Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włącz skuteczność! Wtedy zaczną się dziać cuda w twoim życiu

Agnieszka Korzeniewska
Agnieszka Korzeniewska: - Aby ruszyć z dna niemocy i niewiary, potrzebujemy przyjaciół. Mnie też bliskie osoby przeprowadzały przez mgłę. Ale nadchodzi dzień, kiedy każdy musi zmierzyć się ze swym losem sam. Obok: okładka jej książki
Agnieszka Korzeniewska: - Aby ruszyć z dna niemocy i niewiary, potrzebujemy przyjaciół. Mnie też bliskie osoby przeprowadzały przez mgłę. Ale nadchodzi dzień, kiedy każdy musi zmierzyć się ze swym losem sam. Obok: okładka jej książki Archiwum prywatne
- Bo w życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, ale by nauczyć się tańczyć w deszczu - pisze w książce „W deszczu tańcz“ pochodząca z Podlasia Agnieszka Korzeniewska. Oto fragment:

Mówisz: - Muszę zmienić swoje życie... Muszę się ogarnąć... Muszę przestać/ zacząć robić to czy tamto... Muszę coś ze sobą począć... A tymczasem, przyjacielu, jak masz zaprowadzić zmiany w swoim życiu, kiedy nie wiesz czasami, co ze sobą zrobić w deszczowe, niedzielne popołudnie...

Potrzebujemy przyjaciół

Mamy skłonność do pustych deklaracji. Lubimy wielkie słowa. Mówisz: „Kocham swoją córkę nad życie”, ale nie ma cię obok w ważnym dla niej momencie. Później żałujesz chwil słabości czy straconych okazji. Ale konkretnie ta chwila nigdy już się nie powtórzy. Chyba nie ma osoby, która nie żałowałaby czegoś w swoim życiu. Ja też, choć to jedne z najbardziej bezużytecznych emocji: „poczucie winy za rzeczy dokonane i niepokój o to, co może się wydarzyć”.

Zapytaj kogokolwiek, kto zmaga się z nałogiem, ile razy obiecywał sobie zmiany! Nie szukaj daleko, zapytaj mnie, ile razy próbowałam zerwać z ciasteczkowym potworem! (Oczywiście, tłumaczę sobie, że mój nałóg to niewiniątko.)

Są wśród nas rekordziści. Zawalają, obiecują, a w końcu machają ręką, twierdząc, że są do niczego! Rezygnują z celów. I zaczynają być dziwnie lojalni wobec codziennych nawyków, aż stają się ich niewolnikami.

To nie moje słowa. Wypowiedział je Robert Heinlein. Żeby pragnienia nabrały wartości sprawczej - włącz skuteczność. „Ba! Ale jak?” - zapytasz. Włącz skuteczność. Wtedy i tobie zaczną dziać się cuda w życiu. Cuda - nie cuda. Krok po kroku.

Bardzo CHCESZ wyjść z zamkniętego kręgu niemocy. Ale samo „chcę” to najbardziej puste ze słów. „CHCIEJSTWO w narodzie jest wielkie” - mawiał mój matematyk, wznosząc teatralnie oczy do nieba i wstawiając mi bezlitośnie następną pałę. Mimo że bardzo CHCIAŁAM nauczyć się matematyki, nie po drodze było mi się z nią zaprzyjaźnić (straszna nudziara).

Lubimy się dopieszczać własną niemocą. Instynktownie szukamy kogoś, kto nas weźmie za rękę jak dziecko i przeprowadzi przez mgłę. Nie wszyscy, ale większość z nas potrzebuje nieraz morskiej latarni, która oświetli ciemny kąt naszej duszy, gdy już nie ma co ze sobą zrobić. Znam takie stany i ty je znasz. Gdy biegniemy przez kłamstwa naszych wewnętrznych miast. Bo nam wstyd przed nami samymi.

Tak, jedno jest pewne. Aby ruszyć z dna niemocy i niewiary, potrzebujemy przyjaciół. Są naszymi oczami, sumieniem, wiarą, krytykiem i przytulakiem. Czasem są nam bliżsi niż nasi... najbliżsi. Są zgodą i przyzwoleniem, workiem treningowym i słupem granicznym.

To odpowiedzialna i wyczerpująca funkcja, ale nie myślimy o tym, gdy stanie się naszym udziałem. Wiem po sobie - wypalam się na maksa! Bywam dla innych kotwicą, bez liczenia kosztów, tak jak i inni bywają dla mnie. Cały proces ratowania kogoś z obłędu jest długi, żmudny i wyczerpujący. Na szczęście zdajemy sobie z tego sprawę dopiero pod koniec, gdy już braknie sił. Gdy wykorzystało się cały arsenał środków. I przychodzi taki trudny moment, kiedy trzeba zostawić przyjaciół. Nie porzucić, ale zostawić przy krawędzi. Prawdopodobnie potrafią już polecieć o własnych siłach. Mnie też bliskie osoby przeprowadzały przez mgłę. Z wielką łatwością przeprowadzam innych. Ale nadchodzi dzień, kiedy każdy musi zmierzyć się ze swym losem sam.

