Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki powrót króla Frankowskiego po kontuzji

Miłosz Karbowski [email protected]
Tomasz Frankowski chyba niczego już nie musi udowadniać, ale cały czas to robi. W wielkim stylu wrócił po kilkutygodniowej przerwie strzelając Górnikowi Zabrze dwa ładne gole.

Do prezesa Kuleszy: Ostatnie słowo powinno należeć do Franka

Do prezesa Kuleszy: Ostatnie słowo powinno należeć do Franka

Franek, Franek, łowca bramek! - kibice i media nie mają wątpliwości, że ten okrzyk, znany już do lat, usłyszymy na stadionach ekstraklasy także w sezonie 2012/2013. Nie wątpią, chociaż decydenci Jagiellonii nie kwapią się z przedłużeniem kontraktu z kapitanem zespołu. A powinni, i to z kilku powodów.

Po pierwsze: niezastąpiony
O umiejętnościach strzeleckich Tomasza Frankowskiego wszyscy wiedzą już wszystko. Ale też coraz więcej osób dostrzega klasę "Franka" w rozgrywaniu piłki. To w wielu przypadkach on rozpoczyna akcje ofensywne zespołu. Potrafi bowiem przyjąć nawet najtrudniejszą piłkę, przytrzymać, rozejrzeć się, dokładnie podać koledze wychodzącemu na pozycję. A jak to świetnie robi mogliśmy przekonać się choćby w sobotnim meczu. Gdy Frankowski i Burkhardt opuścili boisko, atak Jagiellonii przestał istnieć. To nieprawda, że zabrzanie wówczas zaczęli grać, to białostoczanie przestali atakować, bo zastępcy "Franka" i "Burego" - Pawłowski i Tymiński miotali się na boisku, jak jeźdźcy bez głowy.

Nie czarujmy się więc. Obecna Jagiellonia bez Frankowskiego, to drużyna bez ataku! To armia bez armat. I nie łudźmy się, ani w Jadze, ani w innym polskim klubie nie ma dziś napastnika na jego miarę!

Po drugie: zasłużony i uwielbiany
Fakt, największe sukcesy na krajowych boiskach "Franek" osiągnął w krakowskiej Wiśle. Ale uwielbiany jest w Białymstoku. Bo Tomasz Frankowski był stąd, jest stąd i będzie stąd. Odejdzie trener Tomasz Hajto, odejdą zawodnicy, a Frankowski pozostanie. I zawsze będzie kojarzony z Białymstokiem i Jagiellonią. A on, jak mało kto, jest niezwykle zasłużony dla białostockiego klubu. Ktoś powie: za zasługi się nie gra. Prawda. Ale być zasłużonym nie oznacza, że jest się sportowym emerytem. Forma, w jakiej znajduje się nasz supersnajper, nie wyklucza go z boisk ekstraklasy. 38 lat? Ryan Giggs ma 39, gra na lewym skrzydle Manchesteru United w angielskiej ekstraklasie wymagającej od piłkarza znacznie więcej sił niż polska liga. Skoro więc sir Alex Ferguson nie rezygnuje z Walijczyka, to dlaczego Cezary Kulesza ma zrezygnować z Frankowskiego?

W każdym razie kapitanowi Jagiellonii za to, co już zrobił należy się szacunek. I dlatego, to do niego powinno należeć ostatnie słowo w sprawie piłkarskiej kariery w żółto-czerwonych barwach. To on może powiedzieć: "Dość", i zakończyć grę w Jadze. Nie powinni zaś o tym decydować szefowie klubu. Panie Prezesie! Za kilka lat nikt już nie będzie pamiętać, że to pod Pana, Cezarego Kuleszy, wodzą Jagiellonia zdobyła Puchar Polski, grała w europejskich pucharach. Ale jeśli nie podejmie Pan rozmów z "Frankiem", Cezary Kulesza zostanie w historii klubu i Białegostoku zapamiętany jako ten ... (tu możliwe są różne epitety), który nie przedłużył kontraktu z Tomaszem Frankowskim. Czy Panu, poważnemu biznesmenowi, nie zależy na wizerunku?

