Wisła Kraków - Jagiellonia 0:0. Biała Gwiazda nie sforsowała białostockiej obrony (zdjęcia)

Punkt zdobyty pod Wawelem jest dużym krokiem do utrzymania się Żółto-Czerwonych w PKO Ekstraklasie, chociaż jeszcze nie przesądza sprawy. Brak zwycięstwa z Jagą w fatalnej sytuacji stawia Wisłę, która nie dość, że powinna wygrać oba pozostałe mecze, to jeszcze musi liczyć na korzystne wyniki innych potyczek.

Nic dziwnego, że zdesperowani piłkarze Białej Gwiazdy, niesieni dopingiem ponad 18 tysięcy kibiców, robili wszystko, by pokonać białostoczan. Trzeba jednak oddać podlaskiej drużynie, że grała bardzo uważnie w defensywie i po raz pierwszy za kadencji trenera Piotra Nowaka nie straciła gola w meczu wyjazdowym.

- W trudnych sytuacjach potrafiliśmy oddalić zagrożenie i wybijać piłki z naszego pola karnego. Takie spotkania rozgrywa się przede wszystkim taktycznie i w głowach - ocenia w rozmowie z klubowymi mediami stoper Jagi Michał Pazdan.

Rzeczywiście, Wisła zagrożenie stwarzała głownie po stałych fragmentach gry i kilka razy serca białostockich kibiców zabiły mocniej. Trochę chaosu wkradło się w poczynania czujnej defensywy Żółto-Czerwonych w końcówce spotkania i mogło to się zemścić. Na szczęście Zdenek Ondrasek fatalnie spudłował z niewielkiej odległości.

O ile do poczynań obronnych Żółto-Czerwonych nie można mieć większych zastrzeżeń, to znacznie gorzej było w ofensywie. Przed przerwą nie udało się białostoczanom oddać żadnego celnego strzału i poważnie zagrozić gospodarzom. Tym razem słabo wyglądała gra Hiszpana Marca Guala i Brazylijczyka Diego Carioki, którzy szukali indywidualnych rozwiązać, zamiast współpracować.

Mimo to Jagiellonia mogła wygrać i pogrążyć Białą Gwiazdą. Dwie znakomite okazje miał Gual. Za pierwszym razem imponujący skutecznością hiszpański snajper uderzył w boczną siatkę, chociaż wydaje się, że powinien podawać do Carioki. Tuż przed końcem napastnik Jagi dostał piłkę w polu karnym i w idealnej sytuacji uderzył obok słupka.

Zdobyte pod Wawelem oczko sprawia, że Jaga ma już w dorobku 36 punktów. Powinno to dać utrzymanie. No chyba, że drużyny zagrożone degradacją zaczną na potęgę wygrywać, czego nie można wykluczyć.

- Jeszcze nie zapewniliśmy sobie utrzymania w ekstraklasie. Bruk-Bet Termalica gra swój mecz w poniedziałek, więc jeszcze wszystko jest możliwe. Wykonaliśmy jednak duży krok do pozostania w lidze na kolejny sezon - podsumowuje w wywiadzie dla strony jagiellonia.pl Alomerović.

Czytaj też: Jagiellonia Białystok. Zanosi się na wielkie sprzątanie szatni. Kto może odejść z klubu?

Kibiców na Podlasiu ucieszył nie tylko punkt zdobyty z Wisłą, ale i kilka powrotów do zespołu Jagi. Przede wszystkim po półrocznej przerwie związanej z zerwaniem więzadła na boisku pojawił się Jesus Imaz. Hiszpan miał nawet niezłą okazje do strzelenia gola, ale przestrzelił.

- Jestem bardzo zadowolony z tego, że wróciłem. Za mną trudne chwile, ale koniec końców znowu zameldowałem się na boisku gotowy do robienia tego, co lubię najbardziej - mówi Imaz.

Po przerwie, związanej z kontuzjami do gry powrócili też dwaj defensorzy. Hiszpan Israel Puerto wystąpił w podstawowym składzie, a z ławki rezerwowych na plac boju wszedł w drugiej połowie młodzieżowiec Miłosz Matysik.

WYNIK
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 0:0. 0
Wisła: Kieszek - Gruszkowski, Colley, Frydrych, Hanousek, Citaiszwili, Poletanović (33. Fazlagić), Plewka (59. Manu), Skvarka (73. Żukow), Hugi (59. Savić), Ondrasek (73. Kliment).
Jagiellonia: Alomerović - Tabiś (59. Matysik), Țiru, Puerto, Pazdan, Nastić (59. Imaz), Wdowik (86. Struski), Pospisil (59. Trubeha), Romanczuk, Carioca (86. Cernych), Gual.
Żółte kartki: Tabiś, Nastić, Carioka.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 18 198.