawiać też z panem...

- Tak, ale ja wiedziałem z kim tańczę, wiedziałem, że chcą nas skłócić, podzielić, a mnie utrudnić przywództwo.

Więcej w poniedziałek w papierowym wydaniu Gazety Współczesnej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna