Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie-pieniacze. Jeden złożył 130 skarg przez weekend, drugi chce milion złotych

Magdalena Kleban [email protected]
Jeden z nich odsiaduje dożywocie, wspaniałomyślnie aż 700 tys. z tej kwoty chce przeznaczyć na białostocki dom dziecka. Na wszystkie skargi trzeba odpisywać.

Dla części osadzonych pisanie skarg i pozwów do sądów jest formą rozrywki - nie ma wątpliwości kapitan Michał Zagłoba, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Białymstoku. - Duży wpływ na treść i ilość takich skarg ma niewątpliwie... nuda. Rekordzista tylko po jednym weekendzie złożył 130 skarg! Na każdą trzeba było oddzielnie odpowiedzieć.

Pozwy więźniów przeciwko aresztom śledczym i zakładom karnym, ze względu na bardzo wysokie kwoty jakich domagają się osadzeni - trafiają z reguły do I wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Białymstoku. Tylko w ubiegłym roku było ich 21, a w poprzednich czterech latach odpowiednio: 35, 34, 32 i 7.

Najpierw zabił, teraz się skarży

Karol A. już prawie 10 lat siedzi w więzieniu. I niewielkie ma szanse na wyjście, po tym jak sąd skazał go na dożywocie. Przed laty znalazł się na czołówkach wszystkich podlaskich gazet, bo z dwójką znajomych zabił trzy osoby.

Być może część czytelników pamięta sprawę okrutnego mordu bezdomnych na opuszczonej posesji w okolicy ul. Hetmańskiej w Białymstoku. W marcu 2003 roku w studni przy domu znaleziono rozkładające się zwłoki dwóch osób. Szybko okazało się, że jest to bezpośrednio związane z podpaleniem tego domu, do jakiego doszło pół roku wcześniej.

Śledczy szybko powiązali te dwie tragedie. O popełnienie tych okrutnych zabójstw oskarżono Karola A. i jego dwóch kompanów. Według zebranych przez prokuraturę dowodów, motywem pierwszego zabójstwa była kłótnia przy alkoholu, prawdopodobnie o zbieranie puszek do skupu. Kolejne zbrodnie popełniono, aby ta pierwsza nie wyszła na jaw.

Dopiero cztery lata później, w 2007 roku, sprawa uprawomocniła się wyrokiem Sądu Najwyższego. Najwyraźniej jednak ani otrzymany wyrok, ani godziny przesiedziane na ławie oskarżonych nie odstraszyły Karola A. od Temidy, bo w ubiegłym roku znowu stanął przed sądem.

Tym razem jednak z własnej woli - pozywając służbę więzienną o 1,2 miliona złotych odszkodowania. Jako główny powód swoich skarg skazany podaje, że w białostockim areszcie śledczym nie zapewniono mu przepisowych 3 mkw powierzchni. Zresztą brakujący metr kw powierzchni więziennej jest najczęstszym powodem, dla którego polscy osadzeni żądają od Skarbu Państwa zadośćuczynienia.

Czesław P. - prawdziwy rekordzista jeśli chodzi o ilość składanych pozwów do sądu przeciwko aresztom i zakładom karnym - nawet nie zawahał się brak tego jednego mkw przyrównać do swego rodzaju... tortur. A w swoim pozwie podkreślił: "należy zauważyć, że Europejski Komitet Zapobiegania Torturom zlecił Rzeczpospolitej Polskiej zwiększenie normy powierzchni z 3 do 4 m kw.

Dla Grzegorza J. (domaga się 120 tys. zł zadośćuczynienia) takim torturami była konieczność przebywania w jednej celi z palaczami. Dopiero od 2008 roku prawo nakazuje zakładom karnym oddzielanie osadzonych ze względu na nałóg nikotynowy. J. zaś za kratkami siedzi znacznie dłużej.
Strażnicy: mamy grubą skórę

Znajdujące się w sądzie cywilnym akta sprawy Czesława P. naprawdę robią wrażenie - pięć opasłych tomów, ponad 800 stron wniosków przesyłanych przez skazanego z różnych zakładów karnych, odpowiedzi służby więziennej, protokoły z rozpraw, a nawet liczące kilkaset stron teczki osobopoznawcze (w których znajdują się opisy zachowań więźniów w zakładach odosobnienia).