Po trzecie: nie ten czas, nie to miejsce
Tomasz Frankowski zadebiutował w piłkarskiej ekstraklasie w 1992 roku na stadionie przy ul. Jurowieckiej. Nie ma już tego obiektu, nie ma też jeszcze nowoczesnego stadionu na Nowym Mieście. Ale w 2013 roku powinniśmy już kibicować Jadze na wybudowanym przynajmniej w połowie obiekcie o europejskiej klasie. W roku 2013, 21 lat po debiucie "Franka" w ekstraklasie, "Franka", który gra z numerem... 21 na plecach.

I jeszcze jedno. Kapitanowi Jagi brakuje tylko 7 goli, aby wyprzedzić Gerarda Cieślika i awansować na 3. pozycję strzelców wszech czasów ekstraklasy. Trudno sobie wyobrazić, aby tego nie dokonał...

Jednym zdaniem: podium wśród strzelców wszech czasów ekstraklasy, 21 lat po debiucie, na nowoczesnym stadionie, to miejsce i czas na godne pożegnanie Tomasza Frankowskiego.

Dariusz Klimaszewski

Łowca bramek w swoim stylu wypowiadał się po meczu: - W dwóch przypadkach noga i głowa nie zadrżały, co dało trzy punkty. Przerwa najwyraźniej nie zaszkodziła, choć nie ma co ukrywać, że chciałoby się zagrać całą drugą połowę i próbować strzelić hat-tricka. Skurcze zaczęły mnie jednak łapać.

“Franek" miał szansę na trzeciego gola, bo już przy stanie 2:0, uwolnił się spod opieki obrońcy, ale jego uderzenie z kilku metrów obronił Łukasz Skorupski. To było jedno z wielu błyskotliwych zagrań niespełna 38-letniego kapitana Jagi. Już w 4. minucie dopadł do bezpańskiej piłki i lobem próbował zaskoczyć Skorupskiego. Zabrakło centymetrów, a padłaby genialna bramka.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

W czasie spotkania jego najlepszy aktor non stop otrzymywał potężne wsparcie od kibiców. Po meczu natomiast wszyscy komplementowali jego kolejny, znakomity występ.

- To doskonałe doświadczenie dla kilku moich obrońców, jak grać przeciwko zawodnikowi, który potrafi świetnie poruszać się po boisku i wykorzystuje nasz każdy słabszy punkt. Sam pracowałem z Tomkiem Frankowskim, a teraz muszę przyznać, że nawet oglądanie go w przeciwnej drużynie, to jest przyjemność - mówił trener Górnika, Adam Nawałka.

Szkoleniowiec Jagiellonii, Tomasz Hajto, po spotkaniu cieszył się ze swojej decyzji o wystawieniu “Franka" od pierwszej minuty: - Tomek miał bardzo długo kontuzję. Trenował z nami dopiero od wtorku, właściwie w czwartek wszedł w pełny trening z piłką. Dziś rano sam powiedział, że lepiej by może było, żeby wszedł na samą końcówkę na podmęczonych zawodników z Zabrza. My jednak z Darkiem Dźwigałą uparliśmy się, żeby grał od początku. Cieszę się, że podjęliśmy taką decyzję. Tomek był kluczową postacią w odniesieniu zwycięstwa - mówił Hajto.

Sobotni mecz pokazał po raz kolejny ile warta jest ofensywa Jagiellonii z Frankowskim. Kilka poprzednich potwierdziło jak odczuwalny jest jego brak. Zachowanie kibiców daje do zrozumienia, że to piłkarz uwielbiany. Fani utożsamiają go z najcenniejszymi wartościami związanymi z żółto-czerwonymi barwami. Dlatego najbliższe tygodnie, o ile zarząd Jagi nie podejmie szybkiej, satysfakcjonującej kibiców decyzji, upłyną na nawoływaniach do przedłużenia kontraktu Frankowskiego. Sam piłkarz mówi o tym dość niechętnie: - Nie mi o tym decydować. Mogę grać tu, mogę gdzie indziej lub skończyć przygodę z piłką. Są więc: plan A, plan B i plan C. Zobaczymy, mamy trzy miesiące do nowego sezonu i w tym czasie będą podejmowane decyzje - stwierdził po meczu z Górnikiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna