- Śpieszyłem się. Wiozłem lekarstwa dla chorego dziecka, które dostało drgawek i temperatury. Puściły mi nerwy - wyjaśnia w rozmowie z nami Tomasz G. (nie zgadza się na podanie nazwiska). - Jak Pan Bóg chce pokarać, to rozum odbiera - kaja się.
Ale do zarzutu prokuratora się nie przyznaje. Twierdzi, że przekleństw nie kierował bezpośrednio pod adresem mundurowych. Inaczej interpretują to śledczy. A przepisy mówią wprost: policjant na służbie jest nietykalny. Za publiczne znieważenie funkcjonariuszy (traktowane jako występek chuligański) grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet rok więzienia. W przypadku prawomocnego wyroku skazującego, straci mandat.
- Trudno. Jak się pełni funkcję publiczną, trzeba ponosić konsekwencje - mówi Tomasz G. - Ale ocenę pozostawiam niezawisłemu sądowi Rzeczpospolitej.
Trafił tam już akt oskarżenia. Pierwsze posiedzenie w sokólskiej "rejonówce" - pod koniec sierpnia. Czy proces się zacznie? Nie wiadomo? Obrońca G. złożył wniosek o zwrot sprawy prokuraturze w celu uzupełnienia dochodzenia.
Pechowe spotkanie wiceprzewodniczącego rady miejskiej z mundurowymi ma jeszcze inny wątek. Tomasz G. odpowie za przestępstwo, ale czeka go także postępowanie przed sądem wykroczeń.
Zanim prokuratura sporządziła akt oskarżenia, policja skierowała tam bowiem wniosek o ukaranie kierowcy za... używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym, a do tego - za jazdę samochodem bez świateł mijania. Rozprawa 28 lipca.
Właśnie brak włączonych świateł stał się powodem kontroli drogowej, do której Tomasz G. został zatrzymany 1 marca br. w Sokółce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?