Ty, jako przyjaciel, dałeś mu /jej wszystko: całą swoją uwagę, dyskrecję, zarwane noce, telefon zaufania na żądanie, głaska- nie po głowie i zdrowy rozsądek, empatię, sympatię, akceptację... Z takim bagażem wyprawnym już tylko od nich samych zależy, jak pokierują swoim życiem.

I gdy muszę zostawić przyjaciela, drżąc o jego los, bojąc się, by nie zawiódł mojej wiary w siebie, mimo że jest mistrzem zawodności, nieustannie wyposażam go na drogę w słowa, które błąkały się gdzieś po Internecie, zanim wzięłam je na swoje credo: „Już wkrótce pojmiesz subtelną różnicę między trzymaniem za rękę a spętaniem duszy. I zrozumiesz, że miłość nie oznacza wsparcia, a przyjaciele bezpieczeństwa. Nauczysz się, że pocałunek to nie kontrakt, a prezenty to nie obietnice. Zaczniesz przyjmować porażki z podniesionym czołem, nie spuszczając wzroku, jak dorosły, nie jak zrozpaczone dziecko. Nauczysz się też budować swe drogi na fundamencie dnia dzisiejszego, ponieważ jutro jest zbyt niepewne. Wnet pojmiesz, że słońce może spalić, jeżeli przygrzewa zbyt mocno. Załóż więc własny ogród i sam ukwieć swoją duszę, zamiast czekać, aż ktoś przyniesie ci kwiaty. Zobaczysz, że tak naprawdę możesz przetrzymać wszystko, że jesteś prawdziwie silny, że jesteś wiele wart“.

Ale chcę poruszyć jeszcze jeden aspekt przyjaźni. Czasami nie wiem, czy przyjaźń jest moim udziałem, czy to nie jest zwykłe wykorzystywanie. Znajoma przeczytała mi krążący na fejsie slogan: „Nie pokonuj oceanu dla osoby, która nie jest w stanie pokonać dla ciebie kałuży.“ I zapytała, co sądzę na ten temat. W pierwszej chwili pomyślałam: „Tak! To prawda”. Ale za chwilę cofnęłam lajka. Bo przecież przyjaźń nie jest obliczona na efekt. Nie liczy kosztów.

Z drugiej strony, czy przeżywaliście czasami taki stan, że nagle budzicie się z odrętwienia i stwierdzacie, że ów rzekomy przyjaciel jest zwykłym biorcą? Czerpie z ciebie całymi garściami i nagle czujesz się wypalony, smutny, zły, rozedrgany.

A może, skoro rodzą się takie pytania czy odczucia, to nie była to żadna przyjaźń, tylko układ jakiś dziwaczny? Czasami dane mi było poczuć ten stan wyczerpania drugim człowiekiem... Gdy nie znam odpowiedzi na moje pytania - uciekam w otwarte przestrzenie. Zaczerpnąć energii. Pomyśleć. Wracam jeszcze głupsza, niż byłam. Nieuleczalna choroba - wiara w dobroć. I wstyd mi za moje wątpliwości. Już nie sądzę, że czuję się wykorzystana i nie pytam, jak to jest z tą przyjaźnią.

Przepraszam za głupie myśli, gdy ty tracisz grunt pod stopami. Martwię się o ciebie. Czy potrafisz już wyjść naprzeciw ulewie bez lęku? „Bo w życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, ale o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.” Bądź zdrów, przyjacielu.

Wiara w siebie czyni cuda

Sierpień. Czuję na karku lekki powiew wczesnej jesieni. Niektórzy jej nie cierpią, dla mnie ma ona zbawienny, terapeutyczny smak. Nie wydźwięk, znaczenie, ale właśnie - SMAK. Smakuje czereśniami, agrestem i niedojrzałą śliwką węgierką, od której, jedzonej zachłannie, cierpnie język. Jesień ma też zapach: wiatru, nocnego chłodu i pustki zżętych (?) pól. Pachnie ziemią, której częścią tak bardzo się czuję. Włącza mi się jakiś turbo-atawizm, dotykam go każdym zmysłem:) Jak pies chłonę jesień węchem. Pragnę jej się nawąchać na całą zimę! No i kolory ma ta pora roku, rzecz jasna! Żaden mistrz pędzla jej do pięt nie dorasta! Może co najwyżej u niej uczyć się rzemiosła!

I tak gdzieś w okolicach grudnia moja jesień pokornieje i łysieje. „Październiczeje” - pozwolę sobie powtórzyć za poetą. Entuzjazm nadchodzących świąt miesza się z przeraźliwą tęsknotą, która zaczyna deptać mi po piętach. Tęsknotą za nieobecny- mi. Kurczowo obejmuję i tulę do siebie życie. Póki jest...

Budzę się rano i zastanawiam się, który mam dzień urlopu. Przekraczam właśnie połowę wakacji i od tej pory następuje odli- czanie wstecz... Moja pula wolnych dni i nocy niebezpiecznie maleje, a ja zastanawiam się - gdzie popełniłam błąd, bo jakoś tak mi te dni przeciekły przez palce... Pod skórę nieświadomości wkrada się lodowaty lęk... Irracjonalny, no bo czego tu się bać?... W końcu jesień - pisałam o tym wielokrotnie - to początek wielu nowych zdarzeń, zalążek śmiałych marzeń i realizacji planów... Nie marudź. Jesień jest OK!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna