Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wieś napływa na nasze osiedle"

Hubert Bar
- Wiele osób wybiera nowe bloki, by oszczędzić na gorącej wodzie i ogrzewaniu - mówi Józef Milewski, pracownik ciepłowni
- Wiele osób wybiera nowe bloki, by oszczędzić na gorącej wodzie i ogrzewaniu - mówi Józef Milewski, pracownik ciepłowni
Zostawiają gumofilce na klatce schodowej - śmieje się 17 - letni Rafał.

Zostawianie gumofilców przed drzwiami do mieszkania jest zabawne, ale nieszkodliwe - śmieje się 17-letni Rafał, mieszkaniec osiedla Armii Krajowej. - Zostawianie w klatce schodowej rowerów z tobołkami to już jednak zagrożenie pożarowe.

Koledzy Rafała dodają, że sąsiedzi z prowincji nie potrafią się też dostosować do ciszy nocnej albo ignorują konieczność sortowania śmieci.

Styk dwóch kultur
Wśród lokatorów bloków budowanych w Łomży pojawia się coraz więcej mieszkańców napływowych - najczęściej z okolicznych małych miejscowości.
Nie jest tajemnicą, że wielu rolników, korzystających z unijnych dopłat, zainwestowało w nieruchomości w mieście. Często kupują mieszkania swoim dzieciom, które kształcą się w Łomży.

- Prócz studentów wprowadzają się młode małżeństwa z małymi dziećmi - mówi Barbara Górecka. - Pokolenie dziadków przeważnie mieszka blisko, tak jak ja, by móc opiekować się wnukami, gdy ich rodzice są w pracy.
Zdarzają się również starsi lokatorzy, którym jesień życia będzie po prostu łatwiej spędzić w bloku.

- Dzieci wyjechały za granicę, duże mieszkanie w kamienicy nie było nam potrzebne - mówi Feliks Skarżyński z bloku przy ul. Łagody. - Wybraliśmy z żoną przytulne mieszkanko na parterze. Blisko jest kościół, sklepy. Więcej nie trzeba. Sąsiedzi ze wsi chcą tego samego - spokoju.

Winią jedni drugich
Przyjezdnych biorą w obronę administratorzy.
- Zawsze jedni narzekają na drugich, ale, moim zdaniem, kwestie wychowania nie są zależne od pochodzenia - mówi Ryszard Siedlecki, prezes Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Podobnego zdania jest Marian Kurpel, prezes spółdzielni "Jedność".
- Mieszkańcy wsi zawsze sami musieli dbać o porządek wokół siebie. Nie są przyzwyczajeni, że przyjdzie sprzątaczka i posprząta - mówi.
Bałagan często robią po prostu ekipy budowlane.

- Mieszkania są przekazywane w stanie surowym - wyjaśnia Józef Lipski, prezes spółdzielni "Perspektywa". - Układanie glazury czy montaż mebli to czas kłopotów z utrzymaniem porządku. W sytuacjach drastycznych są upomnienia, a nawet korzystanie z pomocy policji i straży miejskiej.
Zdaniem Lipskiego, nie trwa to długo. Prezes twierdzi, że po kilku miesiącach sytuacja się ustabilizuje.

Część jednak mieszkań stoi wciąż pusta i czeka na decyzje właścicieli.
- Ludzie je pokupowali, gdy ceny nieruchomości szły w górę - zauważa Eryk Raczyński, mieszkaniec nowego bloku przy ul. Sybiraków. - Mieszkania stoją puste, właścicielom żal je wynajmować, żeby najemcy nic nie zniszczyli. Sami mieszkają zazwyczaj za granicą, pewnie dlatego ich nigdy nie spotykamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna