Otwarcie sezonu w Warszawie. Tłumy czekały na otwarcie knajp. "Jak na sylwestra"
Równo o północy zmieniły się przepisy dotyczące obostrzeń. Od 15 maja na świeżym powietrzu, jeśli zachowamy odstęp od innych osób, nie musimy nosić maseczki. Poza tym rząd zdecydował o odmrożeniu gastronomii. Na razie częściowo, dopuszczając jedynie działanie ogródków restauracyjnych. Przedsiębiorcy czekali na ten dzień, ale nie tylko oni.
Punktualnie o północy otworzyły się ogródki kawiarniane w wielu miejscach w Warszawie. Najwięcej osób było na bulwarach wiślanych. - Czekaliśmy na tę datę ponad pół roku – mówił nam, jeszcze przed otwarciem, Tomasz Gałkowski, współwłaściciel baru „Schodki”. Wiele osób spacerowało wzdłuż promenady. Niektórzy zatrzymywali się na schodkach, inni wchodzili na barki, gdzie trwały imprezy taneczne.
Imprezowicze gromadzili się przede wszystkim w okolicach barów. Jak donosi nasz reporter, w ścisku szło się od Centrum Nauki Kopernik aż do Cypla Czerniakowskiego. Najwięcej osób bawiło się w okolicach mostu Świętokrzyskiego. Na końcu bulwarów „Miami Wars” również było pełne. Oczywiście na tyle, na ile pozwalają obecne warunki sanitarne. - W związku z obostrzeniami odwiedzić nas będzie mogła jedynie połowa gości, których normalnie możemy zaprosić - mówi nam Jagoda Lenarcińska z Miami Wars.
Punktualnie o północy ogródki i bar otwarto również w Hali Koszyki. To drugie miejsce w Warszawie, które było oblegane do nocy (było czynne do godz. 3). Jeszcze dłużej działała Cafe Kulturalna. - Nasza kuchnia będzie czynna całą noc, do ostatniego klienta - mówiła nam właścicielka tego miejsca. Trzecim miejscem, które przyciągnęło imprezowiczów spragnionych barów i restauracji, były okolice dawnego KC PZPR. Przy Domu Partii działały wszystkie bary, a goście wypełnili nie tylko wewnętrzny dziedziniec, ale także przestrzeń aż do al. Jerozolimskich.