48-letni Czesław P. czasu na pisanie ma pod dostatkiem, bo od 2002 roku niemal non stop przebywa na zmianę w aresztach śledczych i zakładach karnych. Jego ostatnia kara dobiegnie końca w 2015 roku. Nic dziwnego, że i porównanie dotyczące warunków bytowych w poszczególnych aresztach i zakładach karnych ma dość niezłe.

Z pięciu takich miejsc odosobnień, gdzie miał okazję przebywać w ciągu ostatnich kilku lat, jedynie areszt w Olsztynie spełniał jego oczekiwania, a strażnicy byli wystarczająco mili. Za to wszędzie indziej - jak twierdzi - notorycznie łamano jego prawa obywatela. Z tego tytułu domagał się od Skarbu Państwa 360 tys. zł. Jak bowiem tłumaczył: "taki sposób odbywania kary wywoływał u mnie złość. Frustracja odbija się źle na moich stosunkach z funkcjonariuszami". Jako przykład "nękania" podał przypadek, kiedy został pewnego dnia zbudzony tuż po 6 rano z informacją o czekającym go transporcie do innego zakładu. Dopiero kiedy zaczął się pakować, okazało się, że to pomyłka.

- Jako służba więzienna jesteśmy pod ciągłą kontrolą rzecznika praw obywatelskich i rozmaitych fundacji broniących praw więźniów. Przepisy traktujemy niezwykle restrykcyjnie, do osadzonych możemy się zwracać wyłącznie per "pan" - podkreśla kapitan Michał Zagłoba. - Ale trzeba przyznać, że uciążliwość niektórych osadzonych naprawdę może być olbrzymia. Na szczęście, po latach, człowiek już się na to uodparnia.

Czesławowi P. jako jednemu z nielicznych udało się nawet coś ugrać. Sąd I instancji nakazał mu bowiem wypłacić 3 tys. zł ,uznając, że warunki w celach rzeczywiście nie odpowiadały przyjętym normom. Pan Czesław pieniędzmi jednak cieszył się wyłącznie "zaocznie". Apelacja bowiem jego powództwo oddaliła w całości.

4 dkg kremu do golenia

Więźniowie domagają się odszkodowań o różnej wysokości. Jednak łączy ich jedno: wszyscy piszą wnioski o zwolnienie z opłat sądowych i wszelkich kosztów procesów.

Janusz G. z Białegostoku odbywa obecnie karę 15 lat więzienia za zabójstwo. Od państwa domaga się 300 tys. zł za kiepskie warunki i ciasnotę w celi. I jak sam podkreśla, odkąd na wolności umarła jego mama, nie ma żadnych dochodów, a potrzebuje pieniędzy na środki higieniczne. Jak wypisał bowiem w piśmie do sądu, w więzieniu dostaje tylko: 2 pary skarpet raz w roku, raz w roku szczoteczkę do zębów i 4 dkg pasty do zębów, 4 dkg kremu do golenia na miesiąc i 1 mydełko. W tej sytuacji absolutnie nie stać go też na pokrycie kosztów sądowych.

- Skarżący osadzeni nie ponoszą żadnej finansowej odpowiedzialności. To niemal otwarta furtka i zachęta do skarg i pozwów sądowych - nie ma wątpliwości kpt. Michał Zagłoba.

Kapitan jednak zwraca uwagę na jeszcze jedną ciekawą zależność: najwięcej skarg i pozwów wpływa od osób "u progu" swojej więziennej kariery. Wtedy ich frustracja z powodu zamknięcia, konieczności podporządkowania się więziennym rygorom jest największa.

Zmieniliśmy dane osadzonych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna