Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilki zjadają nasze owce, a łosie - drzewka owocowe. To jak żyć?

Barbara Kociakowska
Łąki i  uprawy Stanisława Szotko z wsi Folwarki Małe w gm. Zabłudów są systematycznie rujnowane przez dziki. Gospodarz widział na swoim polu stada liczące nawet po 19 zwierząt.
Łąki i uprawy Stanisława Szotko z wsi Folwarki Małe w gm. Zabłudów są systematycznie rujnowane przez dziki. Gospodarz widział na swoim polu stada liczące nawet po 19 zwierząt. Andrzej Zgiet
Łosie, jelenie, bobry, dziki, wilki, żubry... Bogactwo fauny na Podlasiu cieszy. Ale nie wszystkich. Bo dzikie zwierzęta żywią się na polach rolników, systematycznie niszczą plantacje i pastwiska. Straty są coraz większe, a odszkodowania - zwłaszcza te płacone przez koła łowieckie - śmiesznie niskie.

Karol Choiński mieszka w podbiałostockich Krupnikach, ale sad miał w okolicy wsi Kościuki w gm. Choroszcz. Problemy zaczęły się 5-6 lat temu. Należący do Choińskiego sad zaczęły odwiedzać łosie. Nie pomogło ogrodzenie. Zwierzęta niszczyły siatkę, wywracały słupki i wchodziły między drzewka owocowe.

- Zaczęło się od ogryzania kory - wspomina Choiński. - Na początku więc straty nie były aż tak dotkliwe, bo w sadzie ciągle jeszcze coś rosło.

Jednak z każdym kolejnym sezonem sytuacja się pogarszała. Łosie zaczęły zgryzać pędy, drzewa więc nie kwitły i nie owocowały. - Praktycznie w trzech ostatnich latach nie zbierałem już jabłek - opowiada Choiński.

Przez łosie jest bezrobotny

Musiał zrezygnować z produkcji owoców, bo na łosie nie było sposobu. Komisja, która szacowała straty, orzekła, że sad trzeba wykarczować. Rolnik otrzymał odszkodowanie, które tylko częściowo zrekompensowało mu poniesione straty.

- Bo jak można mówić o pełnej rekompensacie, kiedy sadownictwo było moim źródłem dochodu? To był mój zawód! - tłumaczy Choiński. - Przez lata inwestowałem w swój warsztat pracy: chłodnię, sprzęt. A teraz muszę się zastanawiać, co robić dalej...

Dodaje, że gołym okiem widać, iż łosi jest coraz więcej. Jego rodzina od 40 lat utrzymywała się z jabłek z sadu w okolicach Kościuk, ale nigdy nie miała takich jak on problemów.

19 Dzików je na ich polu

Natomiast Marcie Aleksiejczuk-Szotko i jej mężowi Stanisławowi sen z oczu spędzają dziki. Małżeństwo prowadzi gospodarstwo w Folwarkach Małych (w gm. Zabłudów), nastawione na produkcję mleka. Mają 24 krowy dojne, a całe stado liczy ponad 50 sztuk. Ich gospodarstwo położone jest na kolonii, w pobliżu lasu, jednak łąki i uprawy są systematycznie rujnowane przez dziki. Gospodarzom zdarzało się widzieć na swoich polach stada liczące nawet po 19 zwierząt. Jak mówią, jeszcze w ubiegłym roku straty w uprawach były dużo mniejsze. W tym roku jest tragicznie, bo już wiosną dziki upatrzyły sobie należącą do nich kukurydzę. Poryły plantację, powybierały ziarna.

- Mieliśmy zasianą dobrą odmianę, o odpowiednio dobranych parametrach, miała ona wydać dobry plon - załamuje ręce rolniczka. Niestety, plantacja kukurydzy została zniszczona i dwa z trzech hektarów trzeba było odsiać. Na koniec maja wybór nasion był znikomy. Już z opisu odmiany wynikało, że plon będzie niższy. A doszła jeszcze susza. - Dostałam tylko zwrot kosztów nasion - żali się Marta Aleksiejczuk-Szotko. - A przecież musiałam też wynająć siewnik, nie wspominając już o pracy...

Jednak przed kolejnymi zbiorami dziki znowu wkroczyły na plantację kukurydzy. Straty oszacowano na 30 procent. Po zbiorach rolnicy zasiali żyto na zielonkę. Niestety, już zostało w 80 procentach zniszczone. - Ale dla nas w rzeczywistości zniszczenia wynoszą 100 proc. - wylicza Aleksiejczuk-Szotko. - Bo nie ma jak zebrać tych 20 proc., które pozostały. Pole jest przeryte, zostały powywracane kamienie i nie można tam wjechać kosiarką.

Dziki systematycznie niszczą też łąki. Choć straty szacowane są procentowo, trzeba zaorać i odsiać całość. Na łąkach rolników z Folwarków Małych trawa była odsiewana wiosną, a teraz użytki zielone znowu zostały poryte - według rolniczki zniszczone w 50-80 proc. - Koła łowieckie płacą nam za nasiona, ale nasze straty są dużo większe - podkreśla Marta Aleksiejczyk-Szotko. - Mając 20 hektarów pastwisk wokół obory, wiosną nie mam gdzie paść krów. Krowy pasące się na pastwiskach porytych przez dziki dostawały niestrawności, bo zdarzyło im się zjeść trawę zmieszaną z piachem.

Jak można w takich warunkach prowadzić gospodarstwo, czym nakarmić krowy? Stanisław Szotko mówi, że jeśli w przyszłym roku dziki będą tak intensywnie niszczyć uprawy, to w takich warunkach nie da się pracować, prowadzić gospodarstwa, a zwłaszcza produkować mleka.

- W tym roku sytuację uratowały grunty, które dzierżawiliśmy w okolicach Zabłudowa - mówi Stanisław Szotko. - Ale w przyszłym roku nie będę już miał tej dzierżawy. Zasiałem więc żyto, by wiosną mieć paszę dla krów - zielonkę, ale już zostało ono zniszczone. Nie wiem, co dalej będzie.

Jelenie, sarny i żurawie

Jan Bujkowski z miejscowości Gatne Drugie (gm. Nowinka), delegat powiatowy Podlaskiej Izby Rolniczej, twierdzi, że w okolicy, w której mieszka, największe straty w uprawach rolniczych powodują nie tylko dziki, ale również jelenie, sarny i żurawie.

- Jeleniowate niszczą zboża przeważnie wtedy, gdy są one dojrzałe, zaś dziki zazwyczaj wybierają użytki zielone i kukurydzę - opowiada Bujkowski. - Jeśli się jej nie ogrodzi, to trzeba sobie wybić z głowy, że cokolwiek uda się zebrać. Ale grodzenie oczywiście wiąże się z dodatkowymi kosztami i czasem...

Według niego, problemem jest zbyt duże pogłowie dzikiej zwierzyny oraz zakaz dokarmiania jej w lasach, który został wprowadzony w związku z afrykańskim pomorem świń. Efekt jest taki, że głodna zwierzyna wychodzi w poszukiwaniu jedzenia na pola.

- Mieszkam dwa kilometry od lasu, a zwierzęta już przychodzą pod moje zabudowania - mówi rolnik ze wsi Gatne Drugie. - Izba rolnicza od lat monitowała, że w niektórych regionach dzikiej zwierzyny jest za dużo. Teraz już wszędzie jest jej za dużo.

Wilki zjadają jego zwierzynę

Jan Czmiel z Jelonki (w gm. Dubicze Cerkiewne) zajmuje się hodowlą owiec. Narzeka przede wszystkim na szkody wyrządzane przez dziki, jelenie i wilki. Te ostatnie są szczególnie niebezpieczne dla zwierząt gospodarskich w okresie, gdy uczą młode polować. Ich łupem padają zwłaszcza jagnięta. I nawet jeśli uda im się przeżyć, są mocno pokaleczone.

- Problem z wilkami nasila się od kilku lat - mówi Czmiel. - A odszkodowania nie pokrywają wartości wyrządzonych szkód.

Opowiada, że w maju tego roku wilk zagryzł owcę z jego stada. Zostawiła ona dwa jagniaki, które były zbyt małe, by sobie poradzić bez matki i zdechły. Za owcę ma on otrzymać odszkodowanie (bo choć minęło już pół roku, jeszcze nie zostało wypłacone), ale za jagnięta już nie.

Zabezpieczanie pastwisk tzw. pastuchem (czyli drutem pod niewielkim napięciem) nie zdaje egzaminu. - Jeśli nic się z dzikimi zwierzętami w najbliższym czasie nie zrobi, to będzie jeszcze gorzej, bo wadery urodzą młode i watahy wilków będą coraz większe - mówi zaniepokojony hodowca owiec. I dodaje, że teraz jest przysłowiowy ostatni dzwonek, by podjąć jakieś działania. Zwierzyny jest dużo, ale można jeszcze nad nią zapanować. Później będzie tylko gorzej. W ostatnich latach zwierzęta wyrządzały szkody dopiero na przełomie zimy i wiosny. W tym roku uprawy są niszczone już jesienią.

Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, podkreśla, że największy problem jest ze szkodami wyrządzanymi przez zwierzęta, które nie są pod ochroną, czyli np. przez dziki. Bo nie dość, że potwornie niszczą one pola, to jeszcze odszkodowania wypłacane przez koła myśliwskie są znacznie niższe, niż przez skarb państwa (który rekompensuje szkody wyrządzone przez zwierzęta chronione). - W końcu ktoś powinien przejrzeć na oczy, określić stany populacji, które nie będą zagrażały ani środowisku, ani rolnictwu - mówi Leszczyński. - Może powinny zebrać się wszystkie zainteresowane strony i ustalić, ile tej zwierzyny powinno być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna