Jan Monach, rolnik z Kobylanki (gm. Michałowo) gospodarstwo prowadzi od 1993 r. Może więc porównać jak funkcjonowało ono przed integracją z Unią Europejską, a jak teraz.
– Na pewno teraz dużym plusem jest to, że rolnicy mają możliwość korzystania z unijnych funduszy – podkreśla rolnik. – Dzięki temu ich gospodarstwa są nowoczesne, na polach pracują lepsze, bardziej precyzyjne, wydajniejsze, a zarazem oszczędniejsze maszyny.
Podkreśla on, że przed przystąpieniem do UE nie było też takiego wyboru – dostępności maszyn. Teraz gospodarz może wybierać spośród wszystkich marek. Również jeśli chodzi o wyposażenie obór przed rolnikami otwierają się nowe możliwości. Na przykład gospodarstwa mleczne coraz częściej wykorzystują w oborach roboty: udojowe, do podgarniania paszy, obornika.
– A kiedy zaczynałem prowadzić gospodarstwo, większość prac trzeba było wykonywać ręcznie – podkreśla Jan Monach. – Ale były też i plusy, przede wszystkim większa stabilność cen artykułów rolnych. Kiedyś ceny mleka były zdecydowanie stabilniejsze.
Tłumaczy, że teraz trudno jest zaplanować dochody i wydatki – nawet na rok czy dwa lata. Rafał Szczech ze wsi Stare Guty (gm. Grabowo), choć jest młodym rolnikiem – gospodarstwo prowadzi od sześciu lat, również wskazuje ten problem. – Dzisiaj na rynkach rolnych brakuje stabilności i konkretów – podkreśla. Tłumaczy, że w trakcie ostatniego roku kwotowego, nikt nie potrafił określić jak będzie wyglądała sytuacja producentów, na co mogą oni liczyć.
A poza tym, według niego, w rolnictwie nie jest najgorzej. Wprawdzie mamy biurokrację, która jest uciążliwa, ale gospodarz ze wsi Stare Guty, podkreśla, że można się do niej przyzwyczaić.
Na nadmierną biurokrację narzeka Paweł Zambrowski ze wsi Bodaki (gm. Boćki). – Cztery lata temu skorzystałem z programu Młody Rolnik, a ciągle jeszcze przychodzą jakieś „papiery” do wypełnienia – opowiada. – Nie ma kiedy uprawiać roli, tylko trzeba biegać po różnych urzędach, by dopełnić wszelkich formalności.
Ale zawód rolnika ma też i plusy. Według Pawła Zambrowskiego największym jest to, że rolnik jest sam sobie szefem. Wprawdzie ma cięższą pracę, ale wszystko zależy od niego. Na co zapracuje, to ma.
Natomiast to jak rolnicy postrzegają samą wieś, zależy od miejsca, w którym mieszkają. Wszyscy jednak narzekają na drogi.
Jan Monach twierdzi, że infrastruktura na wsi jest dobra. Dostępne są wszystkie media: telefony, wodociągi, kanalizacja, internet. – Praktycznie nie odczuwa się różnicy między wsią a miastem – mówi rolnik z Kobylanki. – Może przydałyby się lepsze drogi.
Również Rafał Szczech uważa, że przede wszystkim potrzebne są dobre drogi. Na pozostałe rzeczy – także na szkolnictwo – narzekać nie można. – Moja córeczka poszła w tym roku do przedszkola, nie było z tym najmniejszego problemu – podkreśla młody rolnik. Z kolei Paweł Zambrowski uważa, że infrastruktura na wsi pozostawia dużo do życzenia, jest gorsza niż w mieście.
– Jeździmy drogami żwirowymi, a internet jest sporo wolniejszy – tłumaczy.
Dodaje on, że już od pięciu lat (od kiedy zaczął samodzielnie prowadzić gospodarstwo) razem z sąsiadami zabiega o lepszą drogę. Wcześniej robił to jego ojciec. – Natomiast jeśli chodzi o sam poziom życia jest on podobny – podkreśla Zambrowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?