Nauczyciele nie starają się nawet, aby tę sytuację zmienić.
Jeden z pomysłów ogłosiło w końcu ubiegłego roku Ministerstwo Edukacji. Był to konkurs "Alternatywne programy realizacji wychowania fizycznego i sportu szkolnego". Jego celem miała być poprawa jakości nauczania i frekwencji z tego przedmiotu. Projekty mogły zgłaszać wszystkie szkoły za pośrednictwem kuratorium. Ostateczny termin ich nadsyłania mija z końcem marca. Jakie było zainteresowanie konkursem?
- Jak dotąd, nikt się nie zgłosił - informuje Bożena Dzitkowska z Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
Przyznaje też, że tłumu chętnych nie było podczas dwóch poprzednich edycji. Z całego województwa zgłaszało się dosłownie po kilka szkół.
- Trudno powiedzieć, dlaczego, to już nie jest pytanie do nas - ucina Dzitkowska. - Termin składania projektów mija za dwa tygodnie. Być może jakieś szkoły sobie jeszcze o tym przypomną.
Chodzą, bo muszą
Tymczasem lekcje WF-u, to dla wielu uczniów strata czasu.
- Same nudy - kwituje 18-letnia Paulina, uczennica jednego z suwalskich liceów. - Najczęściej gramy po prostu w siatkówkę, a nauczyciel siedzi z gwizdkiem na ławeczce. A czasem zadaje nam jeszcze jakieś ćwiczenia i wychodzi. Biorę w tym udział, bo muszę.
Skarży się też, że uczniowie nie mają zbyt wielkiego wpływu na to, co robią na zajęciach. A wszystkie lekcje wyglądają podobnie. Najpierw rozgrzewka, potem gra w piłkę bądź ćwiczenia na materacach. Latem dochodzą biegi przełajowe.
Brak zainteresowania zajęciami niekorzystnie wpływa na frekwencję. Niektórzy robią wszystko, by nie ćwiczyć.
- Przodują w tym szczególnie dziewczyny - mówi Maria Janiszewska, dyrektor Zespołu Szkół nr 4 w Suwałkach. - Nie ćwiczą, bo nie chce im się rozbierać lub nie mają stroju. Niektóre na WF przychodzą na wysokich obcasach. Często wymawiają się także bólem głowy bądź inną niedyspozycją.
Nagminnie przynoszą też zwolnienia lekarskie.
Ich prawdziwości nie da się zweryfikować. Nauczyciele nie są natomiast w stanie zmusić uczniów do ćwiczeń. Jedyne rozwiązanie to wyjść im na przeciw z nowymi pomysłami.
Nic nie wiedzieli
O ministerialnym konkursie wielu dyrektorów suwalskich placówek oświatowych nawet nie słyszało.
- Nie przypominam sobie, by dotarła do nas taka informacja - mówi Hanna Osińska, wicedyrektor Gimnazjum nr 1.
O konkursie nie wiedziała też Maria Janiszewska. Obie jednak, jak zapewniają, starają się w swoich szkołach urozmaicać programy zajęć wychowania fizycznego. W ZS nr 4 uczniowie mogą korzystać na przykład z siłowni lub grać w tenisa ziemnego. Jednak o wprowadzeniu nauki tańca czy tak popularnych wschodnich sztuk walki na razie nie ma mowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?